Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Dlaczego San Escobar to niestosowna nazwa dla baru?
  2. Czego nie wiemy o Kolumbii?
  3. Czego brakuje Johnowi w polskiej kuchni?

John Nuńez Garcia przyjechał do Polski 17 lat temu. Wcześniej pracował jako copywriter w agencjach reklamowych w Kolumbii i Meksyku. Polskiego zaczął się uczyć dopiero po przyjeździe do Warszawy. Po siedmiu miesiącach odbył pierwszą rozmowę o pracę – po polsku! Pracę dostał – w swoim zawodzie – a potem było już tylko lepiej. Teraz mówi w naszym języku płynnie.

– Dla mnie nauka języka była sprawą priorytetową – opowiada. – To jest kwestia szacunku do kraju, w którym mieszkasz, by się go nauczyć. I spotyka mnie za to często nagroda. Polacy zdają sobie sprawę, że polski jest trudny i kiedy widzą, że ktoś włożył pewien wysiłek w jego naukę, bardzo to doceniają. Przez te wszystkie lata miałem wiele przyjaznych reakcji na to, że mówię w waszym języku.

Dlaczego San Escobar to niestosowna nazwa dla baru?

– Dla wielu ludzi na świecie hasło „impreza kolumbijska” oznacza zabawę z twardymi narkotykami. Nieraz spotkałem się z tym również w Polsce. Ale dla Kolumbijczyka to nie brzmi zabawnie. Jedynie umacnia stereotyp. Podobnie zresztą jak serial „Narcos” i inne podobne produkcje. Podobnie jak te wszystkie knajpy o nazwach w stylu „San Escobar” czy „Esco Bar”. W Polsce również spotykałem się z reakcjami typu: „O, jesteś z Kolumbii, masz coś? Poczęstujesz?”. Wiadomo, o co chodzi. Odpowiadałem, że tak, mogę poczęstować kawą – bo przecież Kolumbia słynie z najlepszej na świecie kawy – mówi John.

John Nuńez dodaje, że dla jego rodaków lata 80. i 90. XX wieku to był bardzo bolesny okres. Wielu ludzi ginęło na ulicach, panował lęk przed agresją. Kartele narkotykowe miały wielką władzę. Ale te czasy już się skończyły. Szef kartelu z Medellin Pablo Escobar zginął w 1993 roku, 32 lata temu. Od tego czasu bardzo dużo zmieniło się w ojczyźnie Johna Nuneza.

– Ludzie wciąż pamiętają tamte czasy i wspominają je ze smutkiem. To jest narodowa trauma. A to, czego ludzie za granicą często nie rozumieją, to fakt, że dla nas Escobar był po prostu zbrodniarzem, który ma wielu ludzi na sumieniu. I dorabianie mu twarzy popkulturowej ikony jest trochę niestosowne. To trochę tak jakby idola popkultury robić z Hitlera. Dlatego u nas serial Netfliksa nie spotkał się z dobrym przyjęciem – mówi.

Czego nie wiemy o Kolumbii?

Mało kto wie, że jednym z narodowych sportów Kolumbii – poza piłką nożną – jest kolarstwo. Nie przypadkiem kilka lat temu Kolumbijczyk Egan Bernal wygrał najważniejszy z wyścigów – Tour de France.

– Ludzie w wielu krajach nie rozumieją, czym tu się fascynować – jedzie grupa ludzi na rowerach. Ale warto wiedzieć, że towarzyszy temu pewna strategia. Podobnie jak w Formule 1. Mnie kolarstwo bardzo fascynuje – opowiada John. – A trzeba wiedzieć; że Kolumbia ma znakomite warunki do uprawiania tego sportu. Jest mnóstwo bardzo stromych gór, podjazdów. Dlatego nasi kolarze potem są mistrzami górskich etapów na wielkich tourach.

Czego brakuje Johnowi w polskiej kuchni?

Bardzo lubię polską kuchnię, zwłaszcza kaszankę. Czasem trochę brakuje mi kolumbijskiej kuchni mojej mamy. No i bandeja paisa. To typowo kolumbijskie danie z regionu Antiochia. Bardzo kaloryczne! Bandeja to taca. Paisa to właśnie mieszkaniec Antiochii, której stolicą jest Medellin. Na to danie składa się mięso mielone, fasola, ryż, jajko sadzone, awokado, chlebek arepa i platano, czyli jeden z rodzajów banana – opowiada Kolumbijczyk.

Reklama

Aby dowiedzieć się więcej o Kolumbii, posłuchajcie nowego odcinka podcastu. Cała rozmowa do wysłuchania w playerze na górze strony. Odcinki naszych wideopodkastów są również dostępne na kanałach National Geographic Polska na YouTube i na Spotify.

Reklama
Reklama
Reklama