Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Gdzie znajduje się Kurytyba?
  2. Historia Kurytyby
  3. Polonia w Kurytybie
  4. Zielone miasto
  5. Atrakcje Kurytyby

Południowoamerykańskie metropolie kojarzą się z komunikacyjnym i architektonicznym chaosem, górami śmieci i zanieczyszczonym powietrzem. Na ich tle Kurytyba jawi się jako inny świat. Nie bez powodu mówi się o tym molochu, że jest najzieleńszym dużym miastem, nie tylko w Brazylii, ale także w całej Ameryce Południowej. Wszechobecna zieleń nie jest jedynym wyróżnikiem Kurytyby. Przechadzając się jej ulicami, można poczuć się tam jakby swojsko. Pomniki wyglądają znajomo, podobnie jak zabudowania, a karty dań wielu restauracji wyraźnie celują w polskie gusta. Nic dziwnego. Kurytyba jest głównym ośrodkiem polonijnym w Brazylii, więc polskie akcenty są tam widoczne niemal na każdym kroku.

Gdzie znajduje się Kurytyba?

Kurytyba jest zlokalizowana w południowej części rozległej Wyżyny Brazylijskiej, niedaleko źródła rzeki Iguaçu. Jest największym miastem i jednocześnie – stolicą stanu Paraná. Mieszka tam około 2 mln osób, a licząc z przedmieściami – 3 mln. Miasto znajduje się w odległości około 400 kilometrów od Sao Paulo.

Pogoda w Kurytybie

Obszar miasta rozciąga się na płaskowyżu, na wysokości 932 metrów n.p.m. Panuje tam subtropikalny klimat morski. Najcieplej jest tam między listopadem a kwietniem, a najzimniej – od początku czerwca do końca lipca.

W okresie letnim panuje tam przyjemna temperatura, wynosząca średnio 25 stopni Celsjusza. Tylko w najcieplejsze dni termometr wskazuje wartość powyżej 30 stopni Celsjusza. Zimy są łagodne, ale także wilgotne. Średnia temperatura w najchłodniejszych miesiącach nie spada poniżej 7 stopni Celsjusza. Przymrozki zdarzają się wyłącznie nocą. Opady śniegu należą tam do rzadkości.

Należy wspomnieć, że w Kurytybie uwidaczniają się wpływy zimnych frontów atmosferycznych, które latem wywołują tropikalne burze (najintensywniejsze opady odnotowuje się tam w styczniu i lutym), a zimą odpowiadają za chłodne powiewy wiatru.

Historia Kurytyby

O Kurytybie mówi się, że jest najbardziej europejskim miastem w Ameryce Południowej. Faktem jest, że tamtejsza pogoda przypomina nieco panującą na Starym Kontynencie, ale porównania z Europą nie wynikają z panującego tam klimatu, a z historii, która ukształtowała wielką metropolię i jej unikatowy charakter.

Początki założonego przez Portugalczyków miasta sięgają 1693 roku. Nazwa Curitiba została zaczerpnięta z języka tupi i oznacza „wiele szyszek”. To nawiązanie do araukarii, które obficie porastały teren, na którym „wyrosło” miasto.

Pierwsi mieszkańcy Kurytyby trudnili się górnictwem. W mieście wydobywano minerały, ale ze względu na strategiczne położenie pomiędzy Sao Paulo na północy i Rio Grande na południu, szybko zyskało na znaczeniu jako cześć szlaku handlowego.

Imigracja z Europy

W drugiej połowie XIX wieku władze Brazylii zaczęły stawiać na rozwój rolnictwa. Żeby osiągnąć ten cel, musieli sprowadzić do kraju doświadczonych rolników, a tacy byli w Europie. Rząd zachęcał Europejczyków do emigracji, nadając im hektary ziemi, zupełnie za darmo.

Wielu przybyszów zza oceanu, między innymi Włochów, Niemców, Polaków i Ukraińców, trafiło na południe kraju, w tym do Kurytyby. Głównie byli to ubodzy chłopi, którzy na emigrację zdecydowali się przede wszystkim z przyczyn ekonomicznych. To właśnie oni nadali miastu jego współczesny kształt i charakter. Niezwykły był to wyczyn, tym bardziej, że gdy przybyli na miejsce, znaczna część obszaru miasta była porośnięta dżunglą.

Kurytyba dziś

Europejscy osadnicy dostosowali teren do swoich potrzeb, a miasto zaczęło gwałtownie się rozwijać. Dziś Kurytyba jest nie tylko największym miastem stanu Paraná, ale także czwartą gospodarką Brazylii, jednym z najbezpieczniejszych, najczystszych i najzieleńszym miastem w kraju. Stanowi ważny ośrodek włókiennictwa, meblarstwa, przemysłu metalowego, chemicznego, papierniczego, drzewnego i spożywczego. Wypada też wspomnieć, że działają tam dwa uniwersytety.

Polonia w Kurytybie

W mieście mieszka około 400 tys. Polaków, którzy są potomkami osadników, którzy przybyli tam pod koniec XIX wieku, ale także tzw. emigrantów drugiej fali, którzy w mieście osiedlili się po II wojnie światowej. Tamtejsza polska społeczność stanowi około 70 proc. brazylijskiej Polonii. Na ulicach Kurytyby nasz ojczysty język jest niemal tak samo powszechny, jak portugalski. Działają tam polskie szkoły, instytucje kulturalne, religijne i społeczne, w tym najstarsza w całej Brazylii. Mowa o założonym w 1890 roku Towarzystwie Tadeusza Kościuszki.

Ślady Polaków w Kurytybie

W całym mieście nie brakuje polskich akcentów. W Kurytybie można podziwiać pomnik Mikołaja Kopernika, podarowany tamtejszej Polonii przez Toruń. Jest też tablica upamiętniająca wizytę Lecha Wałęsy.

Jednym z najbardziej wyrazistych polskich akcentów w mieście jest Las im. Jana Pawła II, będący jednym z tamtejszych parków etnicznych. Stanął tam pomnik papieża Polaka, upamiętniający jego wizytę w mieście (w 1980 roku) i mszę świętą, odprawioną dla imigrantów. Pomnik jest jedną z najważniejszych atrakcji miasta i obowiązkowym punktem w planie zwiedzania Kurytyby.

Na terenie parku znajduje się też niewielki skansen z chatami pierwszych osadników z Polski. W środku można podziwiać tradycyjny wystrój, przedmioty codziennego użytku i narzędzia rolnicze. Organizowane są też wystawy czasowe. W pobliżu parku znajduje się lokal gastronomiczny, serwujący przysmaki rodzimej kuchni.

Zielone miasto

To, jak Kurytyba wygląda dziś, w dużej mierze jest zasługą Polaka – urodzonego w Łodzi Jaimera Lernera, który trzykrotnie był wybierany na burmistrza Kurytyby. W sumie rządził miastem przez trzynaście lat i właśnie wtedy stolica stanu zaczęła odznaczać się unikatową architekturą. Stała się także najzieleńszym, a w wielu aspektach – także najbardziej innowacyjnym miastem w kraju.

Parki i tereny rekreacyjne

Na terenach zalewowych Lerner zaczął organizować parki. Wprowadził też innowacyjny system utrzymania zieleni miejskiej. Gdy był włodarzem Kurytyby, w mieście nie rozlegał się hałas silników kos spalinowych. Przystrzyganiem trawników zajmowały się... owce. W stu procentach ekologiczne rozwiązanie sprawdziło się wyśmienicie.

Segregacja i recykling odpadów

Nadmiar śmieci jest poważnym problemem w Ameryce Południowej. Gdy w pozostałych miastach Brazylii piętrzyły się hałdy odpadów, Lerner postanowił zachęcić mieszkańców do ich zbierania. Zmobilizował do tego przede wszystkim rybaków, którzy poza sezonem połowów zmagali się z brakiem pracy. Zaczął płacić za każdy zebrany kilogram śmieci, które nadawały się do recyklingu. Zadziałało, i to jak! Program segregacji obowiązuje tam do dziś, a uczestniczący w nim mieszkańcy otrzymują bony pieniężne lub dopłaty do biletów autobusowych.

Komunikacja miejska

Skoro o komunikacji miejskiej mowa, wypada wspomnieć, że w Kurytybie działa jedna z najsprawniejszych sieci autobusowych w kraju. Pojazdy są na tyle punktualne i przemieszczają się wystarczająco sprawnie, by zachęcić ludzi do korzystania z transportu zbiorowego. Autobusami przemieszcza się większość mieszkańców, co pozwoliło ograniczyć emisję dwutlenku węgla o 25 proc. względem średniej w Brazylii.

Atrakcje Kurytyby

Kurytyba rozciąga się w wyjątkowo malowniczej okolicy. Miasto wzniesiono pośród stepów i bujnych lasów atlantyckich, podlegających ochronie jako rezerwat biosfery UNESCO. Obszar ten cechuje się bogactwem flory i fauny i sam w sobie stanowi nie lada atrakcję. Należy jednak podkreślić, że wiele ciekawych miejsc można znaleźć także w samej Kurytybie. Oto niektóre z nich:

Reklama
  • Ogród botaniczny w Kurytybie – otwarty w 1991 roku, dziś jest jedną z wizytówek miasta,
  • Park Barigui – to jeden z najczęściej odwiedzanych parków w mieście, w którym wielką atrakcją są kapibary,
  • Las imienia Jana Pawła II – wspomniany już park etniczny,
  • Opera de Arame – w sali opery odbywają się koncerty i spektakle teatralne,
  • Park Tangua – powstał w miejscu dawnego kamieniołomu,
  • Muzeum Oscara Niemeyera – ze względu na swój charakterystyczny kształt, jest nazywane „okiem Niemeyera”.

Nasz autor

Artur Białek

Dziennikarz i redaktor. Wcześniej związany z redakcjami regionalnymi, technologicznymi i motoryzacyjnymi. W „National Geographic” pisze przede wszystkim o historii, kosmosie i przyrodzie, ale nie boi się żadnego tematu. Uwielbia podróżować, zwłaszcza rowerem na dystansach ultra. Zamiast wygodnego łóżka w hotelu, wybiera tarp i hamak. Prywatnie miłośnik literatury.
Reklama
Reklama
Reklama