Reklama

W tym artykule:

  1. Etiopia bezpośrednio z Polski
  2. Etiopskie góry Semien
  3. Co robić w Etiopii? Oglądać koziorożce i rezydencję cesarzy
Reklama

Lotnisko im. Chopina w Warszawie, jak na najważniejszy port lotniczy w kraju przystało, stale poszerza siatkę połączeń. Duża w tym zasługa współpracy z PLL LOT. Polski przewoźnik oferuje bezpośrednie loty z Okęcia między innymi do Stanów Zjednoczonych czy Japonii. Inne międzykontynentalne destynacje obsługują pozostali międzynarodowi przewoźnicy. Jak jednak przyznał sam prezes Polskich Portów Lotniczych Stanisław Wojtera, do tej pory połączenia do Afryki były „gorzej skomunikowane z Warszawy”. To zmieni się jeszcze w tym roku.

Etiopia bezpośrednio z Polski

Już za kilka miesięcy linie lotnicze Ethiopian Airlines zabiorą podróżnych z Warszawy do stolicy Etiopii, czyli Addis Abeby.

– Dla nas to bardzo ważne, ponieważ Etiopia i Addis Abeba to bodaj najważniejszy hub w Afryce, który umożliwia połączenia z innymi zakątkami tego kontynentu – podkreśla Wojtera.

To prawdziwa rewolucja, biorąc pod uwagę dotychczasową siatkę połączeń z lotniska im. Chopina. Linie Ethiopian Airlines będą pierwszym regularnym przewoźnikiem z Afryki w Warszawie. Daty oraz ceny nowych połączeń wkrótce będą dostępne w serwisie rezerwacyjnym przewoźnika.

Prawdopodobnie jednak Etiopia nieprędko stanie się mekką turystów z Polski. Dla wielu osób wciąż jest to kraj nieznany, obcy. Co robić na miejscu? Gdzie wypoczywać, skoro Etiopczycy nie mają dostępu do morza? Do tego kraju podróżuje się przede wszystkim dla zniewalającej przyrody. Górzyste i półpustynne wyżyny sprzyjają uprawianiu np. trekkingu.

Narty w Turcji czy w Libanie? Nie wszyscy wiedzą, że w tych krajach też można śmigać na stokach

Na nartach można jeździć nie tylko w Europie. To wiadomo. Ale czy wiedzieliście, które kraje w Afryce i Azji też szczycą się ośnieżonymi stokami? Narty w Turcji to dopiero początek zimow...
Narty w Turcji czy w Libanie?
Narty w Turcji czy w Libanie?, fot. Shutterstock

Etiopskie góry Semien

Wśród księżycowych pejzaży Etiopii żyją jedne z najciekawszych zwierząt w całej Afryce, chociażby małpy o krwawiących sercach. W ten dość dramatyczny i poetycki sposób nazywa się czasami dżelady. Te ssaki przypominające pawiany faktycznie mają szkarłatną pierś. Na szczęście jest to jedynie nietypowy kolor skóry. Nie tylko on sprawia, że zwierzęta te są niezwykłe. Występują w zasadzie wyłącznie w etiopskich górach Semien. To pasmo objęte ochroną jako park narodowy, wpisany na listę UNESCO już w 1978 r. I to jako jeden z pierwszych 12 obiektów na świecie!

Dżelady na pewno będą towarzyszyć wam podczas wędrówki przez najwyższe góry w kraju – i jedne z najwyższych w Afryce – a przynajmniej siedzieć na skałach przy szlaku i przyglądać się, jak pocicie się na podejściu. Jak na gatunek endemiczny są tu dość pospolite. Niezbyt boją się ludzi. Nieco trudniej jest wypatrzeć innych wyjątkowych mieszkańców Semien. Są to między innymi rzadkie koziorożce abisyńskie i płochliwe kaberu etiopskie, nazywane również abisyńskimi wilkami lub szakalami. Oba gatunki są zagrożone wyginięciem. Szacuje się, że ich populacje liczą po zaledwie kilkaset osobników.

Nietypowe są również same góry. To zresztą nie najlepsze słowo na ich opisanie. Semien składają się z rozległych płaskowyżów poprzecinanych urwiskami i głęboko wciętymi kanionami, pośród których wyrastają efektowne iglice skalne i spłaszczone wierzchołki. Nie znaczy to jednak, że się tu nie zmęczycie. Znaczna część masywu leży na wysokości ponad 3000 m n.p.m. Jego najwyższy szczyt, Ras Daszen, wznosi się na 4533 m n.p.m. W całej Afryce ustępuje tylko Kilimandżaro, górze Kenia i górze Stanleya w masywie Ruwenzori.

Góry Semien w Etoiopii / Shutterstock

Co robić w Etiopii? Oglądać koziorożce i rezydencję cesarzy

Jedną z popularniejszych eskapad w tym kraju jest trzydniowy trekking z miasta Debark, będącego główną bazą wypadową, do obozowiska Chennek. Pierwszy dzień to zaledwie rozgrzewka – dwugodzinny marsz do obozu Sankeber. Drugiego czeka was trawers wzdłuż krawędzi kilkusetmetrowego urwiska i podziwianie równie wysokiego wodospadu rzeki Jin Bahir. Trzeci dzień to z kolei wędrówka pośród ogromnych, kilkumetrowych lobelii oraz drzew obwieszonych girlandami porostów. Pokonacie też najwyżej położony punkt na trasie – przełęcz Enatye (4070 m n.p.m.). Marsz zwieńczą niezrównane widoki z obozu Chennek na wysokości 3600 m n.p.m.

Okolica uchodzi za dobre miejsce do wypatrywania koziorożców abisyńskich. Nie brak tu też dżelad. Z Chennek można wrócić do Debarku (pieszo lub samochodem terenowym) albo zmierzyć się z Ras Daszen. Bazą do ataku szczytowego jest obozowisko Ambiquo. Po drodze z Chennek można – w ramach aklimatyzacji – wspiąć się na drugi pod względem wysokości szczyt Buahit (4437 m n.p.m.). Eskapada taka zajmie kolejne trzy dni. Ją również możecie zakończyć w Chennek.

Reklama

Ale niech to nie będzie koniec przygody! Nie możecie pominąć leżącego u podnóża masywu miasta Gonder. Tutejszy XVII-wieczny kompleks pałacowy Fasil Ghebbi (dawna rezydencja etiopskich cesarzy) łączy wpływy arabskie, portugalskie i hinduskie. Efekt jest równie fantazyjny i niezwykły jak księżycowe pejzaże gór Semien.

Nasz ekspert

Mateusz Łysiak

Dziennikarz zakręcony na punkcie podróżowania. Pierwsze kroki w mediach stawiał w redakcjach internetowej i papierowej magazynu „Podróże”. Redagował i wydawał m.in. w gazeta.pl i dziendobrytvn.pl. O odległych miejscach (czasem i tych bliższych) lubi pisać nie tylko w kontekście turystycznym, ale też przyrodniczym i społecznym. Marzy o tym, żeby zobaczyć zorzę polarną oraz Machu Picchu. Co poza szlakiem? Kuchnia włoska, reportaże i pływanie.
Reklama
Reklama
Reklama