Jutro otwarcie Notre Dame. W czasie renowacji w katedrze znaleziono cenne skarby
W sobotę ponownie zostanie otwarta katedra Notre Dame w Paryżu. Renowacja historycznego zabytku, jednej z ikon Europy, trwała pięć lat.
Spis treści:
- Notre Dame po pożarze
- Pięć lat odbudowy
- Co odkryto w Notre Dame?
- Jak będziemy zwiedzać Notre Dame po otwarciu
Pożar w Notre Dame wybuchł 15 kwietnia 2019 roku. Ogień pojawił się w górnej części katedry i szybko rozprzestrzenił na cały dach. Został zaprószony przez przypadek. Winny mógł być niedopałek papierosa albo działający wadliwie system elektryczny.
Katedra płonęła wiele godzin. Zawaliła się jej iglica, zniszczona została część nawy poprzecznej wraz z bezcennymi witrażami, a sufit się zapadł. Przez pewien czas nie było pewne, czy 860-letni budynek przetrwa, tak poważnie został nadwyrężony. I chociaż większość zabytków znajdujących się w środku udało się wynieść i uratować, nie było wątpliwości, że nie tylko Francję, ale i całą Europę spotkała katastrofa.
Tak właśnie określił pożar prezydent Francji Emmanuel Macron. – Wydarzyła się okropna tragedia – stwierdził. Po czym zapowiedział, że Notre Dame zostanie odbudowana i to zaledwie w pięć lat.
Notre Dame po pożarze
Obietnica ta przez wielu została uznana za nierealistyczną. Notre Dame po wygaśnięciu ognia wyglądała, jakby miała się zaraz zawalić. W środku budynku straszyło stopione metalowe rusztowanie, ustawione jeszcze przed pożarem. Po pożarze rusztowanie to zrobiło się niestabilne. Dodatkowo i katedra, i cała okolica zostały zanieczyszczone ołowiem, którym pokryty był dach.
Wszystko to wymagało zarówno natychmiastowych, jak i precyzyjnie zaplanowanych działań. Teren wokół zabytku wraz z przyległymi ulicami został na całe lata zamknięty. Z całego świata popłynęły datki: w sumie na odbudowę Notre Dame zebrano 845 mln euro. Wpłaciło je 340 tys. darczyńców ze 150 krajów.
Przez pierwsze dwa lata – 2019–2021 – zabezpieczano budynek. Wokół katedry stanęły dźwigi (jeden miał aż 80 metrów). Wpierw wsparto ściany katedry, następnie renowatorzy musieli usunąć stare rusztowanie. Było to wyjątkowo trudna, wymagająca niezwykłej precyzji operacja. Rusztowanie, postawione wokół iglicy, składało się z 40 tys. metalowych części ważących prawie dwieście ton. Dostęp do nich był głównie z góry, a ponieważ się stopiły, trzeba było je ciąć na kawałki, a następnie usuwać dźwigami.
Pięć lat odbudowy
Mimo początkowych dyskusji ostatecznie zdecydowano, że katedrze przywrócony zostanie dokładnie taki sam wygląd, jaki miała w dniu pożaru. To zaś oznaczało m.in, że otworzona zostanie jej iglica, dobudowana w XIX wieku przez Violleta-le-Duca. Iglica Notre-Dame ma prawie 60 metrów wysokości, jest zaś zamontowana 40 metrów nad ziemią. Postanowiono również odtworzyć wszystkie drewniane elementy, czyli m.in. zrąb dachu.
To zaś wymagało ogólnokrajowej mobilizacji. Największe elementy oryginalnego, średniowiecznego szkieletu miały kilkadziesiąt metrów długości, średnicę zaś 10 metrów. Do otworzenia iglicy i szkieletu transeptu potrzeba było tysiąca dębów o odpowiednich wymiarach. Drugie tysiąc należało ściąć na szkielet nawy i chóru. Nad obróbką drzew pracowało pięćdziesiąt tartaków w całym kraju, później zaś drewno trafiało w ręce wykwalifikowanych cieśli. Gdy zostało przycięte do zaplanowanego kształtu, transportowano je Sekwaną pod katedrę.
Dach również jest teraz taki sam jak przed pożarem – czyli ołowiany. Płyty z ołowiu pokrywają łącznie powierzchnię prawie 4 tys. m kw. Odtworzono również ornamenty. Całe wnętrze katedry zostało oczyszczone, odrestaurowano organy, krypty, witraże (odtwarzając te, które się stopiły), rzeźby i krypty. A także przeprowadzono badania archeologiczne.
Co odkryto w Notre Dame?
Od naukowców w katedrze zaroiło się natychmiast po pożarze. W sumie dostęp do Notre Dame uzyskało 175 specjalistów z różnych dziedzin i z różnych krajów. Podzielono ich na dziewięć grup – tworzyli je m.in. antropolodzy, materiałoznawcy czy eksperci od akustyki. Oraz oczywiście historycy i archeolodzy.
Ci ostatni dokonali w ciągu ostatnich pięciu lat kilku ważnych odkryć. Wiosną 2022 r. przy nawie poprzecznej znaleziono pozostałości lektorium – przegrody oddzielającej w średniowieczu chór od reszty kościoła. Okazało się, że było to malowane i rzeźbione arcydzieło gotyku, zdemontowane w XVIII wieku. Teraz archeolog Christophe Besnier wraz z zespołem odnalazł fragment jednej z figur: głowę i tułów martwego Chrystusa, z zamkniętymi oczami i krwią kapiącą z ran.
Niedaleko naukowcy natrafili na inny skarb: dwa ołowiane sarkofagi. Po otworzeniu okazało się, że kryją szczątki dwóch mężczyzn. Pierwszy sarkofag miał tabliczkę, informującą, że w środku spoczywa Antoine de la Porte, wysokiej rangi duchowny. De la Porte na przełomie XVII i XVIII wieku był kanonikiem Notre Dame. Zmarł w 1710 roku, w wieku 83 lat.
Identyfikacja drugiego mężczyzny okazała się trudniejsza. Naukowcy rozwiązali tę zagadkę dopiero w tym roku. Wpierw na podstawie śladów na kościach stwierdzili, że człowiek ten prawdopodobnie intensywnie jeździł konno. Później, po benedyktyńskiej pracy w archiwach, ustalili, że „jeźdźcem” z Notre Dame był Joachim du Bellay, poeta żyjący w XVI wieku.
Jak będziemy zwiedzać Notre Dame po otwarciu
Przed pożarem katedrę odwiedzało co roku 12 mln ludzi. Teraz ta liczba ma wzrosnąć – do 15 mln. – Wszystkie badania, jakie przeprowadziliśmy, pokazują, że Notre Dame będzie chciało odwiedzić 40 tys. osób dziennie – powiedział „National Geographic” Olivier Josse, sekretarz generalny katedry. – To dwa razy więcej niż Wersal albo Luwr – dodał. Tymczasem Notre Dame jest od tych dwóch ikonicznych francuskich zabytków znacznie mniejsza.
Dlatego po otwarciu zmienią się nieco zasady zwiedzania katedry. Do kwietnia 2019 roku wstęp do niej był bezpłatny. Co prawda proponowano, by teraz kosztował 5 euro, jednak pomysł ten został ostatecznie odrzucony. Wprowadzono za to limit wejść w określonym czasie. To oznacza, że przed odwiedzeniem katedry najlepiej będzie zarezerwować sobie godzinowy bilet przez internetową platformę, która ma zacząć działać na początku grudnia. Oczywiście będzie można próbować wejść bez biletu. Jednak będzie to oznaczało konieczność czekania pod katedrą w kolejce.
Nawet jeśli nie zarezerwujemy biletu, zdecydowanie będzie warto wybrać się pod Notre Dame. Budowa katedry trwała oryginalnie 170 lat, od położenia pierwszego do ostatniego kamienia. Pod koniec budowy budynek był już miejscami poczerniały i według dzisiejszych standardów, wymagałby konserwacji. Nigdy – aż do teraz – nie został odrestaurowany w całości. – Zobaczymy katedrę Notre Dame taką, jakiej nikt wcześniej nie widział – podsumował Olivier Josse.
Źródło: National Geographic Polska