Bali. Dla kochających morskie piękno czekają tu prawdziwe koralowe lasy
Tu spotkasz się z płaszczką lub żółwiem morskim. Nie musisz być doświadczonym nurkiem
- Zuzanna O’brien
- Ostatnio nurkowałaś 15 lat temu? – Oskar, sięgający mi do ramienia indonezyjski instruktor nurkowania z biura Blue Marlin na wyspie Gili Meno, patrzył na mnie z zatroskaniem. A może z obrzydzeniem, bo po całodziennej podróży z południa Lomboku autobusem i łodzią pełną związanych kur nie wyglądałam jak stokrotka.
– Przydałaby ci się lekcja odświeżająca. Jutro rano spotkajmy się na plaży, tam, koło basenu z małymi żółwiami. Każdy ci powie, gdzie to jest. A jeśli ci się spodoba, to zapraszam następnego dnia na rejs po okolicy.
Po zameldowaniu się w moim bungalowie i posiłku w pobliskim warungu – czymś pomiędzy jadłodajnią a restauracją, padłam na wznak na plaży, ciesząc się widokiem absurdalnie turkusowego morza, białego piasku i majaczącym na horyzoncie zarysem wulkanu Rinjani. Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Na rafie koralowej w Indonezji można zobaczyć ryby i rośliny niewystępujące nigdzie indziej na Ziemi.
Obudziło mnie głośne szuranie. Dwa metry ode mnie waran dłuższy od mojej nogi drałował w kierunku zwalonego na plażę mangrowca. Wpakował się do jego pustego pnia, a ja, zdrętwiała ze strachu, po cichu wycofałam się z piasku; ich ślina zawiera jad i samo ugryzienie może zabić bawołu. Komodo nie było tak znowu daleko, ale dlaczego nikt mi nie powiedział, że warany stamtąd można spotkać też na innych wyspach? A, tak, one przecież pływają i to na całkiem długich dystansach! Ochota na odświeżającą kąpiel w tym miejscu przeszła mi natychmiast.
Nie kłóć się z żółwiem
Gili Meno można obejść na piechotę w dwie godziny. To środkowa z trzech wysp Gili niedaleko Bali i w porównaniu z pulsującą backpackerskimi imprezami Gili Trawangan i luksusową Gili Air – najlepsza do spokojnego wypoczynku. Na jej brzegach przycupnęły małe ośrodki dla turystów i restauracje, główna wieś i meczet mieszczą się w jej środku. Nietrudno zauważyć, że jesteś na prawdziwej koralowej wyspie – nawet dróżki we wsi wysypane są walającym się wszędzie koralowym gruzem.
W ciepłych balijskich wodach można nurkować w towarzystwie ogromnych żółwi, ale też rekinów, mant czy płaszczek.
Rano stawiam się na plaży przy wspomnianym basenie z żółwiami – w małym centrum, poświęconym ochronie tych zwierząt, pływają w kontenerze wymagające wsparcia żółwie maluchy, które później wypuści się do morza. Oskar czeka już na mnie z wózkiem, na którym są pianki, butle i reszta sprzętu do nurkowania. A gdzie jest łódź? Nigdzie nie płyniemy? – Coś ty, rafa jest przecież przy samej plaży, wchodzimy na piechotę! – śmieje się. I rzeczywiście – zaledwie kilkanaście kroków od plaży zaczyna się koralowa łąka, po której buszują nadęte ryby papuzie, skalary, bracia filmowego Nemo i chmary obłędnie kolorowych ryb, których nawet nie próbuję nazwać. Oskar pokazuje mi palcem co dorodniejsze okazy na rafie – gigantyczny pofałdowany koralowiec, który wygląda jak mózg, lub inny, który przypomina niebieskie drzewo. Ogromne przydacznie połyskują w wodzie jak inkrustacje z masy perłowej. Po raz pierwszy widzę też ustonoga, który buszuje na dnie i głośno szczęka odnóżami. Płyniemy przed siebie, gdzie rafa spada w dół ostrym uskokiem, i ruszamy w głębię. Nad sobą widzę cień – to żółw! Pan tutejszych wód najpierw opływa nas obojętnie, po czym bezczelnie zaczyna skubać mnie w płetwę. Chcę mu uciec, ale wpił się kościstymi szczękami w gumę tak mocno, że nie udaje mi się go odczepić.
Oskar daje mi znać, żebym się nie szamotała, i pokazuje, że powoli się wynurzamy. Odczekujemy swoje na 10 metrach i stopniowo wypływamy na powierzchnię. – On mi chciał ukraść płetwę, widziałeś? – Dobrze, że się z nim nie siłowałaś, bo żółw tej wielkości bez wysiłku odgryzłby ci palec. Jeśli żółw czegoś chce, to to dostaje. My uważamy, że na tej wyspie jesteśmy ich gośćmi.
Przez resztę dnia leżę w wodzie z maską i rurką, gapiąc się na spektakl pode mną. Wychodzę dopiero wtedy, gdy zaczyna się odpływ i za chwilę zacznę szorować brzuchem o rafę. Zauważam jednak, że na „moją” plażę wciąż przypływają łodzie z innych wysp, z których w głębinę za rafą skaczą kolejni nurkowie.
Wygląda na to, że zupełnie przypadkiem trafiłam na najlepsze nurkowisko w okolicy, a z zestawem do snorklingu mogę zobaczyć niewiele mniej niż ci, którzy schodzą 20 m pod wodę. Bez żalu rezygnuję więc z nurkowej wycieczki po okolicy, ale z zawiścią słucham o organizowanych przez Oskara i jego wspólnika wyprawach na Komodo i Flores. – Wody wokół Komodo to morski park narodowy, nigdzie indziej nie zobaczysz takich cudów. Jeśli chcesz popływać z mantami, to tylko tam. Załatwimy ci hotel, sprzęt, transport, zajmą się tobą nasi koledzy z tamtejszej filii...
Chłopaki kuszą, ale na ten wyjazd trzeba co najmniej czterech dni; nie mam tyle czasu. Na otarcie łez, wiedząc, że z Meno będę płynąć na Bali, dają mi listę najlepszych, ich zdaniem, miejsc do nurkowania na wschodzie wyspy. A gdybym wybierała się na Celebes, to Oskar ma kuzyna w jednym z ośrodków nurkowych, więc...
Czy to mola mola?
Po ciszy i spokoju Gili Meno gwarny port promowy w Padang Bai na Bali przypomina przedsionek piekła. Na pomost wysiadłam ledwo żywa – kilkugodzinna podróż w nieludzkim upale i na przepełnionej łodzi sprawiła, że oddałabym wszystko za prysznic i coś zimnego do picia. Tego dnia zatem nie jadę nigdzie dalej. Pierwszy zaczepiony taksówkarz, zapytany, czy zna w okolicy jakiś miły, niedrogi hotel przy plaży, olśnił mnie uśmiechem czerwonym od soku żutego betelu i zapakował do pojazdu.
– Madame! Hotel for you beautiful, Blue Lagoon very near! – zapewniał.
Po 20 minutach przepychania się przez korki z samochodów, motorów, rowerów i kóz dotarliśmy na obrzeża miasta, gdzie mój zbawca zdeponował mnie w małym i czystym hotelu swojego znajomego. Łazienka nie miała co prawda dachu, ale wi-fi działało bez zarzutu. A w pokoju gekony czyściły sufit z komarów.
Błękitna laguna, kawałek od głównej plaży w Padang Bai, znajdowała się na liście, którą sporządził dla mnie Oskar. To jedno z najlepszych na Bali miejsc do snorklingu, bo, podobnie jak na Meno, rafa znajduje się blisko brzegu.
Domy w Ubud na Bali nierzadko zatopione są w tropikalnym lesie.
Tym razem pożałowałam, że kiepski ze mnie nurek. Tylko z maską i rurką spotkałam co prawda barakudę, podziwiałam anemony, ukwiały i plejadę kolorowych mieszkańców koralowcowego lasu, ale nie miałam szans na zobaczenie gościa tutejszych głębin – Mola mola. To samogłów – ogromna srebrna ryba, niemal zupełnie okrągła, a gdy pada na nią światło, wygląda jak tarcza księżyca. Nurkowanie w wodach cieśniny Lombok wymaga jednak sporego doświadczenia – tu, w pobliskiej Candidasie i na wyspach Mimpang, Gili Miaha i Gili Tepekong, są silne podwodne prądy, które mogą cię zabrać w głąb oceanu.
Na randkę z samogłowem i żarłaczem białopłetwym wybierać się powinni więc tylko ci, którzy naprawdę wiedzą, jak poradzić sobie pod wodą w nietypowej sytuacji.
Studiując dalej listę Oskara, zrezygnowałam więc też z postoju w Tulamben, gdzie największą podwodną atrakcją jest zwiedzanie zatopionego wraku amerykańskiego okrętu Liberty. Dla tak niewprawnego nurka jak ja najlepszym miejscem jest z pewnością Amed, czyli zatoka Jemeluk.
Poczta z syreną
Amed Beach to kolektywna nazwa siedmiu wiosek rybackich mieszczących się wzdłuż tej wulkanicznej plaży. O zakwaterowanie tu łatwo, życie toczy się powoli, palmy się kiwają, a za nami piętrzy się masyw świętego wulkanu Agung. To nurkowa mekka Bali; bogactwo podwodnej fauny przyciąga wytrawnych nurków, a spokojne wody – początkujących. Tym razem zdobyłam się na odwagę i wykupiłam dzienną wycieczkę łodzią z nurkowaniem. Siedzący obok mnie Australijczyk o wyglądzie wilka morskiego odhaczał coś w notesie. Wytłumaczył mi, że z żoną przyjeżdżają na Bali co roku i za każdym razem nurkują gdzie indziej, a ta lista to morskie zwierzęta, które widzieli tym razem. Marzą o zobaczeniu rekina młota. Nie, nie byli w Ubud ani w Uluwatu, nie chciało im się pojechać pod Agung, do świątyni Besakih. – Tu jest więcej świątyń niż domów mieszkalnych, dla nas najciekawsze jest to, co pod wodą – stwierdził. Można i tak...
Plaże na Gili Meno uważane są za jedne z najładniejszych w całej Azji.
Pod lazurową tonią rzeczywiście czekały na nas prawdziwe cuda. Nie tylko kolejne kolekcje koralowców i kalejdoskop wścibskich ryb. Na dnie ustawiono bowiem galerię podwodnych rzeźb – syren, hinduistycznych nimf, pagodę, wielką głowę dziecka, balijskiego boga Baronga, skrzynie ze skarbami, a nawet skrzynkę pocztową, do której można wrzucić kupioną w porcie wodoodporną pocztówkę. Listonosz opróżnia ją codziennie o czwartej po południu.
Za wodnym parkiem rzeźb robi się coraz głębiej i tu po raz pierwszy zobaczyłam latający dywan tutejszych wód – ogromną mantę majestatycznie sunącą nad dnem. Jednak kolec na końcu jej ogona nie zachęcał do zawierania bliższej znajomości. Przy kolacji w warungu wspominałam z poznanymi na łodzi ludźmi doznania minionego dnia. Na szczęście nie byłam jedyna, która brak spotkania z rekinem młotem przyjęła z ulgą.
Info:
czas: 10 dni
koszt: 6,5 tys. zł (w tym bilet lotniczy)
Dojazd
Na Bali latają z Warszawy linie Emirates, Qatar, Singapore i China Southern, a regularne loty do Denpasar mają też z Europy m.in. China Eastern, Thai Airways i Cathay Pacific. Ceny: 2,7 tys. zł, ale w promocji – nawet o 1 tys. zł taniej.
Nocleg
Gili Meno – bungalowy Jepun, z łazienką, klimatyzacją i moskitierami. Ceny: 90–190 zł za domek, zależnie od sezonu.
Padang Bai – Absolute Scuba Bali, luksusowa dwójka z klimatyzacją i moskitierami – 180 zł.
Kelapa Cottage w Amed. Tylko 12 pokoi, basen, tropikalny ogród, cisza, spokój, centrum kształcenia instruktorów jogi i świetna restauracja. Od 100 zł za dwójkę.
Ubezpieczenie
Koniecznie wykup ubezpieczenie dla nurków. Pamiętaj, że na małych wyspach nie ma szpitali i komór dekompresyjnych, więc w razie wypadku koszta akcji ratunkowej mogą być bardzo wysokie.
Jedzenie
Nasi goreng – ryż smażony z warzywami i z mięsem, mi goreng – makaron z tymi samymi dodatkami. Spróbuj też bakso, czyli lokalnego rosołu z kozy, szaszłyków z kurczaka w orzechowym sosie satay i sałatki gado-gado. Smak potrawy wzmocni sambal – sos na bazie chili.
Nurkowanie
Na Bali działają polskie szkoły nurkowe i biura turystyczne.
W Sanur: Polskie Centrum Nurkowe, Bali Diving i Diving-Indo, a w Candidasie – Dragon Dive.