"Bardziej boję się ludzi i ruchu ulicznego niż natury". Rozmowa z ornitologiem
Çağan Şekercioğlu jest ornitologiem, który dokumentuje wymieranie ptaków. Jest także profesorem na jednej z amerykańskich uczelni, zaś w rodzinnej Turcji prowadzi grupę zajmującą się ochroną przyrody.
Jeremy Berlin: Dlaczego się tym zajmujesz? Kto cię zainspirował?
Çağan Şekercioğlu: Zawsze pociągała mnie natura. Jako dziecko znosiłem do domu owady i drobne zwierzęta. Mama zabrała mnie z tego powodu do psychologa! Największą inspiracją jest dla mnie tata. W trudnych ekonomicznie czasach rzucił ciepłą posadkę księgowego i założył pierwszą w Turcji firmę produkującą modele samolotów. Przetrwała 30 lat.
J.B.: Czy twoja praca bywa niebezpieczna?
Ç.Ş.: Tak, i to dość często. Podczas obserwacji ptaków na Alasce zostałem zaatakowany przez niedźwiedzia grizzly, a w Tanzanii przez słonia. Miałem przejścia z jadowitą żmiją afrykańską w Ugandzie. Znalazłem się w środku wojskowej operacji przeciw terrorystom, zostałem wzięty za szpiega i zatrzymany przez rebeliantów, w Etiopii ukradziono mi samochód, a w Kostaryce zaatakował mnie wymachujący maczetami tłum. Szczerze mówiąc, bardziej boję się ludzi i ruchu ulicznego niż natury.
J.B.: Czy bycie ekologiem jest w Turcji politycznie ryzykowne?
Ç.Ş.: Jest, jeśli krytykuję instytucje wydające mi pozwolenia na badania. Ale jako naukowiec mam obowiązek mówienia prawdy. Politycy opowiadają o ochronie, ale ich priorytetem jest wyciągnięcie z natury pieniędzy. Co innego mówią, co innego robią. W jednych regionach sadzą drzewa, podczas gdy w innych wycinają wiekowe lasy. Praktycznie na każdej rzece stoi zapora. Aktualnie próbuję powstrzymać budowę tamy, która zniszczy bagna rzeki Araks będące domem dla połowy gatunków żyjących w Turcji ptaków. Jednak jeśli będę za bardzo protestował, zostanę ukarany, a oficjalnym powodem będzie jakieś wymyślone działanie niezgodne z prawem. W Turcji stosuje się pośrednie środki odwetowe.
J.B.: Sporo czasu poświęcasz na działalność społeczną. Nie szkodzi to twojej karierze naukowej?
Ç.Ş.: Niektórzy naukowcy są zdania, że to przeszkadza. Jak do tej pory Uniwersytet w Utah, gdzie pracuję, wykazał się dużą wyrozumiałością. Ale muszę znaleźć złoty środek. Nie szukam ryzyka, ale też go nie unikam. Jeżeli się nie uda, to przynajmniej będę miał świadomość, że próbowałem. To wszystko, co potrafię.
(2013)