Reklama

W tym artykule:

Reklama
  1. Gdzie jest „polskie Las Vegas”?
  2. Sieradzkie Las Vegas”

Grudzień to czas, gdy miasta rozbłyskują tysiącami świateł, a magiczna atmosfera udziela się każdemu. Mieszkańcy najmniejszych nawet miejscowości zaskakują wtedy pomysłowością, dekorując domy, ogrody i skwery kolorowymi iluminacjami. Jest jednak jedna wieś w Polsce, która od lat zachwyca rozmachem i przyciąga tłumy odwiedzających. Ta maleńka wioska nieprzypadkowo bywa porównywana do Las Vegas.

Gdzie jest „polskie Las Vegas”?

W poszukiwaniu „polskiego Las Vegas” musimy się udać do województwa lubuskiego, a dokładnie do niewielkiej, liczącej ponad 300 mieszkańców wsi Popowo w powiecie międzyrzeckim. To właśnie tutaj co roku tysiące świateł i imponujących instalacji rozświetla całą okolicę, tworząc niezwykłe widowisko pełne magii i świątecznego blasku.

Jak to wszystko się zaczęło? Należy cofnąć się do 2007 r., gdy Popowo zwyciężyło w organizowanym przez gminę Bledzew konkursie na najlepiej ozdobioną wieś. Od tego momentu mieszkańcy z dumą podtrzymują tradycję, dbając o to, by każdej zimy ich mała ojczyzna lśniła blaskiem tysięcy świateł.

– Praktycznie wszystkie domy, obejścia, bramy i płoty są podświetlane. Co tylko jest możliwe, jest ozdobione lampkami – przyznał w jednym z wywiadów Tomasz Walczak, sołtys Popowa. I zaznaczył, że wysokie rachunki za prąd nie są mieszkańcom straszne. Choć ze względu na wzrost cen energii część gospodarstw zdecydowała się zmniejszyć ilość dekoracji.

Podobnie jak w poprzednich latach Popowo na dobre rozświetli się świątecznym blaskiem już 22 grudnia, a magiczne iluminacje będą cieszyć oczy do 6 stycznia. Dekoracje można oglądać codziennie w godzinach od 16:30 do 22:00 (w okresie świąteczno-noworocznym zapewne nieco dłużej). Każdy, kto planuje odwiedzić „polskie Las Vegas”, musi pamiętać, że za tym widowiskiem stoją mieszkańcy. Dlatego uszanujmy ich pracę, by magia tego miejsca mogła trwać dalej.

Dodajmy, że do Popowa dojedziemy zarówno samochodem, jak i pociągiem POLREGIO. Podróż z Zielonej Góry trwa niespełna półtorej godziny.

Sieradzkie Las Vegas

Jak się okazuje, nie tylko Popowo przyciąga swoim świątecznym blaskiem. W Sieradzu prawdziwą atrakcją stał się dom Krzysztofa Kulawiaka przy ul. Wiejskiej 6 w Sieradzu, który na Google Maps można znaleźć pod nazwą „Las Vegas Sieradz”. Co roku zachwyca on niesamowitymi dekoracjami, ale w bieżącym sezonie świątecznym właściciel przeszedł samego siebie. Jego posesję rozświetla rekordowe 170 tysięcy lampek.

– W tym roku poszliśmy na rekord. Mamy 170 tys. lampeczek, czyli ponad 32 tys. więcej niż poprzednio. Doszły też świecące drzewa, stajenka narodzin Jezusa. Są też postaci, takie jak choćby prządka, doszły święte Mikołaje. Jest barwnie, ale i głośno, bo różnorakie figury i figurki grają, śpiewają – mówi pan Krzysztof w rozmowie z portalem naszemiasto.pl.

Prace nad przygotowaniem iluminacji ruszyły już w połowie października. To właśnie wtedy pan Krzysztof wraz z rodziną rozpoczął montaż, który krok po kroku zamienił ich dom w magiczną krainę świateł. – Pracowaliśmy po kilka godzin dziennie, ale największe trudności przysporzyły nam opady deszczu. Staraliśmy się jednak powoli i bezpiecznie wszystko montować, tak aby zgrać lampeczki, aby wszystko chodziło, jak należy – dodaje.

„Sieradzkie Las Vegas” rokrocznie przyciąga tłumy turystów. Ubiegłej zimy atrakcję podziwiało ponad 50 tysięcy osób, a ruch był tak duży, że na ul. Wiejskiej tworzyły się spore korki. Co ciekawe, wśród odwiedzających pojawili się również goście z zagranicy. – Byli też goście z zagranicy, w tym nawet z Ameryki Północnej, Azji czy Australii. Cieszy nas, że pięknie promujemy nasze miasto, że mówi się już o nas Sieradzkie Las Vegas. Kochamy nasze miasto – podkreśla z dumą pan Krzysztof.

Świąteczne dekoracje można podziwiać codziennie do godziny 20:00, z wyjątkiem Wigilii. Iluminacje będą dostępne aż do Święta Trzech Króli. Wstęp jest całkowicie darmowy, choć goście mogą zostawić drobną kwotę na pokrycie kosztów zużytej energii.

Reklama

Źródła: naszemiasto.pl; National Geographic Traveler

Nasz ekspert

Igor Szulim

Od zawsze wiedziałem, co chcę robić w życiu. Dlatego z pasji i z wykształcenia jestem dziennikarzem. W National-Geographic.pl zajmuje się tematyką podróżniczą. Szczególnie bliskie są mi kraje niemieckojęzyczne. Po godzinach najchętniej spędzam czas na korcie tenisowym.
Reklama
Reklama
Reklama