W tym artykule:

  1. Città della Pieve
  2. Perugino, czyli Pietro Vannucci
  3. Castiglione del Lago
  4. Spello
  5. Deruta
Reklama

Umbria to kraina czerwonego złota, czyli szafranu – najdroższej przyprawy świata. Do 60 tys. euro za kilogram, na który trzeba 180 tys. krokusów – wyjaśnia mi Michele Benemio, prezes Unii Restauratorów i Hotelarzy Jeziora Trazymeńskiego (URAT). Trzymam w palcach rachityczną niteczkę szafranu w odcieniu burgunda. Przyprawa powstaje z zasuszonych pręcików kwiatu.

Produkowana jest w najpiękniejszych miasteczkach Umbrii, m.in. w Gubbio sfilmowanym we włoskiej wersji „Ojca Mateusza”, słynącym z operowego Festiwalu Dwóch Światów Spoleto oraz Città della Pieve. Ruszamy do tego ostatniego.

Città della Pieve

Kolor szafranu mają ceglane mury Città della Pieve, co wyróżnia to średniowieczne miasteczko z pozostałych w regionie wzniesionych z kamienia. W niemal każdym sklepiku – szafran w pakiecikach po 0,10 g wystarczających do doprawienia potrawy dla czterech osób.

Trafiamy na czerwcową Infioratę, lokalne święto ku czci patrona – św. Luigiego Gonzagi, czczonego układanymi na ulicy kwietnymi dywanami. Podziwiamy kunszt wykonania, precyzję odtworzenia detali i pomysł, aby tematem wydarzenia uczynić konkretny obraz przedstawiony we fragmentach, jeden po drugim. Tu rama, tam postać, gdzie indziej tło.

Pniemy się pod górę lekko skręcającej uliczki. Zaraz potem oglądamy oryginał dzieła w Oratorium Matki Bożej Konfraterni Białych. Co to za niezwykłe miejsce. Mała kaplica z wiszącymi na kołkach białymi płaszczami religijnego stowarzyszenia, które umartwiało się poprzez samobiczowanie. Naprzeciw wejścia – duży fresk Perugina, urodzonego w Città della Pieve wybitnego malarza renesansu, przedstawiający Adorację trzech króli. Barwny i niezwykle sugestywny, gdyż hołd Maryi i Dziecięciu składany jest w otoczeniu umbryjskiego, acz wyidealizowanego krajobrazu. Zielone wzgórza w tle oblane miękkim złotym światłem, a na najdalszym planie tafla Jeziora Trazymeńskiego.

Perugino, czyli Pietro Vannucci

To mój ulubiony obraz Perugina, czyli Pietra Vannucci – prawdziwego influensera renesansu, autora blisko 200 dzieł. W tym kilku fresków w Kaplicy Sykstyńskiej (część z nich przykrył późniejszy cykl Michała Anioła). Był nauczycielem samego Rafaela Santi. W Adoracji… Perugino portretuje się w tłumie aż dwa razy i maluje w perspektywie orszak dworski. Taki sam podziwiam w sierpniu na żywo, gdy Michele przywozi mnie na tutejsze Palio dei Terzieri.

Ulicami suną damy i kawalerowie w bogato zdobionych strojach z epoki. Rytm krokom nadają tamburyniarze i oddział konnych, żonglują flagami chorągwiarze, z restauracji oferujących renesansowe menu płynie zapach pieczonej dziczyzny. Podobnie jak w toskańskiej Sienie i tutaj rywalizują ze sobą dzielnice, tyle że głównym wydarzeniem jest polowanie na byka. Bezkrwawa wersja korridy, podczas której łucznicy mierzą do obracających się na kole figur zwierząt. A wszystko to ku czci zmarłego dokładnie 500 lat wcześniej Perugina. Włosi czcić to będą zapewne przez kolejne lata, gdyż umiejętnie potrafią promować swoich artystów.

Jeszcze tylko zdjęcie w Najwęższej Uliczce Włoch. Poprowadzonemu pod łukiem przejściu w murze jednego z domów patronuje Matka Boska w zainstalowanej wyżej kapliczce. Wydaje się nie gorszyć nazwą zaułek Całuj Kobietki – wszak 53 cm szerokości siłą rzeczy zbliża ludzi. – Szczególnie po spożyciu potraw z szafranem uchodzącym za afrodyzjak – śmieje się Michele.

Jeziora Plitwickie, czyli chorwacki Eden. Jak je zwiedzać?

Jeziora Plitwickie to malownicze strumyki, folklor autentycznych wiosek i wiekowych młynów. Otwarci ludzie, rezerwat niedźwiedzi i Rakija paląca gardło niczym słońce na równiku kiedy opala ...
Jeziora Plitwickie
Fot. FPM

Castiglione del Lago

Mysz, która łowi kota, królik chwytający w pułapkę ogara. Sala Świata Na Opak znajduje się w pałacu Corgna, zabytku numer jeden Castiglione del Lago. Czyli jednej z najbardziej malowniczych miejscowości nad jeziorem Trazymeńskim. Osiem komnat dawnej rezydencji książąt rodu Della Corgna zapełnił freskami Niccolo’ Circignani, zwany Pomarancio (jeden z trzech malarzy o tym przydomku).

Fascynuje mnie bardzo realistyczne przedstawienie psa w klatce z nosem zwieszonym na kwintę i vedetta królików. – Masz tu sceny z poematu epickiego „Eneida” Wergiliusza i mitologii, życie Cezara. Ale też bitwę nad Jeziorem Trazymeńskim, w której 21 czerwca 217 r. n.e. wojska kartagińskiego wodza Hannibala pokonały Rzymian, wyrzynając 15 tys. legionistów – informuje mnie Michele.

Tajemnym wąskim przejściem w murach (co za emocje!) przeciskamy się na blanki potężnej średniowiecznej twierdzy z nadszarpniętymi zębem czasu wieżami. Dawny dziedziniec porastają trawa i drzewka oliwne, scena pośrodku służy organizowanym wydarzeniom artystycznym. U naszych stóp – błękit Jeziora Trazymeńskiego, które leżąc w obrębie Umbrii, właśnie tutaj graniczy z Toskanią.

– To największe jezioro na Półwyspie Apenińskim, czwarte co do wielkości we Włoszech – „rzuca” liczbami przewodnik. Między trzema wyspami kursują stateczki turystyczne, pływają amatorzy żagli i supów. – Po lewej stronie, za mgiełką – wzgórza, gdzie „zasadził” się na Rzymian Hannibal, zaś z głębin słychać czasem śpiew legendarnej nimfy Agilli – przekazuje w telegraficznym skrócie.

Na kolacji lądujemy 10 km od Castiglione, w otoczonej łanami słoneczników Agroturystyce Bittarelli, w Vaiano. Rozkoszuję się okrągłą, mniejszą niż groszek fasolką znad Jeziora Trazymeńskiego doprawioną oliwą – ma etykietkę z obrazem Perugino – i bruschettą z gigaodmiany czosnku, aglione, po którym nie zabijam oddechem. Delicje ukryte w prostocie.

Spello

Czuję się jak w Pompejach, choć znajduję się w Spello. Przede mną ruiny willi z czasów rzymskich – 500 m kw. powierzchni, 10 pomieszczeń, posadzki kryte mozaikami. Pośród geometrycznych i roślinnych wzorów latają perliczki, skaczą pantery i łosie, ale też wymyślone tygrysy morskie, pręży muskuły Bachus.

Kto tu mieszkał? Archeolodzy, którzy przed 20 laty dokonali odkrycia okrzykniętego „jednym z największych w Umbrii”, do tego nie doszli. Willę Mozaik chroni szpetny (niestety) bunkier muzeum, ale pod dachem rekonstrukcje w 3D i odkopane przedmioty przenoszą mnie do czasów cesarstwa.

Kraina szczęścia i piękna. Eden istnieje naprawdę i jest w miejscu uwielbianym przez Polaków fot: Getty Images

– Miasto podbite przez Rzymian przyjęło nazwę Hispellum, zyskując za sprawą Oktawiana Augusta, pierwszego cesarza, tytuł „wspaniała kolonia julijska” – opowiada przewodniczka po Umbrii Justyna Dymerska. Ten tytuł figuruje na tablicy sąsiadującej z muzeum Bramy Miejskiej. Jest jedną z pięciu zachowanych z tamtych czasów wraz z blisko 2-kilometrowym odcinkiem fortyfikacji.

Za murami odkrywam dzięki Justynie średniowieczne miasto z rzymskim układem urbanistycznym utrzymane w niezwykłym, różowawym kolorycie. Za budulec posłużył wapień czerpany z góry Subasio, na której rozległych stokach jest położone – podobnie jak sąsiedni Asyż. Oba miasta wymagają kondycji, gdyż ich uliczki ostro śmigają w górę. Oczy radują się mnogością roślin i kwiatów w oknach i donicach zdobiących nawet najmniejsze zaułki. Większość posesji bierze udział w dorocznym festiwalu kwiatów, ale też w tutejszej Infioracie urządzanej na Boże Ciało.

Przy wejściu do surowej z zewnątrz kolegiaty MB Większej zaskakują mnie pogański ołtarz przerobiony na kropielnicę. A wewnątrz pojedyncza kość św. Felice, patrona Spello, zamknięta w szklanym relikwiarzu. Zachwycają natomiast cykl fresków z życia Matki Jezusa Pinturicchia i podłoga wykładana płytkami ceramicznymi z Deruty w kaplicy Baglioni.

Deruta

Niedaleka Deruta słynie od renesansu z majoliki zdobionej motywami groteski w intensywnych kolorach żółci, pomarańczu, błękitu czy zieleni na białym tle. Wyroby z jej kilkudziesięciu warsztatów, produkujących od płytek po ogromniaste wazy, można kupić w całej Umbrii.

Odbijamy z Justyną w bok od głównego traktu, do najurodziwszej z pięciu rzymskich bram miejskich dedykowanej bogini miłości Wenerze. Zbudowana z trawertynu, w formie łuku triumfalnego, ma po bokach wieloboczne wieże „doklejone” w średniowieczu. Jednak noszą imię starożytnego umbryjskiego poety Propercjusza, twórcy czterech ksiąg elegii erotycznych poświęconych nieznanej kurtyzanie Cynthii. Rozciąga się stąd cudowny widok na Asyż, Dolinę Umbryjską, otaczające Spello gaje oliwne.

Reklama

Mam pod powiekami obrazki sztuki naiwnej urodzonego i zmarłego w 2009 r. w Spello Norberta Proietti. Przedstawiał na nich Umbrię niczym mityczny Eden, w którym człowiek stanowi część natury. Ja też się tu zawsze tak czuję.

Reklama
Reklama
Reklama