Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Gdańsk w niemieckim kościele
  2. Opowieści z krypty
  3. Biskup gdański aż po grób
  4. Gdańsk zaklęty w kamieniu i topografii

Gdańska architektura jest nie do podrobienia. Liczba wiekowych budowli w tym mieście robi wrażenie. I nie sposób ich pomylić z innymi w Polsce czy w Europie.

Gdańsk w niemieckim kościele

– Chodź, zobaczysz Gdańsk w Düsseldorfie! – zachęcił mnie Bartosz Radojewski, znajomy pasjonat muzeów i dziedzictwa kulturowego. Od lat mieszka w Niemczech. Nie odpuścił chyba żadnego muzeum, które znalazło się w zasięgu jego wzroku. Ale jak to? Gdańsk w Düsseldorfie – w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia na zachodnich krańcach RFN? W linii prostej 900 km od Gdańska? – dziwię się.

W końcu nadarzyła się okazja. Przybywam zaintrygowany do Düsseldorfu. Jest upalny letni dzień. No dobra – gdzie ten Gdańsk? – pytam Bartosza.

Opowieści z krypty

Bartosz prowadzi mnie do chłodnych wnętrz Bazyliki św. Lamberta. Świątynia ulegała wielu przebudowom i zniszczeniom w swojej długiej, 800-letniej historii. Ucierpiała na przykład w 1606 roku w związku z wybuchem w pobliskiej prochowni. Później – w wyniku działań w czasie II wojny światowej.

Pora jednak znaleźć Gdańsk w… kościele. W pewnym momencie Bartosz z triumfem na twarzy wskazuje palcem na posadzkę i mówi – Oto i Gdańsk!

Moim oczom ukazała się spora płyta nagrobna w kościelnej posadzce. Oprócz pokaźnego herbu rodowego widzę w środkowej części napis: dr Carl Maria Splett, Bischof von Danzig (17.01.1898 – 5.03.1964). A poniżej widzę pieczołowicie wykonaną panoramę Gdańska z m.in. Bramą Żuraw czy Długiem Targiem i w końcu z Archikatedrą Oliwską na pierwszym planie.

Płyta nagrobna biskupa Carla Marii Spletta w Bazylice św. Lamberta
Płyta nagrobna biskupa Carla Marii Spletta w Bazylice św. Lamberta /Fot. S. Zdziebłowski

Jest to miejsce pochówku niemieckiego biskupa gdańskiego, który był zmuszony do opuszczenia Polski.

Biskup gdański aż po grób

Kim był Carl Maria Splett? W 1938 roku został mianowany biskupem gdańskim. „Pod naciskiem gestapo, które zagroziło masowym aresztowaniem kapłanów, wprowadził oficjalny zakaz spowiadania po polsku, potajemnie nakazał jednak spowiadać w języku ojczystym penitenta. Splett mówił w języku polskim i polecał wszystkim niemieckim księżom posługującym w Gdańsku, aby też się go uczyli” – czytamy w artykule ks. Leszka Jażdżewskiego w piśmie „Na rozstajach”. Wstawiał się też za kapłanami aresztowanymi przez hitlerowców, ale bez rezultatów.

Nie wszystko opinie na jego temat są tak pochlebne. W „Gazecie Więcborskiej” czytamy: „Interwencje Spletta u hitlerowskich władz, w których przyjaźnie do niego nastawieni autorzy chcą widzieć objaw oporu przeciw hitleryzmowi, w istocie były prawdopodobnie jedynie oczywistym ujęciem się zwierzchnika za prześladowanymi podwładnymi. Stosunek biskupa do nowej sytuacji objawił się publicznie na przykład w formie listu pasterskiego z 4 września 1939 r., w którym pisał m.in.: »W tej historycznej godzinie dziejowej nie zapomnijmy podziękować Bogu najwyższemu i prosić go o dalsze błogosławieństwo dla przyszłości, Führera, narodu i ojczyzny«”.

Detal na płycie nagrobnej niemieckiego biskupa, na którym widać panoramę Gdańska
Detal na płycie nagrobnej niemieckiego biskupa, na którym widać panoramę Gdańska /Fot. S. Zdziebłowski

– O Splettcie myślę przez pryzmat czasów, w których przyszło mu żyć. Był to niemiecki duchowny żyjący w politycznie gorącym mieście. Wydaje się też, że taki klimat odpowiadał jego temperamentowi. Była to postać niejednoznaczna – komentuje Radojewski.

Władze PRL uwięziły Spletta we Wronkach. Ale wyszedł na wolność dzięki staraniom ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego. Ostatnie msze w Polsce przed deportacją do Niemiec sprawował w kościele w Więcborku. Tam na pamiątkę swojego pobytu pozostawił kielich mszalny i patenę biskupa gdańskiego. Tytuł biskupa Gdańska Splett zachował aż do śmierci.

Gdańsk zaklęty w kamieniu i topografii

Płyta nagrobna z gdańskim motywem to jednak nie wszystko, co można znaleźć w Düsseldorfie związanego z Gdańskiem. Przy ruchliwej Danziger Strasse (ul. Gdańskiej) do dziś stoi zapomniany kamień upamiętniający Gdańsk. Można na nim dostrzec trzykrotnie powtórzone słowo „Danzig”. A Bartosz przez kilka lat mieszkał właśnie przy tej ulicy. W życiu nie ma przypadków. Przez wiele lat członkowie Bund der Danziger e. V. (BdDA), organizacji zrzeszającej wysiedlonych mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska i ich potomków, składali przy tym kamieniu wieńce.

W miastach zachodnioniemieckich po II wojnie światowej zmieniano nazwy ulic. Część denazyfikowano, usuwano nazwiska hitlerowskich notabli. Inne określano mianem miast, które znalazły się w granicach Polski. A przy niektórych z nich zamieszkiwały nawet grupy przesiedleńców. W ten sposób Niemcy chcieli wyrazić przywiązanie do swojego dawnego „Heimatu”, czyli regionu.

Reklama

Źródła: National Geographic Polska, Gazeta Więcborska

Nasz autor

Szymon Zdziebłowski

Dziennikarz naukowy, z wykształcenia archeolog śródziemnomorski. Przez wiele lat był związany z Serwisem Nauka w Polsce PAP. Opublikował m.in. dwa przewodniki turystyczne po Egipcie, a ostatnio – popularnonaukową książkę „Wielka Piramida. Tajemnice cudu starożytności” o największej egipskiej piramidzie.
Reklama
Reklama
Reklama
Loading...