Sofia – co warto zobaczyć w stolicy Bułgarii? Przewodnik po atrakcjach
Sofia to miasto, które łączy w sobie historię, sztukę i majestatyczne piękno gór. To mieszanka, której trudno się oprzeć.
- Magdalena Genow
W tym artykule:
- Żeński Pazar w Sofii
- Historia Sofii krok po kroku
- Z Sofii na górski szlak
- Sofia – informacje praktyczne
Wędrówkę po bułgarskiej stolicy rozpoczynamy od tzw. czworokąta tolerancji, czyli miejsca, gdzie obok siebie znajdują się świątynie czterech różnych wyznań: synagoga, cerkiew Sweta Nedela, kościół katolicki oraz meczet Bania Baszi. Pod koniec XVIII w. w Sofii było 30 meczetów. Dziś czynny jest jeden. Bułgarzy po odzyskaniu niepodległości niemal całkiem wyburzyli starą osmańską Sofię. Będąc w Skopju czy Sarajewie, miastach, gdzie wciąż zostało sporo pamiątek po Turkach, nie mogę odżałować, że stolica Bułgarii bezpowrotnie straciła to orientalne dziedzictwo. Ostali się tylko handlarze w tureckim stylu.
Żeński Pazar w Sofii
Spotkać ich można na Żeńskim Bazarze na bulwarze Stambołowa. Jego nazwa wywodzi się od miejsca, w którym dawno temu matki szukały mężów dla swoich córek. Na targowisku panuje gwar, co rusz któryś ze sprzedawców ogłasza promocję, a wtedy przy jego stoisku momentalnie ustawia się kolejka.
– Dyni za lewa! – słyszę i podbiegam do brodatego sprzedawcy. Na jego straganie pysznią się piramidy arbuzów, bo dynia to po bułgarsku arbuz. Język bułgarski należy do grupy języków słowiańskich – wiele słów jest podobnych do polskich, ale często znaczą coś innego (np. „zapomnieć” to „zapamiętać”). Wybieram małego arbuza, ale sprzedawca zaczyna cmokać z dezaprobatą. – Nie zapukałaś. Skąd wiesz, czy dojrzały? – Mam zapukać do arbuza? – Tak, a on musi ci odpowiedzieć. Jeśli wyda z siebie głuchy dźwięk, to znaczy, że jest dobry.
Sprawdzam i daję się namówić na kupno. I bardzo dobrze – to jest arbuz mojego życia: soczysty, słodki i różowy w środku. Jeszcze kilka lat temu pod koniec lata sprzedawcy arbuzów okupowali całe skwery, które wyglądały jak zielone paskowane dywany. Handlarze spali na ulicach, przykrywając swoje owoce na noc plandeką.
Po Żeńskim Bazarze oprowadza mnie Paulina Samunkowa – tłumaczka z bułgarskiego na polski, która mieszka w Sofii. – O stosowanych na bazarze trikach można by napisać książkę – mówi. Przekonuję się o tym na własnej skórze. Sprzedawca w sklepiku przy bazarze wciąga nas za ręce do środka. – Chodź, chodź, mam najsłodsze słodycze na świecie – uśmiecha się. Parzy nam miętową herbatę w małych filiżankach. Na podłodze widzę ciężki kilim w trójkąty.
Sprzedawca zauważa moje spojrzenie: – Dywan jest z Cziprowci. Wiecie, że te zdobienia mają ukryte znaczenie? Trójkąt jest symbolem kobiecości, zaś odwrócony do góry nogami – męskości, romby konotują nieskończoność, wieczność i ludzką seksualność. We wzorach tych dywanów zachowały się szczątki prabułgarskiej magii. Właścicielom domów, w których się znajdują, mają przynosić szczęście. Nie mogę wam go sprzedać – śmieje się. – Spokojnie, wystarczy nam coś do jedzenia – odpowiadam.
– Próbowaliście kiedyś lokum? To taka galaretka. Sprzedam wam najlepszą – z bułgarskiej Doliny Róż. Byliście tam kiedyś? Pojeźdźcie koniecznie na początku czerwca, kiedy odbywa się święto róży. Może któraś z was zostanie różaną miss? – trajkocze sprzedawca, przy okazji napełniając siatki łakociami. Jest tak sympatyczny, że nie umiemy odmówić. Później okaże się, że słodycze są częściowo przeterminowane. Ale nie potrafię mieć mu tego za złe. Wizyta w jego sklepie była jak podróż do świata „Baśni tysiąca i jednej nocy”.
Historia Sofii krok po kroku
Żeński Bazar kojarzy mi się targowiskami Stambułu. W czasach osmańskich (Turcy panowali tu prawie 500 lat) miasto nazywano zamiennie Sredec (co po bułgarsku oznacza: leżący w środku kraju) i Sofia. W czasach bizantyjskich, a wcześniej trackich, określane było z kolei jako Serdika. Cesarz Konstantyn Wielki, którego matka urodziła się tutaj, mawiał: „Serdika jest moim Rzymem”. Chciał nawet przenieść tam swój dwór.
Pozostałości antycznej Serdiki znajdujemy na dziedzińcu ministerstwa obrony i pałacu prezydenckiego. Stoi tu malutka kamienna cerkiew św. Jerzego. Ta rotunda to najstarszy budynek w mieście. Zbudowali go w IV w. Rzymianie. Zachowały się tu oryginalne freski z XII–XIV w. Za czasów Imperium Osmańskiego budynek służył za meczet, a od jego upadku: cerkiew-muzeum.
Dalej nasz spacer wiedzie do cerkwi św. Aleksandra Newskiego, czyli najważniejszej świątyni Bułgarskiego Kościoła Prawosławnego. Wzniesiono ją na cześć cara Aleksandra II, który pomógł Bułgarom wyzwolić się spod tureckiego jarzma. Ten kościół w stylu neobizantyjskim w środku zachwyca kolekcją fresków. Nazwy użytych przy budowie materiałów oszałamiają: marmur na wejściu, onyks i alabaster na tronach patriarchy i cara, złoto na najwyższych kopułach. Po odwiedzinach w równie bajkowej cerkwi św. Mikołaja zaczynamy powoli czuć zmęczenie.
Paulina Samunkowa namawia na odpoczynek w Południowym Parku: – Wystarczy trochę bałkańskiego słońca, a wszyscy wychodzą do parków. Uwielbiam Południowy, bo trochę mi przypomina Central Park. Sofia w ogóle ma wiele wspólnego z Nowym Jorkiem i nie chodzi tylko o metro i wszechobecne żółte taksówki. Tu pracuje się więcej niż w innych bułgarskich miastach, od Sofii zależy bułgarska ekonomia. Ale nie przypomina ona Warszawy. Tu ludzie mają jeszcze czas na rozmowy. Na kawę i papierosa. Na wiele kaw.
Dołączamy do tłumu spacerowiczów. Park jest pełen biegaczy i grupek młodzieży, które łączą ławki i puszczają głośno muzykę z boomboxów. Młodych pełno też przy pomniku Armii Radzieckiej. Ten monument międzynarodową sławę zyskał po akcji z 2011 r., kiedy został przerobiony na popkulturową modłę. Żołnierze „otrzymali” stroje Supermana, Batmana i Ronalda McDonalda, a całości dopełniał podpis: „W krak s wremeto” („Z duchem czasu”). W 2013 r. pomnik przemalowano na różowo – dla upamiętnienia rocznicy Praskiej Wiosny. Pojawił się na nim napis po czesku: „Bulharsko se omlouva”, czyli „Bułgaria przeprasza”, w domyśle – za współudział w inwazji Układu Warszawskiego z 1968 r. Zimą 2014 r., kiedy Rosja zajmowała Krym, został z kolei pomalowany na żółto-niebiesko, czyli w barwy Ukrainy.
Podchodzę do jednego z nastolatków siedzących pod pomnikiem, który teraz nie jest pomalowany. – Co się stało z graffiti? – pytam. – Policja zwykle po kilku dniach nas namierza i musimy wszystko umyć, ale do tego czasu zdjęcia pomnika obiegają cały świat.
Geneza powstania pomnika niejako skłania do prowokacji. Ma on upamiętniać wyzwolicieli. Ale od kogo wojska radzieckie wyzwalały Bułgarię? Nikt jej przecież w czasie II wojny światowej nie zajął! Poza „wyzwolicielami”.
Z Sofii na górski szlak
Podczas zwiedzania Sofii ciągle mamy przed oczami pobliskie góry Witosza, które zdają się nas zapraszać na wędrówkę po połoninach. Jedziemy tam kolejką z Simeonowa. – Przyjedźcie zimą – doradza kasjerka. – Będziecie mogli poszaleć na nartach.
Sofia, obok Zagrzebia, jest jedyną europejską stolicą, w której można wybrać się na narty. Patrząc z góry na miasto, zazdroszczę sofijczykom możliwości takiego wypadu. Wyobrażacie sobie: Zakopane pod Warszawą?! Górski spacer budzi w nas chęć odwiedzenia jeszcze wyższych szczytów. Półtorej godziny jazdy samochodem ze stolicy znajdują się góry Riła z architektoniczną perłą – Rylskim Monastyrem, który w 1983 r. wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
To swoiste centrum duchowe Bułgarów. Miejsce, które pozwoliło przetrwać tutejszej kulturze w czasie dominacji osmańskiej. Jedziemy do niego przez Dupnicę (po bułgarsku „dupka” znaczy dziura, bez dwuznaczności). Monastyr wodzi nas jak fatamorgana. Najpierw widzimy coś jakby szpilkę i wydaje się, że to tuż, tuż. Ale nie, to jeszcze spory kawałek do przejechania. Docieramy wieczorem. Wszystko jest zamknięte, a w plecaku pusto. Za niewielką opłatą dostajemy celę. Jesteśmy tu jedynymi turystami. Po drewnianych krużgankach przemykają mnisi i czarne koty. Nad dziedzińcem malują się przepiękne rylskie szczyty.
Zwiedzamy następnego dnia. Przechadzamy się wśród łuków pomalowanych na biało-czarno, które sprawiają, że monastyr wygląda, jakby był domem z origami. Ten solidny gmach jest tak wykończony, że wydaje się złożony z papieru, tak jakby miał w sobie coś z japońskich pagód. Może to masywne otoczenie dodaje mu lekkości?
Główna cerkiew, pw. Świętej Bogurodzicy, robi ogromne wrażenie. To trójnawowa bazylika zbudowana na planie krzyża z kopułą na skrzyżowaniu naw. Ozdobą świątyni są freski i ogromny ikonostas. Tutaj znajduje się też baszta Chrelina – 6-kondygnacyjna wieża z 1335 r. Nie przypadkiem też mury mają tu wysokość 24 m i grubość 2 m. Na pierwszy rzut oka może tego nie widać, ale miał to być ostatni punkt oporu dla obrońców klasztoru. Również dlatego drzwi nie są tu umieszczone na poziomie podłoża, lecz piętro wyżej.
Monastyr ma długą historię. Został zbudowany na miejscu X-wiecznej pustelni założonej przez św. Iwana Rylskiego – bułgarskiego mistyka, najważniejszego z tutejszych świętych, rzecznika bułgarskiego narodu w niebie, a na ziemi – anioła. W XIV w. pustelnię zamieniono w klasztor. Ale jego współczesne oblicze, w stylu bułgarskiego odrodzenia, pochodzi z XIX w.
Sofia – informacje praktyczne
Dojazd
- Samolotem LOT-u do Sofii dolecimy z warszawskiego Lotniska Chopina.
- Do Sofii kursują też bezpośrednie autobusy z Warszawy.
- Samochodem z Krakowa dojedziemy w 14 godz.
Nocleg
- Tsarsko Selo, Okolovrasten Pat 72; hotel spa u stóp Witoszy. Dwa baseny – zewnętrzny i wewnętrzny, sauny oraz siłownia.
- Hotel BudaPest, Budapeshta 92A. Położony w centrum, tuż obok Lwiego mostu, świetny punkt wypadowy do zwiedzania miasta.
Rozrywka
- Sofia jest, po Madrycie, najwyżej położoną europejską stolicą.
- Park Witosza to najstarszy park narodowy na Bałkanach. Zimą można wybrać się tu na narty ze stacji kolejki Simeonowo. Górskie szlaki mają swój początek także w Dragalewci, Bojanie i Knjażewie.
- Darmowe wycieczki po Sofii z przewodnikiem w jęz. angielskim: freesofiatour.com. Dobrze widziane jest zostawienie napiwku. Oprócz trasy standardowej do wyboru są m.in. (płatne): komunistyczna, żydowska, pubowa oraz alternatywna.
- Muzeiko – Dziecięce Centrum Naukowe przy ul. Prof. Bojan Kamenow 3. W środku sekcje m.in.: planetarium, podziemne tajemnice, inteligentny ogród; muzeiko.bg.
- Na ochłodę Aquapark Wodne Młyny; ok. 30 km z centrum Sofii.
Źródło: National Geographic Traveler