Reklama
Zobacz niezwykłe zdjęcia z Kamczatki >>>
Kosmos

- Dochodziło wpół do dziewiątej, ale słońce stało nisko nad horyzontem. Na trawie i liściach jeszcze pełno było porannej rosy, jakby o 6 rano. Na Kamczatce strefa czasowa jest tak ustawiona, że w lipcu ciemno robi się po 11 wieczorem, a dzień wstaje dopiero po szóstej – tak swoje pierwsze wrażenia opisuje Ludwika Włodek w artykule pt. „Przystanek Kamczatka” (National Geographic Traveler, nr 03.2016).

Reklama

To faktycznie wyjątkowy świat. Kosmos. A to wrażenie potęguje widok wulkanów, których na Kamczatce jest ponad 300 (jeden z najbardziej znanych - Tołbaczyk - wciąż pozostaje aktywny!) . Na półwyspie zachwycają też gejzery, jeziora wulkaniczne, rzeki i bogate we wszelką zwierzynę lasy. Można tu łowić ryby, podglądać niedźwiedzie i ptaki, uprawiać rafting, żeglarstwo, narciarstwo czy jazdę psim zaprzęgiem. Okolica wygląda wprost jak fototapeta idealna.

Niezadeptana

Dzięki odległości od autorytarnego centrum Rosji Kamczatka ma jakiś światowy wdzięk. W ludziach czuć otwartość i ciekawość świata typową dla mieszkańców nadmorskich krain. Rdzennej ludności, tzw. koriennogo nasielenia, jest tu tylko kilka tysięcy (w sumie wszystkich mieszkańców ok. 300 tys.). Składają się na nią Koriacy (spokrewnieni z Czukczami, tradycyjnie mieszkali na północy półwyspu), Itelmeni z południa i Eweni, którzy nie są właściwie rdzenni, bo przenieśli się na Kamczatkę w XIX wieku, z Syberii.

Do tego nie ma tłumów turystów. Jeśli mamy mówić o turystyce, to wciąż raczej ekskluzywnej, nie masowej.

Dojazd z Polski możliwy jest samolotem. Bilety z Warszawy do Pietropawłowska Kamczackiego kosztują ok. 2 tys. zł. Jeśli dotrzecie na miejsce, koniecznie spróbujcie czerwonego kawioru. Na bazarku w Pietropawłowsku można go kupować na słoiki!

Zdjęcia w GALERII pochodzą ze strony amerykańskiej redakcji National Geographic, a wykonali je zarejestrowani użytkownicy yourshot.nationalgeographic.com.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama