Reklama

Każdego roku badamy tysiące ludzi na całym świecie, aby odkrywać najfajniejsze dzielnice świata: miejsca, które reprezentują ducha największych miast na ziemi. Są to miejsca, gdzie można zjeść i zabawić się, poznać sztukę i kulturę, atmosferę i osobowość” – piszą organizatorzy plebiscytu.

Reklama

2020 rok był wyjątkowy w historii rankingu, bo w tym roku jak nigdy wcześniej spędziliśmy wiele czasu w swojej najbliższej okolicy, poznając lokalne atrakcje, kuchnie, czy angażując się w akcje społeczne. Time Out przepytał ponad 38 000 mieszkańców największych miast oraz poprosił o opinię swoich redaktorów i ekspertów z całego świata. W ten sposób wyłoniono 40 najfajniejszych dzielnic na świecie, a my przedstawiamy pierwszą dziesiątkę.

Muraz zdobiący halę w Marrickville / Mark Kolbe/Getty Images

10. Marrickville, Sydney

Marrickville to prawdziwy kulturowy i społecznościowy tygiel, i właśnie ta różnorodność sprawia, że jego popularność jako modnego przedmieścia Sydney, wciąż rośnie. Maxim Boon z Time Out Sydney mówi, że Marrickville to miejsce zaskakujących dwoistości, gdzie rzemieślniczy piekarze z Two Chaps i stylowi sommelierzy z Where's Nick dzielą ten sam kawałek chodnica, co prosty wietnamski sklep z kanapkami.

Obecność portugalskich, wietnamskich, włoskich i greckich imigrantów sprawiła, że powstała tu najbardziej eklektyczna scena kulinarna w mieście. Kluczową rolę w przekształceniu tego niegdyś przemysłowego zakątka miasta w popularny cel wieczornych wypraw odegrali też artyści i queerowi twórcy. Pomimo bliskości drogiego śródmieścia, Marrickville zdołało pozostać przystępne cenowo, w dużej mierze dzięki brakowi wieżowców i hoteli.

Haut-Marais w Paryżu / Xavier Testelin/Gamma-Rapho/Getty Images

9. Haut-Marais, Paryż

Mniej turystyczne niż właściwe Marais, Haut-Marais na północy Paryża w ciągu ostatnich kilku lat stało się bardzo stylową lokalizacją. Dzielnica położona pomiędzy stacjami metra Rambuteau, Temple i Saint-Sébastien Froissart, przyciąga smakoszy ekskluzywnymi restauracjami położonymi w historycznych murach Marché des Enfants Rouges. Odwiedzający mają też szansę wstąpić do wiodących galerii sztuki współczesnej, a miłośnicy słodyczy do kawiarni Jacquesa Genina, której właściciel przekazał 500 kg doskonałej czekolady pracownikom służby zdrowia na początku tego roku.

Haut-Marais ożywa szczególnie nocą i znane jest jako swoista „ojczyzna” koktajl-barów. Little Red Door, Bisou, Candelaria – wystarczy zagłębić się w kręte uliczki, żeby znaleźć oszałamiające lokale serwujące najlepsze drinki.

Mural w Glasgow / Photo by Jeff J Mitchell/Getty Images

8. Dennistoun, Glasgow

Graniczy z Nekropolią, M8 i liniami kolejowymi, Dennistoun przypomina odosobnioną wyspę na East End w Glasgow. W ciągu ostatniej dekady napływ młodych ludzi – głównie studentów z pobliskiego Uniwersytetu Strathclyde – zmienił demografię tej niegdyś robotniczej dzielnicy. Za zmianą mieszkańców jeszcze nie nadeszła fala architektoniczna, wciąż królują tu więc kamienice z żółtego i czerwonego piaskowca.

Przed pandemią Dennistoun było też znane z bogatego i kolorowego życia kulturalnego – w lokalach nie brakowało muzyki na żywo i kabaretów. Zaangażowana młoda społeczność chętnie wspiera inicjatywy takie jak Zero Waste Market oraz Food Forest w Alexandra Park, gdzie mieszkańcy z różnych środowisk spotykają się, aby sadzić warzywa i rośliny, a przy okazji budować wspólnotę.

Winiarnie w Szanghaju cieszą się rosnącą popularnością / Photo by In Pictures Ltd./Corbis via Getty Images

7. Shaanxi Bei Lu / Kangding Lu, Szanghaj

Sto lat temu ta senna dzielnica była częścią Międzynarodowej Osady Szanghajskiej – zachodniej enklawy do 1941 r. Teraz szybko przekształca się w tętniące życiem miejsce, gdzie rozkwitają nowe kawiarnie, bary i restauracje. Wśród niskich domów i oldschoolowych sklepów można tu znaleźć maleńką naturalną winiarnię SOiF i japońsko-amerykański Lucky Diner.

Jednym z najbardziej ekscytujących nowości w Shaanxi Bei Lu jest najnowsza wersja całodziennego baru wrotkarskiego Riink. To dzieło Ting Ting Liang, właściciela pobliskiego lokalu LBTQ+ – baru Roxie. Chociaż Międzynarodowa Osada dawno przestała istnieć, dzielnica nadal wydaje się być kulturową krzyżówką.

Teatr muzyczny w Wedding / Photo by: Bildagentur-online/Universal Images Group via Getty Images

6. Wedding, Berlin

Dzielnice Berlina, takie jak Neukölln, Kreuzberg i Mitte, były znane z modnych restauracji i sklepów, które już dziś nie istnieją, ale w Wedding wciąż można znaleźć tamten klimat. Na północny zachód od centrum miasta, jego wielokulturowa, wielopokoleniowa społeczność pozostaje lojalna wobec lokalnych firm, od niezależnych sklepów spożywczych po nowatorskie punkty gastronomiczne. Oprócz znanych od dawna faworytów, takich jak Asia Deli na Seestraße, nowicjusze, tacy jak przyjazne weganom włoskie Sotto, domowa kuchnia tajwańska Cozymazu i Ernst (z gwiazdką Michelin) szybko zyskały popularność jako lokalne miejsca spotkań.

Chociaż miasto jest znane jako miejsce 24-godzinnej imprezy, boczne uliczki Wedding są na tyle ciche, że gwarantują spokojny sen, gdy zdecydujesz się odpocząć po zbyt wielu atrakcjach. Za dnia możesz cieszyć się wspaniałymi widokami nad jeziorem Plötzensee i w Volkspark Rehberge.

Mieszkańcy Yarville są też zagorzałymi kibicami lokalnej drużyny Western Buldogs. / Photo by Darrian Traynor/Getty Images

5. Yarraville, Melbourne

Melbourne zawsze było kulturalną stolicą Australii, ale w 2020 roku lockdown sprawił, że wiele ważnych atrakcji i wydarzeń zostało zawieszonych – muzyka na żywo, imprezy kulturalne, kawiarnie, galerie, muzea. Z drugiej strony duch wspólnoty w Melbourne nigdy nie był silniejszy, a dzielnica, która najlepiej to uosabia to Yarraville – zachodnie przedmieścia.

Podsumowują to dwie historie z Yarraville, które przytacza tamtejsza korespondentka Time Out. Lee Smith-Moir, mieszkanka dzielnicy, w czasie lockdownu razem z córkami zaczęła rozwieszać w okolicy plakaty zachęcające do dzielenia się uśmiechem. Z kolei łyżwiarka Belle Hadiwidjaja jeździła ulicami dzielnicy na rolkach ubrana w bajkowe kostiumy, aby zapewnić sąsiadom – a szczególnie dzieciom – odrobinę rozrywki w czasie zamknięcia.

Napis Black Lives Matter wymalowany przez społeczność dzielnicy Bedforfd-Stuyvesant / Photo by John Lamparski/SOPA Images/LightRocket via Getty Images

4. Bedford-Stuyvesant, Nowy Jork

Ta brooklyńska dzielnica wiktoriańskich kamienistych kamienic stała się w tym roku „największym inkubatorem przyszłości Nowego Jorku”.
Bed-Stuy to otoczona historią dzielnica z zielonymi ulicami, które tętnią poczuciem wspólnoty i tradycji – pisze Time Out. Przez długi czas Bed-Stuy było kulturalnym centrum czarnoskórej społeczności miasta i stało się też głównym centrum protestów Black Lives Matter. W obliczu pandemii Covid-19 i trwających protestów dzielnica stała się siedzibą społecznych akcji pomocowych – jak Bed-Stuy Strong – które pomagają najbardziej potrzebującym.

Do nowych warunków szybko dostosowały się lokalne firmy, które otworzyły swoje podwoje na ulice, łącząc przestrzeń prywatną i publiczną. Peaches HotHouse serwuje pieczonego kurczaka w jadalni na świeżym powietrzu, Harold i Maude Vintage sprzedają kolorowe ubrania dla wszystkich płci, a Billie Holiday Theatre wystawia wspaniałe, zdystansowane społecznie spektakle teatralne.

Sham Shui Po było głównym placem protestów / Photo by Billy H.C. Kwok/Getty Images

3. Sham Shui Po, Hongkong

Jedna z najstarszych dzielnic Hongkongu, znana z przemysłu tekstylnego, Sham Shui Po została niedawno ożywiona przez młodych twórców. Tradycyjni sprzedawcy uliczni, historyczne budynki i sklepy z tkaninami – odwiedzane przez międzynarodowych projektantów, takich jak Versace i Calvin Klein – znajdują się tu obok polecanych przez Michelin restauracji, takich jak Kung Wo Tofu Factory i rodzinny sklep z makaronem Lau Sum Kee Noodle.

Stare instalacje współgrają ze współczesnymi kawiarniami i kreatywnymi centrami, takimi jak Phvlo Hatch: trzypiętrowy dawny sklep tekstylny, w którym obecnie znajduje się kawiarnia Color Brown, platforma projektowania mody promująca zrównoważony rozwój poprzez upcykling, oraz Hatch – lokalna organizacja pozarządowa poświęcona wsparciu osób niepełnosprawnych umysłowo.

W centrum dzielnicy znajduje się Wontonmeen – hostel, w którym na co dzień mieszkają turyści i artyści wystawiający się w okolicy. Od wybuchu pandemii hostel został przekształcony w studio umożliwiające muzykom nagrywanie filmów i występy online. Część hostelu służy też jako schronienie dla bezdomnych dotkniętych epidemią, a znajdująca się na parterze kawiarnia serwuje dla nich posiłki.
Sham Shui Po było też głównym polem bitwy w protestach w 2019-2020.

Mural poświęcony Bryantowi w Downtown, Los Angeles / Genaro Molina / Los Angeles Times via Getty Images

2. Downtown, Los Angeles

2020 to najbardziej bolesny rok w najnowszej historii Los Angeles, a ze względu na brak jednego centralnego miejsca spotkań w mieście, Downtown stało się obecnie jego „duszą”. To tu w ostatnich miesiącach miały miejsce najważniejsze i często niełatwe spotkania – tu zbierali się pogrążeni w żałobie fani Kobe Bryanta, tu po zabójstwie George'a Floyda wybrzmiał głos mniejszości.

„Nie obyło się bez walki, ale w dniu, w którym tysiące ludzi przepływały ulicami Downtown, nastąpił wyraźny zwrot w kierunku jedności” – pisze Time Out.

W czasie pandemii życie Barcelony przeniosło się na balkony i przydomowe podwórka. / Photo by David Ramos/Getty Images

1. Esquerra de l'Eixample, Barcelona

Rozległa dzielnica Eixample w Barcelonie jest podzielona na dwie odrębne części. I chociaż Dreta de l’Eixample zwykle przyciąga całą uwagę, dzięki olśniewającym luksusowym sklepom i spektakularnym modernistycznym budynkom, w 2020 roku wszystkie oczy skierowane są na Esquerra de l’Eixample.

Ta lewa strona Eixample ma charakterystyczną architekturę, w której każdy blok posiada własny wewnętrzny dziedziniec. Podczas ścisłego zamknięcia Barcelony przestrzenie te stały się źródłem miejskiego życia, gdy mieszkańcy organizowali imprezy taneczne na swoich balkonach.

W międzyczasie powstała lokalna Sieć Wzajemnego Wsparcia, aby pomóc najsłabszym, a Ada Parellada ze znanej restauracji Semproniana zaczęła gotować dla pracowników służby zdrowia.

Reklama

„W tym roku to Esquerra de l’Eixample wskazuje drogę do przyszłej Barcelony, w której to miejscowi, a nie turyści, rządzą grzędą” – pisze Borja Duñó z Time Out Barcelona.

Reklama
Reklama
Reklama