Uciekamy za miasto. Gdzie? Na Podlasie!
W Puszczy Białowieskiej żyją rzadkie trójpalczaki i białogrzbiety.

W poszukiwaniu trójpalczaka i białogrzbieta maszeruję trzeci dzień przez południowe uroczyska Puszczy Białowieskiej. I nic. Jest dzięcioł duży, jest pesymista czarny, jest też dzięcioł średni i infantylny dzięciołek, ba, jest nawet zielonosiwy, straż leśna, straż graniczna, ale trójpalczaka i białogrzbieta ni chuchu, ni dudu.
Zaglądam do świerczyn, gdzie na smrekach zaatakowanych przez kornika „dzięcioły wiszą jak bombki na choince” – według słów jednego ornitologa. Zaglądam do olsów, z którymi związane są szlachetne białogrzbiety – kliniczna cisza. Nocuję w borach, nocuję na skraju bagien, licząc na pierwsze poranne bębnienia. Ale słychać tylko skowyt wilczej watahy urozmaicony pojedynczym wyciem. Zapada po nim nieprzyjemna cisza, w której raz po raz rozlega się werbel dzięcioła czarnego: tatatatata! i choleryczne trrrr! dzięcioła dużego – jakby ptaki bawiły się w jakąś strzelaninę.
Po co ich szukać? Przecież na pierwszy rzut oka trójpalczak jest jak inne dzięcioły, tylko jakiś ciemny i bez czerwieni, zaś dzięcioł białogrzbiety niewiele różni się od pospolitego dzięcioła dużego. Trójpalczak jest gatunkiem północnym, żyje nawet na Kamczatce i wiąże nasz region z odległą Syberią. Nie bez znaczenia jest, że występuje w bajkach i legendach tamtejszych ludów. Był też jednym z ptaków szamańskich, a jego języka używano do leczenia zębów.
Drugi, również Sybirak, ujmuje choreografią i niezwykle estetyczną dziuplą. Dzięcioły białogrzbiete w ruchu zdradzają gesty dystyngowane, jakby wyuczone w jakiejś szkole. Szczególnych póz można się dopatrzyć w czasie kopulacji bądź kucia dziupli – samica co i rusz przestaje kuć, cofa głowę, jak gdyby chciała ocenić robotę, przypilnować symetrii powstającego otworu. Zazwyczaj dziupla przybiera kształt idealnego koła, nierzadko wzorowego w proporcjach jaja. Kiedy patrzysz na taką dziurę, po prostu chce się do niej zajrzeć, ba, nawet w niej, tak, tak – pobyć.
Koniec lutego
Kolejne trzy dni poszukiwań na południu Puszczy. Jedne z jej najdzikszych uroczysk zdają się puste: w Kozłowych Borkach, Podcerkwach i Przewłoce nie ma nikogo. Nie licząc dzików. Z tymi przydługimi ryjami i zadartymi w ucieczce ogonami wyglądają jak karykatura świni domowej. Zmęczony wracam w stronę drogi Hajnówka–Białowieża, w okolicach sławnego rezerwatu Olszanka-Myśliszcze. Zapada zmrok, więc dla odwagi pogwizduję, nasłuchując echa. Tymczasem echo zaczyna żyć, samo staje się źródłem dźwięku. Zdumienie mija szybko: zwabiłem sóweczkę. Sowę wielkości dłoni, o „srogim spojrzeniu”, która nie huczy, a gwiżdże, zupełnie jak człowiek. Samczyk wziął mnie za konkurenta, siadł na gałęzi nad drogą i nuże wygwizdywać mnie z rewiru! Przyjrzałem się chwilę malutkiej sowie, jednemu z dziwniejszych ptaków Puszczy, i poszedłem. A ona charakterystycznym lotem ślizgowym wróciła do siebie, czyli do dziupli, którą zajmuje po dzięciołach.
Początek marca
Trzy kolejne dni. Dzięcioły duże i czarne coraz aktywniejsze. Wilcze tropy prawie na każdym dukcie. Wpił się już pierwszy kleszczyk, niezbity dowód, że wiosna za pasem. Tym razem nocuję w sianie, na największej polanie południowej części Puszczy. O szóstej rano już jasno. Delikatnie, jakby w trosce, budzi mnie stukanie dzięciołka. Walczę ze snem, z jasnością, z dzięciołkiem, aż tu – bach! – strzał! Kto przy paśniku strzela z karabinu? Gdzie zwierzęta przychodzą jeść, a wędrowcy spać? To mogli być tylko myśliwi! Najpierw chciałem wstać i krzyczeć, że tu śpi człowiek, żeby nie strzelali, ale jeżeli polował jakiś niedoświadczony minister albo biskup, mógł przecież wygarnąć do ssaka, co wyskoczył z paśnika, toteż zakopałem się w sianie i modliłem, żeby już nie naparzali w mój stóg, żeby czytali encykliki papieża Franciszka, np. Laudato Si. O dzięciołach tego ranka nie mogło być już mowy.
Ostatnia dekada marca
Kolejny dzień poszukiwań. Wiedziony siódmym zmysłem zostaję w okolicy Białowieży, przy rezerwacie Wysokie Bagno, przez który płynie Narewka. Jeszcze resztki snu nie wyparowały z głowy, gdy dobiega mnie miarowe, nieregularne stukanie. W jednej chwili sowiecka lornetka 10/50 jest na wysokości oczu i ukazuje inny, cudowny świat, świat jak z broszury świadków Jehowy przedstawiającej biblijny raj. Otóż w promieniach świeżego słońca, na nagich pniach olch dostrzegam dwa dzięcioły trójpalczaste, samczyka i samiczkę, jak przyczepione czymś, jeden pod drugim. A tuż obok samiec białogrzbieta kuje dziuplę w martwej olsze! Mam je w jednym widoku, zamknięte w lornetce! Zatem jest! Mam go! Nie – je mam! Czy nie tak czuł się Herbert, stojąc przed Mona Lizą? Jesteś, jesteście, mógłbym za nim powtórzyć. Zobaczyłem wszystko: biały grzbiet białogrzbieta i trzy palce trójpalczaka, czerwoną czapeczkę samca tego pierwszego i żółtą tego drugiego, ale wciąż było mi mało.
I kiedy już układałem wiersz o spostrzeżoności dzięcioła, wspominałem Herberta i „tłustą Włoszkę”, ciszę pohańbił wulgarny ryk motoru: poza lornetką był zwykły świat i dwóch funkcjonariuszy straży granicznej. Kątem oka dostrzegłem, jak dzięcioł duży zgania trójpalczaki z olchy (duży ma maniery kibola) i jak odlatuje spłoszony białogrzbiet. Strażnik chyba coś mówił i teraz czekał na odpowiedź. Musiałem jej udzielić. Straż graniczna raczej nie wierzy w ptaki, nie ogląda ptaków i nie wie, czego strzeże.
Siódmy kwietnia
Zasypiam w rewirze lęgowym bałogrzbieta, nad rzeką Narewką, tam gdzie w marcu widziałem go z parą trójpalczaków. Przyszedłem późno w nocy, po wielu dniach nieobecności. Po co? Po to, żeby ziściło się marzenie każdego prawdziwego obserwatora dzięciołów: być obudzonym przez bębnienie białogrzbietego. Przy czym chodzi o bębnienie wyraźne, pełne, nie takie z łaski, na odwal się. Najdonośniej więc brzmi, kiedy nastaje mroźny poranek, ptak zaś uderza w suchy konar, taki bowiem rezonuje lepiej niż żywy. Mroźne powietrze i suche drewno pozwalają słyszeć dokładnie: sam początek werbla i te nieprawdopodobne przyśpieszenie, jakim białogrzbiet kończy swoją frazę. Aha – i jeszcze żeby brzmiało trochę ponad dwie sekundy, bo zazwyczaj brzmi półtorej do dwóch.
Budzi mnie seria dźwięków trudnych do nazwania. Choć to nie to, na co czekałem, wstaję i słucham: jakby ktoś grał na mikroflecie, a przy trzecim–czwartym takcie przyłączała się do niego cała orkiestryjka: to kapturka, pokrzewka czarnołbista. Pierwsza w tym roku, akurat przyleciała, kiedy złakniony białogrzbieta ptasiarz poświęcił noc z nadzieję na bębnienie. Ale kiedy nieco później ruszam na północ, z biegiem Narewki, niespodziewanie rozlega się upragniony werbel. Wysłuchuję pięciu kunsztownie wykonanych serii i odchodzę na północ. Przede mną trzy dni marszu. Trzy dni poszukiwań i zawziętego tropienia, które bywa ciekawsze od znajdowania. Dobrze jest samemu znaleźć, to jasne. Ale jeszcze przyjemniej jest iść i szukać.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
■ Dojazd
Do Białowieży prowadzi tylko jedna droga – z Hajnówki. Można też dostać się gruntową (ale publiczną) drogą przez Puszczę od strony wsi Narewka – droga ta łączy się z szosą biegnącą z Hajnówki.
■ Jedzenie
W Białowieży ciekawa jest Restauracja Stoczek, dobra jest też pizzeria przy tej samej ulicy.We wsi Budy działa Zajazd Myśliwski u Kolarza – godny uwagi. Kuchni regionalnej, smacznej i w przyjaznej cenie, spróbuje się w Hajnówce w lokalu Babuszka (ul. 3 Maja).
■ Warto wiedzieć
W Puszczy Białowieskiej wytyczono szlaki piesze i rowerowe, w tym kilka w parku narodowym (m.in. Carska Tropina, Wilczy Szlak). Do obszaru ochrony ścisłej parku można wejść tylko
z przewodnikiem, np. z biura Turystyki Przyrodniczej „Sóweczka”. bialowieza.info.pl
1 z 7

Zieleń
2 z 7

Kuna leśna, czyli tumak
W Puszczy Białowieskiej dość łatwo ją spotkać. Jej obecność często zdradzają kosy.
3 z 7

Autor: Michał Książek
Jest poetą. Urodzony 14 kwietnia.
Autor różnych tekstów, turysta, zdecydowany przeciwnik disco polo na świetlicach i dyskotekach szkolnych. Bezpartyjny.
4 z 7

Szlaki
W Puszczy Białowieskiej turyści wybierają wygodne szlaki, np. Żebra Żubra wytyczone
w podmokłym terenie. Ornitolodzy chodzą na przełaj.
5 z 7

Dzięcioły
Samiec dzięcioła trójpalczastego
z dziobem pełnym larw kornika. Dla tego gatunku to podstawa diety.
6 z 7

Narewka
Przez Puszczę Białowieską przepływa rzeka Narewka. W jej bagiennej dolinie jest szansa na zobaczenie bobra, a nawet łosia.
7 z 7

Sprawdzona agroturystyka
Na skraju puszczy krok do natury
Kwatera we wsi Pogorzelce, blisko stąd do Rezerwatu Pokazowego Żubrów i Szlaku Dębów Królewskich. na-skraju-
-puszczy.twojobiekt.pl
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Wulkan Teide daje o sobie znać. Rośnie ryzyko erupcji na Teneryfie
Choć Teneryfa dopiero przygotowuje się na letni napływ turystów, już teraz mówi się o niej coraz częściej. Powodem jest „Piekielna góra”, która po latach znów daje o sobie znać. Czy planujący urlop na Wyspach Kanaryjskich mają powody do niepokoju?
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa