Reklama

Wielki Mur Chiński

Wanli Changcheng (Mur Dziesięciu Tysięcy Li – li to jednostka długości licząca ok. 500 m) – tak tę ceglaną konstrukcję nazywają sami Chińczycy. Ciągnie się ona od Shanhaiguan nad Morzem Żółtym po przełęcz Jiayu Guan na pustyni Gobi i mierzy 6 430 km. Budowa Wielkiego Muru pochłonęła, wedle różnych szacunków, 2–3 mln istnień. Przy jego wznoszeniu pracowali więźniowie, chłopi, żołnierze, a nawet kobiety i dzieci. Choć jego początki sięgają VII w. p.n.e. – znanego nam oblicza zaczął nabierać za panowania Qinshi Huangdi (221–210 r. p.n.e.). Ten pierwszy cesarz z dynastii Qin biył zarazem tym, który zjednoczył Chiny i pozostawił nam w spadku zastępy terakotowych wojowników. Koniec budowy przypadł na dynastię Ming (1368–1644). Wysoki i szeroki na siedem metrów, najeżony 25 tysiącami strażnic mur nie odegrał roli, do której go stworzono – miał chronić Chińczyków przed najazdami ludów z Wielkiego Stepu (obszar geograficzny ciągnący się od Dunaju po Mongolię i Mandżurię). Kolejnym agresorom zawsze jakoś udawało się go ominąć. Okazywał się jednak przydatny, kiedy trzeba było szybko przerzucić towary i wojska z jednego krańca kraju na drugi. Obok niego przebiegał Jedwabny Szlak.

Reklama

Dziś, choć w dużej części zrujnowany, przyciąga turystów z całego świata odrestaurowanymi fragmentami m.in. w Badaling. W międzynarodowej masie przetaczającej się po flankach są też artyści, tacy jak grupa performersów, pokazanych na zdjęciu obok. Postacie połączone bandażami symbolizują, że ludzie pochodzący nawet z najodleglejszych zakątków świata są sobie bliscy.

Wydmy Badain Jaran

Mongolia Wewnętrzna

Baktriany mogą bez trudu przenosić dwustukilogramowe ładunki i całymi dniami wędrować bez wody. To właśnie one w 2001 r. pomogły wysłannikom National Geographic, Donovanowi Websterowi i George’owi Steinmetzowi, zbadać fragmenty bezkresnych mórz piasku Badain Jaran. Ta licząca 44 tys. km2 strefa wydm-olbrzymów na pustyni Ałaszan w północnych Chinach jest unikatem w świecie. Wysokość piaskowych gór przekracza często 350 m. Wiele z nich rozdzielają doliny kryjące jeziora zasilane własnymi źródłami. Stąd ten zakątek Gobi zwany jest czasem Cudownymi Jeziorami. Tutejszym mieszkańcom wielbłądy zapewniają transport, a kozy dostarczają mięsa i wełny. Telefon pojawił się tu niespełna 30 lat temu, ale życie codzienne wciąż przypomina czasy Czyngis-chana (ok. 1155–1227). Dzieci spędzają rok szkolny w placówkach z internatami poza Badain Jaran. Do domu wracają na lato. Prymusi mogą kontynuować edukację ponad obowiązkowe dziewięć klas w szkołach poza Gobi. Młodzi ludzie, kiedy uda im się już wyrwać w daleki świat, nigdy tu nie wracają. Tymczasem chińscy naukowcy zastanawiają się, jak powstrzymać ciągle rozrastającą się pustynię. Według Instytutu Badań Pustyni degradacja ziemi kosztuje 6,7 mld dolarów rocznie. Każdego roku piasek pochłania blisko 2 555 km2 gruntów, których znaczna część służyła wcześniej uprawie i hodowli. To prawie o 60 proc. więcej niż w latach 50. XX w. Pustynnienie spowodowane jest głównie wzrostem zaludnienia: rozwojem rolnictwa, budową dróg i domów, większym zużyciem wody. Dla narodu liczącego ponad miliard obywateli może to mieć katastrofalne skutki.


Budda z Leshan

Prowincja Syczuan

Budda jest górą, góra jest Buddą, mawiają Chińczycy. Ten posąg stanowi największe na świecie przedstawienie Oświeconego. Ma 71 m wysokości, z czego sama głowa 15 m. Zdobią ją 1 021 kamiennych koków i 7,5-metrowe uszy. Na gigantycznych stopach Buddy Przyszłości wygodnie usiądzie setka ludzi, na których Oświecony spogląda oczyma mającymi 3 m średnicy. Został wykuty z kamienia 1 200 lat temu w czasie panowania dynastii Tang. Prace rozpoczęte w 713 r. przez słynnego mnicha Haitong z pobliskiej świątyni Lingyun (aby przekonać dwór do swoich koncepcji budowy kazał się oślepić) zostały zakończone w 803 r. Co ciekawe, postać siedzącego kolosa ominęły nie tylko niszczycielskie działania wojenne czy żywiołów, ale i rewolucja kulturalna (1966–76). Znajduje się w południowo--zachodniej prowincji Syczuan przy zlewisku trzech rzek – Minjiang, Qingyi i Dadu. Można go oglądać z góry i z dołu, schodząc nad rzekę po stromych schodach. W najbliższym czasie posąg zostanie poddany gruntownemu „liftingowi” twarzy. Zanieczyszczenie środowiska oraz tłumy turystów odwiedzające to miejsce sprawiły, że pojawiły się na nim czarne smugi. Ostatnie czyszczenie i renowacja, przeprowadzone zaledwie 7 lat temu kosztowały ponad 33 mln dolarów. Mimo że władze kazały zamknąć okoliczne fabryki, nie uchroniło to zabytku przed dalszą erozją.

W otaczających kolosa grotach znajdowały się swojego czasu setki mniejszych przedstawień Buddy, niestety, wiele z nich nie oparło się pogodzie czy kolekcjonerom. Posąg wpisany jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Ryżowa mozaika

Prowincja Kuangsi

Być może tarasy ryżowe na Bali czy w Indonezji są słynniejsze, jednak te w rolniczym regionie Longji Titian w południowo-zachodniej części Chin po prostu urzekają. Sama nazwa krainy oznacza Tarasy Ryżowe na Smoczym Grzbiecie. Uprawiane od setek lat przypominają trójwymiarowe mapy z zaznaczonymi poziomicami. Najmniejsze poletka mają kilka metrów kwadratowych. Chiny, a ściślej delta rzeki Jangcy, są kolebką uprawy ryżu. Choć jego kariera trwa 7 000 lat, wiedza na temat tej rośliny dotarła na zachód dopiero ok. 300 r. p.n.e. Na świecie uprawia się blisko 8 000 gatunków ryżu, który musi stać w wodzie, w zależności od odmiany, od 3 do 9 miesięcy. W samych Chinach zbiera się ok. 145 mln ton rocznie.

Tarasy w Longji Titian wspinają się na wysokość 800 m, a czuwa nad nimi mniejszość etniczna Zhuang, licząca 18 mln osób. Zamieszkuje ona głównie Region Autonomiczny Guangxi-Zhuang na południu Chin, a także prowincje Yunnan, Guangdong, Guizhou oraz Hunan. Liczebnie jest drugą największą grupą etniczną w Chinach po Hanach, stanowiących 92 proc. populacji. Zhuang mają zwyczaj jadania węży, szczurów i innych dzikich zwierząt. Produkują też z nich lekarstwa. Drugą specjalnością tego ludu jest robienie odtrutek. W prowincji Kuangsi wytwarzane jest lekarstwo na jad węża. Zgodnie z medycyną Zhuang, jeśli chorobę spowoduje trucizna, z pewnością istnieje też na nią odtrutka.


Drogi wodne

Prowincja Zhejiang

Zwana krainą „ryżu i ryb” Zhejiang nad Morzem Wschodniochińskim to jedna z najmniejszych, ale też najbogatszych prowincji kraju. W jej części północnej ziemie są żyzne, intensywnie uprawiane i poprzecinane siecią dróg wodnych, do których należy Wielki Kanał zwany też Cesarskim. Licząca 1 610 km arteria łączy stolicę prowincji Hangzhou z Pekinem. Jest to najdłuższy na świecie sztuczny kanał transportowy. Budowano go od V w. n.e., ale nadludzkie dzieło połączenia Rzeki Żółtej z rzeką Jangcy kontynuowano w czasach dynastii Sui w latach 605–609. Powrócono do tego projektu w czasach dynastii Yuan (1271–1368). Przy robotach niewolniczo pracowało blisko 5,5 mln ludzi, pilnowanych przez rzesze strażników. Kanał pozwalał rządzącym czerpać zyski z bogactw dorzecza Jangcy i transportować towary z południa na północ.

Wiek XX przyniósł rozwój konkurencyjnych środków transportu i znaczenie kanału zmalało. Obecnie tylko najwyżej połowa jego długości wykorzystywana jest sezonowo do żeglugi. Rządząca Komunistyczna Partia Chin utrzymuje, że od 1949 r., dzięki pogłębianiu dna, uzyskano 1 100 żeglownych kilometrów. Jednak głębokość kanału osiąga najwyżej 3 m, a jego szerokość zmniejsza się miejscami do niecałych 9 m. W odróżnieniu od słynnego imiennika w Wenecji, czyli Canal Grande, chiński gigant miał spełniać funkcje użytkowe, praktyczne, a nie estetyczne. Stąd często jego otoczenie jest bardzo zaniedbane: dymiące fabryki, rozsypujące się domy. Zdarzają się jednak urokliwe zakątki, takie jak w odległym o 110 kilometrów od Szanghaju tysiącletnim „mieście na wodzie” Xitang, gdzie kręcono finałowe sceny Mission Impossible III. Miasto powstało na równinie przeciętej dziewięcioma kanałami, które dzielą je na dziewięć dzielnic. Ich brzegi spinają 104 mosty zbudowane za czasów dynastii Ming (1368–1644) i Qing (1644–1911).Wiele domów i sklepów w Xitang wzniesiono nad wodą. Z racji deszczowego klimatu wejście do każdego z nich chroni zadaszenie, które łączy się z sąsiednim, tworząc arkady. Również kilkuosobowe łodzie, pełniące tu rolę taksówek, mają zamontowane daszki. Xitang słynie ze słodkich przekąsek: mięsa gotowanego z mąką ryżową w liściach lotosu, placków ryżowych, rzecznych krabów i wina.

Tradycje ludu Mosuo

Prowincja Junnan

Wśród ludu Mosuo, żyjącego nad jeziorem Lugu na styku prowincji Junnan i Syczuan, popularne jest między innymi powiedzenie: „Ty nie należysz do mnie, ja nie należę do Ciebie”. Zgodnie z prawami obowiązującymi w tej społeczności od 1 600 lat jej istnienia mężczyzna zamieszkuje w domu matki, a swoją kobietę jedynie odwiedza. U Mosuo panuje system matriarchalny: to panie rządzą domem, wykonują najważniejsze prace, zarządzają dobytkiem i decydują w sprawach biznesowych. Dzieci przejmują nazwiska matek i są wychowywane przez nie oraz ich rodziny. Stosunki panujące w tych rodach są niezwykle serdeczne, wszyscy nawzajem się o siebie troszczą i okazują szacunek, zwłaszcza osobom starszym, chorym i niepełnosprawnym. Mosuo wyznają swoją własną religię, daba, której zadaniem jest przekazywanie z pokolenia na pokolenie tradycji i historii tego ludu. Odbywa się to w formie ustnej, ponieważ Mosuo nie mają swojego pisma. Po 13. urodzinach młodzież przechodzi ceremonię inicjacji. Z tej okazji dziewczynki ubierane są w piękne stroje i biżuterię, a chłopcy wkładają czyste ubiory i przytwiedzają noże do pasków. W czasie uroczystości młodzi ludzie stoją w rozkroku, wspierając jedną stopę o worek z wieprzowiną, a drugą o worek z ryżem, co ma symbolizować bogate życie. Gdy dziewczęta mają 15, a chłopcy 17 lat, mogą rozpocząć życie seksualne. Dobierają się w pary bez ingerencji czy nacisków rodzin. Nie ma instytucji małżeństwa.

Reklama

Zaloty odbywają się przy muzyce i tańcach. Dziewczyna ma specjalny dom „schadzek”, gdzie partner może spędzić z nią noc, a rankiem wraca do swojej rodziny. Gdy dziewczyna nie chce kontynuować tej znajomości, po prostu zamyka mężczyźnie drzwi przed nosem. I wybiera sobie następnego. Stąd tego rodzaju związki nazywane są przechodnimi małżeństwami (walking marriage). Nawet jednak tak konserwatywny, 30-tysięczny lud Mosuo nie pozostaje obojętny na nowoczesność. Coraz więcej par decyduje się na ślub.

Reklama
Reklama
Reklama