Reklama

Przestańmy się wreszcie oszukiwać, że jesteśmy panami ziemi. Ona należy do nich! Dopiero zaczęliśmy zliczać ich gatunki, a co dzień znajdujemy nowe! Są wśród wieżowców wielkich metropolii i w wiejskich ogródkach. Wystarczy poruszyć zwalony pień drzewa, żeby się na nie natknąć. Wydaje się, że nie ma dwóch takich samych.
Można by pomyśleć, że trwają pośród nas niczym kosmici, tyle że – gdyby popatrzeć z ich punktu widzenia – to my jesteśmy nietypowi, obcy ich znacznie bardziej
rozpowszechnionym sposobom życia.

Reklama

Zapraszamy do galerii użytkownika rodzerone

Podczas gdy ogromne kręgowce pojawiały się i znikały w mroku dziejów, owady parzyły się i lęgły tak samo jak dziś, zapełniając mokradła, lasy, każdy spłachetek gruntu. Mówimy o epoce dinozaurów czy ssaków, ale odkąd pierwsze zwierzę wyszło na ląd, wszystkie epoki w równej mierze należały też do owadów. Ziemia jest ich pełna.
Zdołaliśmy już trochę poznać sekrety ich odmienności. Pierwsze zwierzęta troszczyły się o swoje młode tak, jak robią to dziś ich potomkowie: ptaki, gady i ssaki, które karmią potomstwo i walczą w jego obronie. Większość owadów tymczasem porzuciła dawne zwyczaje dla bardziej nowoczesnego stylu życia.
W wyniku ewolucji owady wykształciły stwardniałe jaja, a także specjalny narząd, pokładełko, które służy niektórym do umieszczania ich w ziemi. Podnieście kamień albo rozłamcie kawałek drewna, a znajdziecie jajeczka. Ale nie tylko tam. Ptaki z mozołem poszukują dobrych miejsc na gniazda, tymczasem owady posiadły umiejętność czynienia wylęgarni jaj ze wszystkiego: z drewna, liści, ziemi, wody, a nawet ciał. Zwłaszcza ciał. Jeśli jakaś cecha zapewnia sześcionogom różnorodność i pomyślność, to jest nią ta, że choć porzucają swoje młode niemal wszędzie, mimo to zapewniają im możliwość przeżycia. Właśnie dzięki jajom.
Z początku były całkiem zwyczajne, gładkie i okrągłe, ale przez 300 mln lat stały się tak różne jak miejsca, w których żyją owady. Jedne wyglądają jak piach. Inne niczym rośliny. Gdy się na nie natknąć, w pierwszej chwili można nawet nie wiedzieć, na co się patrzy. Ich formy są niezwykłe, zdobione ornamentami i przydatkami. Niektóre jaja oddychają przez długie rurki wystawiane nad powierzchnię wody. Inne
zwisają na jedwabistych szypułkach. Jeszcze inne unoszą się z wiatrem albo podróżują na grzbietach much. Są kolorowe jak szlachetne kamienie, mienią się odcieniami turkusu, miki i bursztynu. Wiele przypomina kolce, kropelki, spirale i paski. Jajeczne projekty są tak skomplikowane i różnorodne, że wyglądają raczej na miniaturowe dzieła artysty zafiksowanego na punkcie mikroskopijnych form niż na wynik biologicznej ewolucji. To tryliony świadectw artystycznego geniuszu natury. A w każdym siedzi zwierzątko, czekając na sygnał do wyjścia na wolność.
Podstawowe funkcje owadzich jaj pozostają jednak łatwo rozpoznawalne, tak jak w przypadku każdego innego jaja. Jeszcze w ciele matki tworzy się osłonka. Dlatego plemnik musi dotrzeć i wniknąć przez specjalne, obecne tylko z jednej strony okienko (mikropyle). Czasami nawet przez lata czeka w ciele samicy na swoją szansę. W końcu jeden szczęśliwy, wyczerpany, ale zwycięski plemnik zapładnia jajeczko. Tak powstaje prymitywna forma życia, ułożona wygodnie wewnątrz podobnej do macicy błony. Potem formują się oczy, czułki, otwór gębowy i cała reszta. W tym czasie stworzenie oddycha przez znajdujące się w skorupce kanaliki (aeropyle), przez które wnika tlen, a wydostaje się dwutlenek węgla. Nie do wiary, a zarazem całkiem naturalne jest, że wszystko to dzieje się w strukturze zwykle nie większej niż ziarenko cukru. W końcu taki właśnie jest początek życia większości zwierząt na Ziemi.
Na zdjęciach widać jajeczka zaledwie kilku cienkich gałązek owadziego drzewa genealogicznego. Są wśród nich jaja motyli, które w niezwykły sposób chronią się przed drapieżnikami, a czasami także przed roślinami, na których zostały złożone. U niektórych passiflor część liści przybiera kształt motylich jajeczek. Motyle matki widząc takie „składziki”, wybierają inne rośliny, żeby złożyć na nich swoje potomstwo. Roślina nie naśladuje jajeczek zbyt dokładnie, ale na jej szczęście motyle nie mają najlepszego wzroku.
Jaja muszą też w jakiś sposób uniknąć zagnieżdżenia się w nich jajeczek innych owadów – parazytoidów. Pasożytnicze osy i muchy używają swoich długich pokładełek do umieszczania jajeczek w jajach i ciałach innych owadów. Około 10 proc. wszystkich owadów to pasożyty. Prowadzą bardzo opłacalny styl życia, chyba że trafią na hiperpasożyta, który złoży jajeczko w pasożycie tkwiącym jeszcze w ciele innego owada lub jego jaju. W wyniku takiego qui pro quo wiele motylich jajeczek i gąsienic staje się osami. Nawet te martwe i zakonserwowane jajeczka, które widać na zdjęciach, mogą kryć w sobie tajemnice. W niektórych znajdują się młode motyle, ale w innych mogą być osy lub muchy, które zjadły swoją pierwszą, a zarazem ostatnią, kolację.
Od czasu do czasu, na przekór przeciwnościom, pewne owady cofnęły się nieco w rozwoju i postanowiły bardziej troskliwie zająć się młodymi. Żuki gnojaki toczą dla swoich dzieci kulki gnoju. Chrząszcze omarlice i grabarze przetaczają padlinę. Niektóre karaczany noszą na grzbietach świeżo wylęgnięte potomstwo. Jajeczka tych owadów stały się znów zwyczajne, okrągłe jak jaja jaszczurki, a przez to mniej odporne i wymagające opieki, całkiem jak u ludzi. A jednak udaje im się przetrwać. Być może są forpocztą nowego owadziego porządku. A może nie. Ostatnio obserwowałem żuka gnojaka toczącego kulkę, która wyglądała jak wschodzące słońce. Nad żukiem latała mucha, próbując złożyć jajo w jego głowie.
Owady wykluwają się z jaj od setek milionów lat. I ciągle robią to wokół nas. Jeśli się wsłuchać, można niemal usłyszeć, jak pękają skorupki, gdy sześć maleńkich nóżek wypycha się na świat.

Reklama
Reklama
Reklama