Saleta kontra Australia
Na bezdrożach tego kontynentu wszyscy są równi. Ale ci na motocyklach są równiejsi, bo na dwóch kółkach łatwiej pokonać niedostępne szlaki outbacku. I tylko szkoda, że nie udało się nam powiedzieć diabłu dobranoc.

Fauna wręcz sama pcha się w Australii pod koła. Dlatego podstawowa zasada poruszania się po tamtejszych drogach brzmi: nie jedź po zmroku. Powód? Chodzi o kangury. Spłoszone dźwiękiem silnika mogą skoczyć prosto pod nadjeżdżający samochód. – Nic dziwnego, skoro nawet w ciągu dnia trudno dostrzec te zwierzaki żerujące przy poboczach. Kolor ich sierści zlewa się z suchymi trawami – mówi Przemysław Saleta, jeden z uczestników Orlen Australia Tour. – Trzeba też uważać na pasące się stada bydła. Raz krowa przestraszona przez pierwszy z motocykli wybiegła na drogę przed następny. To właśnie kwestia bezpieczeństwa na dwóch kółkach stała się myślą przewodnią wyprawy Polaków do Australii. Nagrany wówczas materiał filmowy ma pokazywać wyzwania, z jakimi spotykają się motocykliści podczas eksploracji bezdroży w odległych krajach. Oprócz Przemysława Salety wzięli w niej udział Adam Badziak i Jarosław Stec, a pod koniec dołączył jeszcze Jacek Czachor – wielokrotny uczestnik Rajdu Dakar, najbardziej doświadczony ze wszystkich w jeździe off-road.
W Australii wyzwań nie brakuje ze względu na chociażby zmienność stref klimatycznych i warunków panujących na drogach. Jazdy nie ułatwia też ruch lewostronny. Trzymanie się lewego pasa zawsze nastręcza niewprawionym trochę trudności, o czym szybko przekonał się Jarosław Stec. Zaledwie kilkaset metrów po wystartowaniu całej wyprawy w Cairns wjechał na rondo pod prąd. Trzeba więc uważać nie tylko na kangury, ale również na przybyszów z Europy. I na mieszkańców tego kontynentu – mają oni zwyczaj jeździć w nocy bez świateł.
Czasem słońce, czasem deszcz
Polski pięściarz nigdy wcześniej nie był w Australii. – Podczas jazdy motocyklem wrażenia są wyjątkowe, czuje się na przykład zapachy – wspomina. – Trzeciego dnia wyprawy przecinaliśmy plantacje bananów i trzciny cukrowej. Powietrze było przesycone specyficznym aromatem. No i te krajobrazy, które czasami zmieniały się z kilometra na kilometr.
Podróżowanie motocyklem miało też swoje gorsze strony. Połowę z prawie 8 tys. km Polacy przejechali w deszczu – Kilka razy przemokliśmy i przemarzliśmy – opowiada Saleta. – Kiedy jest mokro i chłodno, chce się przycisnąć gaz, żeby szybciej mieć ten koszmar za sobą. Oczywiście wtedy natychmiast robi się zimniej i tak powstaje błędne koło.
Uczestnicy Orlen Australia Tour pokonywali dziennie nawet do 700 km. Jadąc z północy na południe, posmakowali różnych stref klimatycznych. Im dalej się zapuszczali, tym robiło się zimniej (w okolicach Melbourne zaledwie 12°C) i bardziej dżdżyście. Z Cairns wyruszali w 40-stopniowym upale, ubrani jedynie w T-shirty, szorty, do tego obowiązkowo kask, buzer (ochraniacz na klatkę piersiową) i ochraniacze na kolana. Dzięki takiemu wyposażeniu Saleta niemal bez szwan- ku wyszedł z groźnego wypadku. – Jechaliśmy wąską drogą. Zamyśliłem się, moment nieuwagi i w ostatniej chwili zobaczyłem ostry zakręt. Miałem świadomość, że nie dam rady się złożyć, i pojechałem prosto. Wierzyłem, że terenowy motocykl bez problemu pokona rów. Dalej był lasek, a przed nim – drut kolczasty, o którym niestety nie wiedziałem.
Uwaga, pociąg
W Australii zaskakujące jest to, że na drogach o różnej nawierzchni, zarówno asfaltowych, jak i szutrowych, obowiązują takie same ograniczenia prędkości. – Kiedy szutrem pędzi z prędkością 100 km/godz. pociąg drogowy, podnosi się nieprawdopodobny kurz – wspomina Saleta. – Najdłuższy, jaki widzieliśmy, miał ponad 50 m długości. Nie sposób ich nie zauważyć z daleka. Ciężarówki mają niepisane pierwszeństwo, trzeba zjechać na pobocze i się zatrzymać, także dla własnego bezpieczeństwa.
W interiorze rzadko jednak mija się samochody. Można przejechać 300 km i spotkać tylko jedno auto. Częściej niż ludzi widzi się zwierzęta: kangury, krowy, strusie (też mogą wybiec na drogę), gady wygrzewające się na asfalcie. Nic dziwnego, skoro powierzchnię 25 razy większą od Polski zamieszkuje niemal dwukrotnie mniej osób niż w naszym kraju.
– Australijczycy mają inne pojęcie odległości. Jadą 100 km na kawę do sąsiada, a 1000 km to dla nich ciągle jest w okolicy – opowiada Przemysław Saleta. – Praktycznie każde gospodarstwo ma motocykl terenowy, który służy m.in. do przepędzania bydła na tych ogromnych przestrzeniach
Pustynia pod wodą
2010 rok należał w Australii do rekordowych pod względem opadów. Okresowe strumienie na pustyni wezbrały i zmusiły polskich motocyklistów do zmiany trasy. – Nie zwróciliśmy specjalnej uwagi na znak drogowy oznaczający bród. Zatrzymała nas rzeka szeroka na kilkanaście metrów i głęboka na półtora – opowiada Saleta. – Musieliśmy zawrócić i szukać innego przejazdu. Nie było to łatwe, bo zalanych było wiele dróg. Jeden z planów zakładał, że dojedziemy do Alice Springs, ale okazało się to niewykonalne.
Na odcinku do Broken Hill dostali w kość niczym na Rajdzie Dakar. Dużo dziur, bezdroży, objazdów. Jechali po zaschniętym błocie i koleinach albo przeciwnie – po śliskim mule na zalanych wcześniej terenach. Do wciskającego się wszędzie kurzu doszła jeszcze jedna uciążliwa plaga – roje much. Przed Adelajdą krajobraz się zmienił. Pustynia ustąpiła miejsca zielonym łąkom ciągnącym się po horyzont i znowu pojawiły się strusie.
– Wyjechałem zza zakrętu i zobaczyłem misia koala przechodzącego przez drogę – uśmiecha się Przemek Saleta. – W ogóle się nie przejął, nawet nie przyspieszył kroku. Generalnie mieliśmy szczęście, widzieliśmy w stanie dzikim także inne australijskie zwierzęta, na przykład wombata. Wygląda jak bóbr bez ogona – żartuje.
Nie zobaczyli jednak diabła tasmańskiego. Pierwotny plan zakładał wizytę na Tasmanii, ale nie udało się go zrealizować. Tym razem na przeszkodzie stanął brak czasu – motocykliści musieliby czekać dwa tygodnie na wolne miejsce na promie. Zamiast na wyspę ruszyli wybrzeżem w kierunku Sydney, gdzie znajdowała się meta Orlen Australia Tour. Z australijskiej wyprawy Przemysław Saleta tradycyjnie przywiózł na pamiątkę tatuaż. Z jego prawego przedramienia szczerzy zęby diabeł tasmański. Jak żywy.
INFO Australia:
Powierzchnia: 7,74 mln km2.
Ludność: niecałe 22 mln, w tym ponad 4 mln w Sydney.
Religie: mieszanka religii i wyznań, największą grupę stanowią katolicy (ok. 26 proc.) i anglikanie (ok. 19 proc.).
Języki: angielski.
Waluta: dolar australijski (AUD); 1 dol. = ok. 3 zł.
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa