Maraton Lubelski: sposób na zwiedzenie regionu
Wiosenne maratony to nie tylko Paryż, Londyn, Wiedeń czy Warszawa. Biegaczy jest coraz więcej, zatem wzrosła również liczba imprez biegowych, tych nieco bardziej kameralnych również
Maraton Lubelski jest jednym z takich maratonów, które warto wpisać na swoją listę. Ciekawa okolica, trudny teren, kameralna impreza, która odbędzie się dopiero po raz drugi. O tym, co takiego ciekawego znajdą biegacze akurat w Lublinie porozmawialiśmy z organizatorami.
Anna Szczypczyńska: Zacznijmy od najprostszego pytania: dlaczego warto wpisać Maraton Lubelski na swoją listę startów? Patrzę na to okiem biegacza i widzę, że mówimy o trudnej trasie.
Aleksander Kurczewski, dyrektor Maratonu Lubelskiego: Maraton Lubelski jest o tyle wyjątkowy, że tworzą go biegacze dla biegaczy. Organizacja oparta jest na wolontariacie środowisk biegowych, harcerskich i szkolnych. Jak jest to ważne pokazała pierwsza edycja, gdy w opinii uczestników i uczestniczek, jakością organizacji i atmosfery wdarliśmy się przebojem do pierwszej trójki krajowych imprez. Frekwencją również zadziwiliśmy wszystkich wchodząc do pierwszej dziesiątki miejskich maratonów ulicznych, wyprzedzając takie imprezy z tradycjami jak łódzki i trójmiejski. I to mając praktycznie zerowy budżet na promocję.
Przyznać trzeba, że trasa w lublinie nie jest łatwa, ale łatwych tras w Polsce są dziesiątki. Nasze miasto położone jest na wzgórzach i od tego nie uciekniemy. Traktujemy to jako atut. Po płaskim, to każdy potrafi biegać (uśmiech). Zostało to nawet docenione przez organizatorów Biegu Rzeźnika, który traktuje uczestnictwo w naszej imprezie jako element kwalifikacji do swej IX-ej edycji. Dziesięć najlepszych drużyn dostanie prawo uczestnictwa w najbliższym wyścigu z puli dodatkowej.
Dorota Sękowska: Trasa jest niezwykle trudna, co czyni ją bardzo atrakcyjną. Dla biegaczy, takich jak ja, którzy chcą się zmierzyć z królewskim dystansem po raz pierwszy, będzie to olbrzymie wyzwanie, a satysfakcja na mecie podwójna. Osobiście nie mogę doczekać się tych wrażeń.
Jakie atrakcje czekają na trasie biegaczy oprócz wielu podbiegów?
A.K: Staraliśmy się, by trasa pokazała wszystkie oblicza naszego miasta, dlatego tym razem nie wyprowadzamy biegu poza miasto. Dzięki temu biegacze będą mogą liczyć na doping lubelskich mieszkańców na całej trasie. A jak jest to ważne wie każdy kto zmagał się z tym dystansem.
D.S: Włączyłam się w organizację naszych biegów między innymi dlatego, że kocham swoje miasto. Lublin jest pięknym i ciekawym miejscem, które warto zobaczyć, zwłaszcza centrum, gdzie będzie start i meta. Pierwsze siedem kilometrów biegniemy w urokliwym klimacie starej części miasta.
Maraton Lubelski to malownicza trasa?
A.O: Zaczynamy w ścisłym centrum i pierwsze kilometry biec będziemy uliczkami pokazującymi klimat starego Lublina. Później zwiedzimy po kolei wszystkie dzielnice naszego miasta. Trasa jest przez to bardzo atrakcyjna.
Czy na uczestników biegu czekają jakieś atrakcje, których nigdzie indziej nie doświadczą?
D.S: Oprócz maratonu organizujemy jeszcze: Bieg Rodzinny i Miasteczko Małego Maratończyka. Bieg Rodzinny jest eventem wielkiej rodziny biegaczy, sympatyków biegania a także ludzi, którzy jeszcze tym razem nie podołają dystansowi maratońskiemu, ale chcą popierać ideę maratonu. Jest to szansa aby wystartować z linii startu Drugiego Maratonu Lubelskiego i poczuć się jak prawdziwy maratończyk kończąc na jego mecie.
Miasteczko Małego Maratończyka natomiast to bieg lubelskich przedszkolaków. Będzie to miejsce, w którym maratończycy będą mogli pozostawić dziecko pod opieką specjalistów. Zorganizowane zajęcia dla dzieci będą miały charakter sportowy (przygotowanie do biegu „w te pędy 42 (k)m do mety) i artystyczny (stoiska artystyczne, w których dzieci będą przygotowywały medale i materiały do kibicowania). Miasteczko Małych Maratończyków będzie czynne w czasie trwania Maratonu Lubelskiego.
Trasa będzie się zmieniać co roku?
A.K: Tego na ten moment nie wiemy. Lublin nie jest dużym miastem i wytyczenie odcina 42 km jest pewnym wyzwaniem. Pewnie w przyszłości będziemy dążyć do tego, by trasa była powtarzalna. Na razie nie jest to możliwe. Czekamy z zakończenie budowy obwodnicy miasta, bo to pozwoli nam nieco swobodniej korzystać z ulic w centrum. Teraz musimy liczyć się z ruchem tranzytowym i lokalnym by nasza inicjatywa nie rodziła napięć społecznych.
D.S: Jak dotąd trasę Maratonu Lubelskiego wyznaczamy My - biegacze. Trasa Drugiego Maratonu Lubelskiego wyznaczona została na podstawie konkursu. Być może stanie się to tradycją, wtedy każdy bieg byłby niespodzianką.
Można liczyć na głośnych kibiców?
A.K: Ubiegłoroczny maraton właśnie w tym zakresie był dla nas największym zaskoczeniem. Ilość mieszkańców dopingujących na trasie przerósła nasze najśmielsze oczekiwania. Dlatego też odważyliśmy się na taką właśnie zmianę trasy i chcemy wzmocnić kampanię informacyjną, by jeszcze zwiększyć aktywność społeczności lokalnej;
D.S: Kibice są cudowni zwłaszcza Ci, którzy podczas Pierwszego Maratonu Lubelskiego, oprócz kibicowania podawali maratończykom własną wodę.
Czy na mecie lub w punktach żywieniowych można liczyć na regionalne przysmaki?
A.K.: Lubelszczyzna produkcją rolną głównie stoi i mocno stara się wejść w nurt eko-żywności. Ostatnio na mecie mieliśmy więc eksperymentalne pieczywo. Tym razem postaramy się również coś zaproponować. Co do punktów żywieniowych, to raczej nie będziemy eksperymentować. Planujemy podawać to, co już się sprawdziło, czyli poza napojami banany i cukier.
D.S. Nie zapomnijmy również o zupie od naszej Małgosi, której smak na chwilę obecną jest jeszcze niespodzianką. Po Pierwszym Maratonie Lubelskim biegacze zajadali się zupą pomidorową w dwóch wersjach: tradycyjną z makaronem oraz kremem pomidorowym z bazylią.
Ile osób zaangażowanych jest w przygotowanie maratonu?
Katarzyna Pruszczak- szefowa wolontariatu: To zależy - w spokojnym okresie pracy kilkanaście osób, w najgorętszym - co najmniej pięćset.
Maraton organizowany jest przez pasjonatów biegania, działających w Stowarzyszeniu Maraton Lubelski. Grupa kilkunastu osób wspierana jest przez sponsora PZU, Fundację Rozwoju Sportu w Lublinie, MOSiR, Lubelskie Stowarzyszenie Biegowe, Miasto Lublin i lokalne firmy. Cała praca wykonywana jest przez wolontariuszy. Odpowiadają oni za opiekę nad biegaczami przed startem w biurze zawodów, na trasie biegu, na mecie, w miasteczku maratońskim. Ich zaangażowanie pozwala nam zapewnić komfortową ilość punktów z wodą, żywiołowy doping na trasie i bezpieczeństwo. A także pokazać Lublin jako aktywne, inspirujące miasto.