Stany ekstremalne
Przeprawy przez rzekę, pokonywania skał i szutrowych dróg się spodziewałam. Ale żeby zobaczyć niebo przez przednią szybę, gdy samochód stoi dosłownie pionowo, próbując wjechać na głaz, lub bezwładnie wisieć na pasach bezpieczeństwa, gdy zjeżdżamy 180 st. w dół?

To było zaskoczenie. Jedno z wielu podczas wyjazdu do mekki osób, które nie potrafią żyć bez adrenaliny. Czyli do Moab, małego miasteczka w stanie Utah. Jest tu jedna ulica, parę zapyziałych barów i sklepów z indiańskimi pamiątkami, w większości wyprodukowanymi w Chinach. W sumie nic wyjątkowego, gdyby nie położenie pomiędzy dwoma najpiękniejszymi parkami narodowymi USA: Canyonlands i Arches.
Dwudziestu paru chłopa i ja (nie licząc organizatorki wyjazdu) przyjechało na pobliskie ranczo, by przejechać jedną z najsłynniejszych off-roadowych tras świata. Właśnie tu, w okolicach Moab, co roku organizowane jest Easter Jeep Safari – jeden z największych zlotów fanów jeepów i jazdy off-roadowej na świecie. W 2011 r. oficjalnie zarejestrowanych było ich cztery tysiące, nieoficjalnie pojawiło się pewnie dwa razy tyle. Przyjeżdżają, by wspólnie zmagać się na trasach o tak wdzięcznych nazwach jak: Zemsta Piekła, Dziura w Skale czy Zginacz Stali. Adam Kornacki, kierowca wyścigowy i dziennikarz TVN Turbo, tłumaczy mi, co w tym miejscu jest takiego wyjątkowego dla motomaniaków. Nie ma kamieni, za to są tu ogromne głazy bez spiczastych zakończeń czy grani, po których porządne auto terenowe może się wspiąć. Zaznacza jednak, że teren ten jest bardzo wymagający i nie może być porównywany do „zwykłej” jazdy po piachu czy błocie. – Głazy nie wybaczają błędów, przestrzega.
Przez chwilę zastanawiam się, co ja tu robię, bo wokół sami specjaliści od motoryzacji, kierowcy rajdowi, miłośnicy jeepów, mechanicy. Choć prawo jazdy mam i po polskich drogach sporo jeździłam (a te, jak wiadomo, mogą się czasem zaliczać do tras off-roadowych), to za speca od samochodów, szczególnie tych terenowych, się nie uważam. Gdy patrzę na skały wokoło, zaczynam mieć wątpliwości, czy rock crawling, czyli ekstremalne jeżdżenie po skałach, w ogóle mnie kręci. Nikt jednak mnie nie pyta o zdanie ani uczucia (faceci!). W przydziale dostaję jeepa wranglera i ruszam za resztą maniaków. Nie ma gadania i użalania się. To wyjazd dla twardzieli.
Pierwsze starcie
Już po paru kilometrach rozumiem, o czym mówi Adam. Skały, kaniony, urwiska, potoki i przepaście w okolicach Parku Narodowego Canyonlands, który ma powierzchnię blisko 1,5 tys. km2 dają nieograniczone możliwości sprawdzenia swoich maszyn. A przejmujące krajobrazy w odcieniu żółci i czerwieni dodają dramaturgii całemu wydarzeniu. Pierwszym wyzwaniem jest pokonanie rzeki, za którą znajduje się pionowa skała. Oczami duszy widzę srebrnego wranglerka, który tonie i spływa z nurtem lub dachuje, próbując wjechać na głaz. Ale nie. Udało się zadziwiająco łatwo. Trzeba tylko zaufać możliwościom samochodu. I przewodnikom, którzy stoją przy każdym trudniejszym miejscu trasy. Pokazują oni, jak skręcić koła, by złapać przyczepność, doradzają przełożenie i dają wskazówki co do techniki jazdy. Jednak nawet ich obecność nie gwarantuje stu procent bezpieczeństwa. Dachowanie na tej trasie niemal wpisane jest w program jazdy. Dociera to do mnie, gdy nagle przed sobą widzę samochód, który wbił się dziobem w piach, zjeżdżając ze skały. Na szczęście udało mu się wydostać bez szwanku. Magia? Nie. Porządne 4x4.
Trochę techniki
Kciuki trzymać na zewnątrz kierownicy, bo każde podbicie w terenie może je uszkodzić albo nawet złamać. W czasie zjazdu zaufaj maszynie i zdejmij nogę z pedału sprzęgła i hamulca. Nie skręcaj w trakcie bardzo stromego podjazdu. Tego typu zasad można wymienić tysiące. A znajomość ich sprawi, że jazda będzie bezpieczniejsza. Co więcej, z walki przemieni się w zabawę. Dlatego Adam Kornacki radzi, żeby przed taką wyprawą wziąć parę lekcji w klubie off-roadowym w kraju i poćwiczyć technikę jazdy. Najlepiej na zamkniętych poligonach czy specjalnie do tego przygotowanych torach, jak w Forcie Beniaminów przy Zalewie Zegrzyńskim. Bardziej zapaleni mogą nawet spróbować swoich sił w rajdach przeprawowych, np. Poland Trophy. Nie trzeba bowiem mieć na nie specjalnej licencji, tylko zapał i dobry samochód. Choć nie ma co liczyć na skały jak w Moab, a raczej należy spodziewać się przepraw przez błoto, lasy i trudne tereny.
Jedziemy już parę godzin, cały czas zdobywając coraz trudniejsze głazy i kaniony. Dowiaduję się przy tym o kolejnych możliwościach samochodów. Na przykład że manualna skrzynia biegów, wbrew obiegowej opinii, wcale nie jest lepsza od automatycznej. A wręcz przeciwnie, często automat zareaguje szybciej niż człowiek. Albo że samochód może jechać jedynie na dwóch kołach, jeżeli pozostałe nie złapią przyczepności. Co zresztą mam okazję obserwować, gdy auto przede mną zawisa na skale. Sytuacja wygląda beznadziejnie. Jednak po chwili walki samochód rusza dalej. Przyjemne jest, że w takich trudnych momentach wszyscy sobie pomagają. – Off-roadowcy to bardzo fajne towarzystwo. Nawet podczas zawodów są dla siebie bardzo życzliwi. Nie ma tu miejsca na zawiść i zażartą rywalizację – opowiada Kornacki. Tego typu zawody sprzyjają temu, bo nie polegają na ściganiu się, tylko na jak najbardziej technicznym przejeździe bez dotykania ustawionych na trasie tyczek. Ja też doświadczam ogromnej przychylności ze strony innych uczestników. Gdy po paru godzinach zatrzymujemy się na lunch, atmosfera jest niemal rodzinna. Jemy go wspólnie na skale, z której roztacza się widok na przepiękną dolinę zamkową z charakterystyczną spiczastą skałą. Rozmawiamy o samochodach i różnych przeżyciach off-roadowych. W takiej scenerii nawet mnie ta tematyka zaczyna interesować.
Szutrowanie
Kolejny etap drogi to jazda po szutrowych górskich drogach. Dopiero teraz liczy się prędkość i wreszcie można poczuć piach lecący spod kół. Czuję się jak bohaterki filmu Thelma i Louise, który kręcono właśnie tutaj. Tylko w przeciwieństwie do nich nie chcę spektakularnie zjechać samochodem z klifu. Staram się więc mocno skoncentrować i bezpiecznie wychodzić z ostrych zakrętów. Co nie jest łatwe, gdy po jednej stronie widać ośnieżone szczyty Gór Skalistych, a z drugiej czerwone skały Canyon lands. Do tego już zaczynam myśleć co będę robić jutro. Rajd konny, rowery czy ekstremalny spływ na Kolorado? Takie dylematy pojawiają się tylko w Moab, które codziennie można eksplorować w inny sposób. Jaki? Zobaczcie na następnej stronie.
NASZ EKSPERT RADZI
PIOTR ŁUKASIAK – osobisty trener fitnessu gwiazd, m.in. Anny Muchy
Jeżeli planujesz aktywny wypoczynek w miejscu takim jak Moab, ważne jest odpowiednio się do niego przygotować. Najważniejsze jest, aby na początku zsynchronizować pracę mięśni obręczy barkowej, tułowia i brzucha. Dzięki temu zapanujemy lepiej nad oddechem, który jest kluczowy przy tego typu wysiłku fizycznym. Treningi ze specjalistą pomogę nie tylko w wyregulowaniu oddechu, ale też w obniżeniu tętna wysiłkowego. Aby takie przygotowanie miało sens, należy rozpocząć je przynajmniej miesiąc przed wyjazdem. Więcej informacji o przygotowaniu się do wypraw na www.piotrlukasiak.pl.
Rowerem przez kaniony
Trasa rowerowa Slickrock u fanów rowerów górskich powoduje gęsią skórkę. To bowiem najbardziej znany i jeden z najtrudniejszych szlaków MTB świata. Tylko wytrawni jeźdźcy potrafią przemierzyć tę ponad 15-km pętlę. Strome podjazdy, techniczne zjazdy, balansowanie po grani – to tylko niektóre z atrakcji czekających na rowerzystów. Nie zniechęca to jednak ponad 100 tys. zapaleńców, którzy co roku przyjeżdżają do Moab, by zmierzyć się z tym wyzwaniem. Zanim się tam wybierzesz, możesz spróbować swoich sił na specjalnym szlaku do ćwiczeń o długości 4 km. Jeżeli ci się nie uda przejść tej próby, po prostu wybierz inną trasę w okolicy. Jest ich kilkadziesiąt.
Rafting po Kolorado
Wiosłowanie na rzece Kolorado, w okolicach Moab, to doświadczenie dla tych, którzy nie boją się szybkości, nieoczekiwanych zwrotów akcji i zmoczenia do suchej nitki. Odpowiednią trasę można wybrać w zależności od zaawansowania. Każdy szlak opisany jest bowiem cyframi od I do VI oznaczającymi trudność raftingu i szybkość nurtu. Początkujący mogą wybrać się na spływ trasą Fisher Tower (II). Nurt momentami porwie ponton, ale będzie też czas na podziwianie krajobrazów i ćwiczenie techniki sterowania, która jest kluczowa w raftingu. Kanion Westwater (III–IV) jest dla bardziej zaawansowanych osób. Szlak ten został uznany przez magazyn National Geographic za najlepszą jednodniową trasę raftingową świata. I nie ma co się dziwić, gdyż składa się z aż 11 trudnych odcinków, z których każdy wymaga nie tylko wprawy w wiosłowaniu, ale i mocnych nerwów. Najlepszy czas na rafting w okolicy Moab przypada na okres od kwietnia do października.
Rajdy konne
Jazda konna po okolicznych piaskowcach to czysta przyjemność także dla niedoświadczonych jeźdźców. Dzięki strukturze skał, która przypomina papier ścierny, konie nie ześlizgują się nawet podczas stromych podejść i bez problemu pokonują najtrudniejsze trasy. Na rozgrzewkę warto pojechać na trzygodzinną przejażdżkę do doliny Castle. Góruje nad nią klif wysokości 600 m. Potem można wybrać jedną z kilkunastu okolicznych tras i poczuć się jak słynny amerykański aktor westernowy John Wayne. Bo to właśnie tu kręcił wiele swoich filmów. W okolicy jest sporo rancz, na których można zamówić konne wycieczki z przewodnikiem, wziąć kilka podstawowych lekcji jazdy lub wypożyczyć konia i potrzebny sprzęt. www.redcliffslodge.com, www.canyonlandsbynight.com
Balans na taśmie
Slackline, czyli chodzenie po nylonowej taśmie rozpiętej między dwoma punktami, często drzewami. Sport ten wymyślono w latach 80. w Kalifornii. Od balansowania na linie różni się głównie tym, że taśma jest mniej napięta, tym samym daje uczucie „trampoliny” i pozwala na ciekawe ewolucje. Jego odmianą jest highline, czyli balansowanie na dużej wysokości, często nad kanionami lub przepaściami, bardzo popularny w okolicach Moab. Najlepsi potrafią chodzić po taśmie, mając pod sobą 100 m pustki. Nie jest to sport żółtodziobów. Zazwyczaj uprawiają go osoby, które wcześniej zdobyły rozległe doświadczenie we wspinaczce. Wymaga on nie tylko świetnej równowagi, ale też wytrzymałości i mocnej psychiki, ponieważ upadek nie należy do przyjemnych. Slacklinerzy są zazwyczaj asekurowani uprzężą wspinaczkową i lonżą. I zapewniają, że sport ten należy do bezpiecznych. Dowód? Powstała nawet odmiana jogi, którą uprawia się na taśmie – slackasana.
UTAH
Powierzchnia: 220 tys. km2.
Stolica regionu: Salt Lake City.
Religia: ok. 65 proc. mieszkańców deklaruje się jako mormoni.
Język: angielski.
Waluta: dolar; 1 dol. = 2,8 zł.
Najlepiej przyjechać jesienią lub wiosną, kiedy temperatury są najbardziej przyjazne. Lato w okolicach Moab jest bardzo suche i gorące, co może przeszkadzać w uprawianiu sportów ekstremalnych. Jedynie szczyt sezonu raftingowego przypada na czerwiec.
Najszybciej i najwygodniej jest polecieć do Denver przez Frankfurt Lufthansą, a potem do Grand Junction w Kolorado. Stamtąd do Moab dojechać można wypożyczonym samochodem (ok. 1,5 godz.). Koszt przelotu w dwie strony to ok. 4 tys. zł.
Samochód: to najlepszy sposób podróżowania po regionie. Można wypożyczyć go na lotnisku w Grand Junction w firmie Hertz, lub przez stronę internetową www. hertz.com. Wypożyczenie samochodu terenowego kosztuje ok. 1300 zł (7 dni). Cena obejmuje nielimitowany przebieg kilometrów i wszystkie podatki lokalne. Możliwe wypożyczenie nawigacji GPS.
Oferta noclegowa w Moab jest bardzo szeroka – od kempingów położonych przy rzece Kolorado po luksusowe hotele. Listę miejsc sprawdź na www.discovermoab.com.
W Moab kręcono wiele słynnych filmów i seriali, m.in. Indianę Jonesa, MacGyvera oraz Mission Impossible.
Major miasta złożyły podanie do prezydenta Busha o zmianę skrótu MOAB, który pochodzi od Massive Ordnance Air Blast Bomb czyli bombę paliwowo-powietrznej wielkiego kalibru. Bał się, że zrujnuje ona reputację miasta. Wniosek został jednak odrzucony.
W miasteczku Moab jest wiele sklepów z pamiątkami. Do najciekawszych należą indiańskie łapacze snów i ręcznie robione gliniane naczynia do pieczenia jabłek.
NIEPEŁNOSPRAWNI
Informacje na temat przystosowania można znaleźć na www.moab-utah.com/rack/disabled.html.
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa