Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Varsovia gotowa do odcumowania!
  2. Z mórz włoskich do polskich
  3. Promem do Szwecji
  4. Poranna kawa ze wschodem słońca
  5. 100 schabowych i włoska pizza z pieca
  6. Na skrzydłach przez Bałtyk
  7. Prom roku 2024, czyli wyróżnienie dla Varsovii

– Strzała! – powiedział bez zastanowienia kapitan ż.w. Wojciech Grajek, kiedy zapytałam go o pierwsze wrażenie na widok Varsovii. Moje odczucie było nieco inne. Pierwsza myśl: „Ogromny statek!”. A po rejsie do Ystad i z powrotem mogę dodać, że komfortowy i bardzo przyjazny dla pasażera.

Varsovia gotowa do odcumowania!

Wojciech Grajek zgodził się, abym mogła część rejsu spędzić na mostku i zobaczyć m.in. jak wyglądają te najbardziej newralgiczne momenty, czyli początek i koniec każdego rejsu. – Varsovia gotowa do odcumowania! – zakomunikował Wojciech Grajek i cała procedura ruszyła punktualnie o 12.30. To dla załogi moment największego skupienia, który wymaga wiedzy i doświadczenia.

Zachwycałam się widokami na port i najwyższą w kraju latarnię morską, ciekawym widokiem na gazoport, ale przede wszystkim na atrakcje w Świnoujściu: wyjątkowo malownicze ujście Świny ze słynnym wiatrakiem Stawa Młyny i piękną plażą (miasto chwali się, że najszerszą w Polsce). W tym czasie kapitan razem z załogą gładko wyprowadzili gigantyczny statek na Morze Bałtyckie.

– W Świnoujściu jest dużo miejsca, ale już zupełnie inaczej będzie w Ystad. Taki statek trzeba poznać, a ja już przed manewrami planuję i myślę, co trzeba zrobić w danym dniu. Nie ma takich samych manewrów, pogoda jest zmienna, w Świnoujściu dochodzą jeszcze prądy. Trzeba to wszystko przemyśleć, wziąć pod uwagę zanurzenie statku, ilość ładunku – tłumaczył Wojciech Grajek.

prom Varsovia
Prom Varsovia kursuje ze Świnoujścia do Ystad w Szwecji. fot. Andrzej Szkocki fot. Andrzej Szkocki

Z mórz włoskich do polskich

Varsovia to największy prom z najdłuższą linią ładunkową (aż 3775 m), jaki kiedykolwiek operował we flocie Polferries. A także pierwszy zupełnie nowy od ponad 20 lat. Varsovia w inauguracyjny rejs wyruszyła 27 lipca i o tego momentu nieprzerwanie pokonuje trasę między Polską a Szwecją. – Varsovia jest bardzo ekonomicznym promem jeśli chodzi o spalanie, co jest dziś bardzo ważne. To prom dość minimalistycznie zrobiony, a to przełoży się na eksploatację – podkreślił kapitan opowiadając mi o statku.

Trudno nie wspomnieć, że Wojciech Grajek to człowiek, który przyprowadził ten statek do Polski, bo Varsovia została wybudowana we włoskiej stoczni Cantiere Navale Visentini. – Jak przyjechałem do Włoch, to w ogóle wyglądało śmiesznie, bo jechało się taką drogą krajową i w pewnym momencie, w polu, bo ten statek stał w polu na rzece, wyłonił się taki kolos, i to robiło niesamowite wrażenie. Aż nie do pomyślenia, że w tej stoczni można takie statki budować – wspominał kapitan Grajek i pokazał mi zdjęcie. Gigantyczna Varsovia i pole wokół to widok rzeczywiście dość abstrakcyjny. – Aby prom mógł wyjść ze stoczni, trzeba było specjalnie pogłębiać rzekę, bo nigdy tu tak wielkiego statku nie wybudowano – dodał kapitan.

Kiedy o godz. 19.00 zacumowaliśmy w Ystad, mogłam także zobaczyć maszynownię. Statek jest wyposażony w nowoczesne silniki, które mogą pracować zarówno na paliwo ciekłe, jak i gaz. Jak zaznaczył kapitan, to rozwiązania ekologiczne i oszczędne.

Promem do Szwecji

Varsovia to prom dobry dla tych, którzy chcą wygodnie i szybko podróżować do Szwecji ze Świnoujścia do Ystad. Można powiedzieć, że to trochę niczym tramwaj, który dzień i noc kursuje na tej samej trasie, wożąc ludzi z miejsca na miejsce. Jest do tego doskonale przystosowany. Statek pomieści 976 pasażerów oraz 60 członków załogi. W samym kabinach pasażerskich jest 920 miejsc noclegowych. To oznacza, że praktycznie każdy pasażer może skorzystać z komfortu posiadania kabiny (a jeśli nie chce, to na Varsovii są również wygodne fotele lotnicze).

Dlatego większość załogi statku to obsługa hotelowa, która m.in. dba o czystość kabin, ale też o część gastronomiczną. – To w sumie 32 osoby, także szef kuchni i pięciu kucharzy – wyliczał Jarosław Gulewski, hotel manager promu Varsovia. Wszystko jest poukładane tak, aby pasażerowie mogli cieszyć się komfortem podróży. To dlatego między innymi kierowcy, dla których rejs jest odpoczynkiem w czasie pracy, mają kabiny oddzielone od reszty pasażerów. – Pasażerowie, dla których rejs to wycieczka i czas rozrywki mają inne potrzeby i oczekiwania, a my chcemy, żeby każdy czuł się dobrze i jesteśmy po to, aby sprostać oczekiwaniom naszych gości – powiedział Jarosław Gulewski.

Poranna kawa ze wschodem słońca

Ja postanowiłam zapytać go nie o kwestie związane z pasażerami i codzienną pracą, ale o to, co on sam lubi najbardziej podczas rejsów. – Wschód słońca – odpowiedział bez wahania. Latem, kiedy prom zaczynał kursować na tej trasie, słońce wstawało nim prom po nocnym rejsie cumował w Świnoujściu. – Mogłem stanąć na pokładzie z kubkiem kawy i zachwycać się tym momentem. Piękny bonus tej pracy – dodał.

Podczas jesiennego rejsu słońce wschodziło dużo później, kiedy już cumowaliśmy w Świnoujściu, ale nie mam powodów do narzekań. W drodze do Ystad razem z innymi pasażerami mogłam podziwiać wyjątkowy zachód słońca na pełnym morzu.

100 schabowych i włoska pizza z pieca

Varsovia to także strefa gastronomiczna z barem i restauracją, sklep oraz przestrzeń rozrywkowa dla pasażerów. Nad tym, aby pasażerowie nie byli głodni, czuwa Adam Pawlak, szef kuchni. Jego zespół jest każdego dnia gotowy, aby nakarmić tysiąc osób. – Schabowy i golonka, to moje ulubione dania i je najbardziej polecam – mówił ze śmiechem kucharz.

Każdego dnia szykuje nawet 100 schabowych i 100 golonek, bo bufet promu to 7 ciepłych dań do wyboru (ja mogę tylko podpowiedzieć, że wegetarianie też nie wyjdą stąd głodni). – Stawiamy na kuchnię polską, nasi pasażerowie to też w dużej mierze kierowcy, którzy podczas rejsu chcą nie tylko odpocząć, ale i dobrze zjeść – powiedział Adam Pawlak. Ale od tej kulinarnej strony Varsovia ma coś, czego nie ma żaden inny prom… Prawdziwy piec do pizzy. W końcu to statek, który wybudowali Włosi. – Na innych promach pizza jest odgrzewana. A my mamy trzykomorowy piec i u nas pizza jest od podstaw robiona na miejscu, bardzo polecam spróbować – zachwalał szef kuchni.

kpt. Wojciech Grajek
Kpt. Wojciech Grajek za sterami Varsovii. fot. Andrzej Szkocki fot. Andrzej Szkocki

Na skrzydłach przez Bałtyk

To, czego najbardziej obawiałam się przed rejsem, to choroba morska, którą zwykle na morzu odczuwam. Pogoda mi jednak sprzyjała, Bałtyk był spokojny przez większość trasy do Ystad (drogę powrotną, czyli rejs nocny, w większości spędziłam śpiąc w swojej kabinie). Kiedy już bliżej celu statkiem zaczęło mocniej bujać, kapitan wydał polecenie, aby… rozłożyć skrzydła. Okazuje się, że Varsovia ma specjalne stabilizatory, które można wysunąć, aby zminimalizować uciążliwe dla pasażerów kołysanie (bo na załodze bujanie żadnego wrażenia nie robi). Ciekawym podpowiem, że stabilizatory można zobaczyć na miniaturce promu, która stoi na portierni Varsovii. Rzeczywiście, rozłożone, mogą przynieść skojarzenie ze skrzydłami.

Choć kapitan choroby morskiej nie miewa, zapytałam go o kapitańską radę dla pasażerów, którzy źle znoszą morskie podróże. Wojciech Grajek odpowiedział krótko: – Jedzenie lizaka. Naprawdę pomaga.

Prom roku 2024, czyli wyróżnienie dla Varsovii

Varsovia pokonuje trasę między Świnoujściem a Ystad w 6,5 godziny. Prom ma dobre opinie pasażerów i już został doceniony przez branżę. Jak przekazała w listopadzie Polska Żegluga Bałtycka S.A., statek został uhonorowany tytułem RoPax of the Year 2024. – Nagrodę przyznano podczas wydarzenia Ferry Shipping Summit, gdzie spotykają się eksperci branży żeglugowej z całego świata. Wyróżnienie zostało przyznane za największy i najnowocześniejszy prom RoPax na Morzu Bałtyckim – mówi Jolanta Kowalska z PŻB.

Reklama

Źródło: National Geographic Traveler

Nasz ekspert

Katarzyna Świerczyńska

Reporterka zakochana w swojej pracy. Po godzinach prowadzi podróżniczego bloga „Podróże z psem” i jest współautorką projektu „Nad portem noc” pokazującego nocne życie Szczecina. Najczęściej podróżuje blisko, najlepiej na własnych nogach lub rowerem. Uwielbia Puszczę Bukową, nadodrzańskie szlaki i Bałtyk o każdej porze roku.

Katarzyna Świerczyńska
fot. archiwum autorki
Reklama
Reklama
Reklama