Malutka Dominika to Karaiby w najczystszej postaci
Jak mówią miejscowi, gdyby Krzysztof Kolumb zawitał po ponad pięciuset latach ponownie na karaibskie wyspy, poznałby dziś jedynie Dominikę. Tylko ona bowiem oparła się fali masowej turystyki, ogromnych inwestycji i pędzącemu na złamanie karku rozwojowi. Tu wciąż rządzi natura.
- Redakcja Travelera
Dziewięć aktywnych wulkanów, 365 rzek, spektakularne wodospady, plaże z czarnym piachem, niemal wrzące wody w źródłach geotermalnych. A do tego pyszniące się zielenią liściaste lasy deszczowe. Pofalowana, górzysta Dominika pozostała w dużej mierze dziewicza, niezamieniona nigdy w wyspiarski resort. Aż prosi się, by zabrać do plecaka trochę prowiantu, butelkę wody i wybrać się w pełną przygód wędrówkę.
Po trudnym czasie w 2017 r., w którym Dominikę nawiedził huragan Irma, czyniąc dotkliwe zniszczenia, wyspa wróciła do życia. Połamane drzewa odrosły, a zdewastowane miasta i wioski odbudowano. Rząd podszedł jednak poważnie do wyzwań, przed którymi stoi wyspa – pojawianie się coraz intensywniejszych huraganów wiąże się ze zmianami klimatu. Ambicją Dominiki stało się więc uczynić wyspę pierwszym na świecie miejscem odpornym na kataklizmy klimatyczne.
Jednym z elementów tego projektu jest przyznawanie obcokrajowcom obywatelstwa w zamian za wpłatę minimum 100 tys. dol. na takie projekty jak zabudowa wytrzymująca huraganowe wiatry czy geotermalne elektrownie zapewniające energię bez pozostawiania śladu węglowego.