Reklama

Od ośmiu lat podróżuję bardzo intensywnie, w dużej mierze zawodowo. Wraz z podróżami przyszła fascynacja fotografią krajobrazową. Z czasem to krajobrazy i natura zaczęły wyznaczać kierunek moich wyjazdów. Poczułam jednak pewien niedosyt.

Reklama

W pejzażach zaczęło mi brakować pierwiastka ludzkiego, który jest szczególnie ważny przy zdjęciach z gór, na których postać ludzka pełni rolę punktu odniesienia i ukazuje majestat natury. Ponieważ najczęściej podróżuję sama, zaczęłam w kadrze umieszczać samą siebie jako właśnie ten punkt odniesienia. I znów czegoś mi brakowało.

Wtedy pojawił się pomysł, by wykorzystać to, że tyle podróżuję i do zdjęć krajobrazowych „dorzucić” coś charakterystycznego z każdego kraju. Padło na stroje regionalne.

Lawendowe pola w Prowansji, Francja. Fot. Anita Demianowicz

Lubię mieć cele w życiu, cele w podróżach i fotowyprawach. Nie podróżuję dla samego podróżowania, a przynajmniej już nie wystarcza mi sam fakt bycia w drodze. Projekt, który wymusza na mnie, by w każdym kraju poszukiwać stroju i miejsca na zdjęcia to dodatkowy motor, który mnie napędza. Każdy nowy kraj i nowe zdjęcie daje mi po prostu radość z osiągnięcia kolejnego stopnia w drodze do celu.

Najtrudniejsze było oczywiście zdobycie stroju. W niektórych krajach okazywało się to praktycznie niemożliwe, jak np. w Szkocji, gdzie musiałam uciec się do pewnej sztuczki. Kupiłam narzutkę w szkocką kratę i to nią się okryłam. Dowiedziałam się, że kobiety w swoich tradycyjnych strojach używały właśnie takich narzutek. i zarzucały je często na głowę. Równie trudno było w Norwegii - norweski bunad jest strojem bardzo kosztownym, dlatego też nikt nie chce za bardzo takiego stroju pożyczyć.

Jeszcze innym wyzwaniem było fotografowanie samej siebie, a więc ustawienie statywu, regulowanie ostrości, dobieranie kadru. Czasami musiałam się nieźle nabiegać między wybranym miejscem a aparatem, by sprawdzić czy wszystko wyszło dobrze. To była prawdziwa walka z czasem, bo wiadomo, że wschód i dobre światło trwają tylko chwilę.

Norwegia, Lofoty. Fot. Anita Demianowicz.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ >>>

Ten projekt nie jest opowieścią o człowieku czy kulturze danego regionu, skupiam się raczej na krajobrazie. Mimo to galeria, którą stworzyłam, jest swego rodzaju hołdem oddanym pięknu danego kraju i jego kulturze. Na swoich zdjęciach chciałam też wykreować nieco inny, niecodzienny i trochę baśniowy świat, który mógłby cieszyć oko. Tak po prostu.

Byłam pewna, że po 3 latach będę miała przynajmniej 20-25 strojów i zdjęć. Niestety, w wielu krajach mimo usilnych starań nie udawało się wypożyczyć ubrań albo było to zbyt kosztowne i musiałam zrezygnować z pomysłu. Projekt nauczył mnie przede wszystkim cierpliwości. Minęły prawie 4 lata, a ja sfotografowałam 12 strojów z różnych krajów. Oczywiście nie poddaję się. Myślę, że to projekt już na całe życie!

Anita Demianowicz
- podróżniczka, fotografka, autorka bloga banita.travel.pl,
organizatorka festiwalu TRAMPki - Spotkania Podróżujących Kobiet.

Reklama

Więcej zdjęć na: instagram.com/banita_travel/

Reklama
Reklama
Reklama