Reklama

Najpierw jest zaproszenie na szklaneczkę herbaty. Ale jeśli znaleźliśmy się na suku w Fezie, będzie to raczej mięta, jeśli w kairskim Chan al-Chalili – kawa.
Teraz mamy chwilę na rozejrzenie się po sklepie. Nie ma żadnych metek z cenami? Pytamy więc o ten, tu... dywan, talerz, naszyjnik. Cena, która pada, jest zwykle absurdalnie wysoka. Uwaga, kto się na nią zgodzi, straci nie tylko za dużo pieniędzy, ale i szacunek sprzedawcy. A przede wszystkim całą zabawę! Machamy więc ręką i podajemy trzy razy niższą kwotę. Teraz kolej na handlarza, a potem na nas...
Zakupy na Bliskim Wschodzie są sztuką negocjacji i blefu. Arabscy kupcy doskonale wyczuwają, ile mogą z nas wycisnąć i zwykle im się to udaje.
Dlaczego warto się targować? Bo to frajda sama w sobie. I część bliskowschodniej kultury. Suk, czyli bazar, zwykle znajduje się wokół najważniejszego meczetu. Składa się z małych uliczek, w których łatwo się zgubić i z których każda ma swoją specjalizację. Jest sercem arabskiego miasta. (SZA)
NO TO W DROGĘ:
GDZIE
■ W każdym z większych arabskich, a także perskich czy tureckich miast. Te najsłynniejsze to Chan al-Chalili w Kairze, al-Hamidijja w Damaszku, al-Melh w Sanie, Chan al-Zeit w Jerozolimie, Kapali Carsi w Stambule.
KIEDY
■ Od rana do późnej nocy. Zamykane tylko na najważniejsze święta religijne.
WARTO WIEDZIEĆ
■ W pobliżu suków często znajdują się zabytkowe karawanseraje, czyli zajazdy dla kupieckich karawan.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama