Indonezja: Jak zostać szamanem
Na indonezyjskiej wyspie Siberut zaczyna się rytuał przejścia. Po drugiej stronie na młodych Mentawajów czekają duchy zwierząt.
Rytm wystukiwany jest na bębnie ze skóry pytona. Mężczyźni w kręgu klaszczą. Są poważni i skupieni. Za chwilę zrobią pierwszy krok, by zostać szamanami, czyli sikerei. Wiedzą, że tytuł ten oznacza nie tylko prestiż, ale przede wszystkim wielką odpowiedzialność. Dla 25-tysięcznego indonezyjskiego ludu Mentawajów, zamieszkującego niedostępne zakątki tropikalnej dżungli na wyspie Siberut i do dziś żyjącego zgodnie z tradycją liczącą tysiące lat, sikerei są duchowymi przywódcami. Przewodzą wszelkim rytuałom – od ceremonii narodzin po obrzędy inicjacyjne, wiedzą, jak niwelować efekty czarnej magii, potrafią leczyć przy użyciu roślin, a także wróżyć z wnętrzności zwierząt. A przede wszystkim tylko sikerei posiadają dar łączenia dwóch światów – duchów i ludzi.
Według Mentawajów, wyznawców animistycznej religii jarayak, światy te są ze sobą nierozerwalnie związane. Zarówno choroba, jak i nieudane łowy są sygnałem, że duchy są niezadowolone i oczekują rekompensaty. Właśnie dlatego przed każdym polowaniem na małpy szaman wykonuje tradycyjny taniec, by oddać cześć tym zwierzętom. Po udanym polowaniu wiesza ich czaszki w domostwach – jako wyraz szacunku dla ich dusz.
Szaman Laolao, najstarszy z szamanów, w skupieniu wypowiada słowa w archaicznym języku. To prośba i dziękczynienie dla zwierzęcia, które za chwilę złoży w ofierze – ale wcześniej dokładnie naciera jego ciało magicznymi liśćmi taipotsala. Ofiara gwarantuje bezpieczną podróż inicjowanego mężczyzny między światami. Podróż jest długa i bolesna – dosłownie. Jej etapy zostaną zapisane na ciele nowicjusza w postaci kolejnych elementów tatuażu wykonanego za pomocą żółtego pigmentu. Uzyskuje się go ze skruszonego korzenia kurkumy zmieszanego z popiołem. Wprowadza w naciętą skórę, do momentu gdy wzór przybierze ostateczną formę – drzewa życia – które zdobi ciało każdego szamana. Paski na nogach to pień, długa linia z kropek biegnąca przez całe ciało aż do ramion reprezentuje gałęzie, a linie na klatce piersiowej to kwiaty.
Tatuaże to dziś nie tylko tradycja i pokarm dla duszy, ale i forma manifestu politycznego. Już w latach 60. i 70. polityka reżimu Suharto miała na celu zniszczenie tradycyjnej kultury Mentawajów. Restrykcje religijne, wedle których dozwolonymi wierzeniami miały być islam, chrześcijaństwo, buddyzm i hinduizm, skazały animistyczny kult na ostre represje. Robienie tradycyjnych tatuaży zostało zabronione, tak samo jak noszenie kabit – przepaski z liści. W zamian w tropikalnej dżungli rozpoczęła się dystrybucja bawełnianych T-shirtów, butów i spodni. Szamanie byli więzieni, często obcinano ich długie włosy, a nawet okaleczano przez wypalanie tatuaży. Do dziś tatuowanie jest nielegalne, a wielu sikerei przebywa w areszcie. Jakby tego było mało, kultura Mentawajów znów jest zagrożona – przez masową turystykę. Bo zobaczyć prawdziwego szamana chce dziś prawie każdy turysta, który z wycieczką zjawia się na tej indonezyjskiej wyspie.
Wiktoria Michalkiewicz, 2012