W tym artykule:

  1. Najwyższa góra Hiszpanii
  2. Pico del Teide
  3. Wulkaniczny krajobraz
  4. Teneryfa – informacje praktyczne
Reklama

Przy akompaniamencie głośnego świstu własnego oddechu próbuję wdrapać się na szczyt. To, że jestem ponad 3 km n.p.m., czuję przy każdym ruchu. Jest pusto, tajemniczo, nierealnie. Wokół surowe widoki, łyse skały przysypane gdzieniegdzie śniegiem.

Im wyżej, tym bardziej przeszywający staje się wiatr. Wyciągam z plecaka ocieplacz i szczelnie zapinam kurtkę. Idę przez śnieżny korytarz, potem stromym zboczem wśród oparów siarki. Zapach jak w piekle. Jakby ktoś podpalił ciężarówkę zapałek. Gdy mijam nory otoczone żółtymi od wyziewów kryształkami, nie wytrzymuję i zatykam nos. Mały przedsmak tego, co poczułabym w kraterze. Niestety, wstęp do niego mają tylko naukowcy.

Najwyższa góra Hiszpanii

To był ostatni etap wspinaczki na Pico del Teide, najwyższy wierzchołek Teneryfy i całej Hiszpanii (3718 m n.p.m., a licząc od dna oceanu – aż 7500 m). Wcześniej szłam szosą wśród sosnowych lasów – szlakiem nr 7. Na nogach miałam potężne buciory – i całe szczęście, bo lawa ściera podeszwy niczym pumeks. Spod stóp uciekały mi jaszczurki, kryjąc się w nielicznych kępach zieleni, której jakimś cudem udało się zapuścić tu korzenie.

Gran Canaria: ludzie to miejsce określają mianem "synonim wakacji"

Kto pragnie palm, słońca i plaży, ten się nie zawiedzie. Jeśli ktoś potrzebuje większych wrażeń, by urlop nazwać udanym, też nie powinien się rozczarować.
GRAN_CANARIA

Pomiędzy 500 a 1500 m n.p.m. przedzierałam się przez „morze chmur”. To tzw. mar de nubes pojawia się najczęściej jesienią i zimą, kiedy to północne wiatry niosą wilgotne powietrze znad oceanu. A gdy już wydostałam się z mlecznobiałej mgły, zaskoczyło mnie bezchmurne błękitne niebo. I jeszcze więcej lawy i skał. Drzewa zniknęły zupełnie tuż za tablicą obwieszczającą: „Parque Nacional del Teide”.

Jego centralny punkt to potężny zapadnięty krater wulkaniczny – a dziś wielki piaszczysty płaskowyż Las Cañadas (o wymiarach 12 na 17 km!). To z niego wyrasta szczyt Teide i jego starszy, ale niższy bliźniak Pico Viejo (3105 m n.p.m.). Teide jest wciąż aktywny, ale po raz ostatni wybuchł w 1909 r.

Pico del Teide

Im bliżej wulkanu, tym piękniej. Lawa zyskała tam nowe odcienie: rdzawą czerwień, całą paletę brązów i tylko gdzieniegdzie czerń pięknie kontrastującą z bielą śniegu. I jeszcze te wielkie niczym budynki kamienie narzutowe! Wyglądają jak kręgle rozsypane dla zabawy przez jakiegoś olbrzyma. Pomiędzy nimi biegnie szeroki, świetnie oznaczony i przygotowany szlak.

Na Teide prowadzi ich kilka. Najłatwiej po prostu wjechać tam kolejką linową, która w zaledwie 8 min pokonuje 1200 m różnicy wzniesień. Dociera na 3555 m n.p.m., skąd do szczytu jest jakieś pół godziny marszu. Jednak by na nim stanąć, trzeba wcześniej wystąpić o pozwolenie. Ze względu na ochronę ekosystemu na szczyt Teide wpuszczanych jest zaledwie 200 osób dziennie, z czego tylko 50 naraz. Pozwolenie jest bezpłatne, ale (zależnie od pory roku) trzeba się o nie ubiegać z blisko miesięcznym wyprzedzeniem.

Wulkaniczny krajobraz

Po drodze mijali mnie ci, którym kondycja pozwala na zdobycie wulkanu „na raz”. Nawet nie próbowałam ich gonić, miałam za to czas na podziwianie widoków. Stąpając po uśpionym, ale nadal aktywnym wulkanie, czułam się malutka. Wokół – zastygła przed wiekami lawa i żółty piasek powstały z erozji skał. Krajobraz iście księżycowy. Nic dziwnego, że kręcono tu niektóre ujęcia „Gwiezdnych wojen” czy „Planety małp”.

Noc na piętrowym łóżku w schronisku Altavista była bezsenna w oczekiwaniu na gwiazdy. Teneryfa to jedno z tych miejsc na świecie, gdzie widać je najlepiej. I faktycznie cały nieboskłon świeci się i mruga, dając nie lada spektakl. O świcie wyruszyli ci, którzy chcieli zdobyć szczyt mimo braku pozwolenia. Kto spędził noc w schronisku, może się wdrapać na szczyt bez permitu do godziny 9. Mnie i reszcie aż tak się nie spieszyło.

Potem, już ze szczytu, patrzyłam na błękit oceanu, pasek skał i pierzynę z chmur. Przede mną na horyzoncie majaczyły pobliska Gomera i ledwo widoczna La Palma. Pod stopami miałam wulkan, który choć śpi, wciąż nie powiedział ostatniego słowa.

Teneryfa – informacje praktyczne

Dojazd

Bezpośrednio z Modlina na Teneryfę dolecimy Ryanairem.

Nocleg

W Altaviście – najwyżej położonym schronisku w Hiszpanii.

Jedzenie

Spróbujcie gofio, czyli mąki z prażonych ziaren jęczmienia, kukurydzy lub pszenicy, z której piecze się placki, lepi kluski, dodaje do zup. To pozostałość po kuchni rdzennych mieszkańców Kanarów, Guanczów.

Warto spróbować

Przejdźcie szlak GR-131. Liczy sobie 80 km i przecina sporą część wyspy. Biegnie od La Esperanzy na północnym wschodzie aż do Arony na południowym zachodzie. Po drodze zmieniają się krajobrazy i temperatura.

Reklama

Źródło: archiwum NG.

Reklama
Reklama
Reklama