Reklama

Bugiem spławiano niegdyś towary z Wołynia i Rusi aż do Gdańska. Na wodnym szlaku działało wiele portów rzecznych. Jednym z nich był Mielnik – położony na wysokiej skarpie, należy do najstarszych historycznych grodów na Podlasiu. Tu zaczynamy naszą wyprawę w górę Bugu.

Reklama

Czasy świetności miasteczko przeżywało w I połowie XVI w., ale gdy wybudowano most w pobliżu niedalekich Siemiatycz, Mielnik zaczął podupadać. Przed II wojną światową zostały mu odebrane prawa miejskie.

Wjeżdżając do Mielnika od strony Siemiatycz, mijamy ruiny kościoła parafialnego Świętej Trójcy. Obok wznosi się Góra Zamkowa, cała porośnięta bzem, który w maju odurza zapachem. Legenda mówi, że lochy stojącego tu kiedyś zamku prowadzą aż do Drohiczyna odległego o 30 km i do wioski Zabuże na drugim brzegu rzeki. Góra jest świetnym punktem obserwacyjnym – widać z niej Bug, a za nim lasy w Parku Krajobrazowym Podlaski Przełom Bugu, ciągnące się po horyzont.

W Mielniku działa kopalnia kredy, dlatego prowadzącą do niej ulicę pokrywa biały pył. Krajobraz jest tu surrealistyczny – jasne pagórki wydobytej skały, pośród nich maszyny do eksploatacji surowca, poniżej głębokie białe wyrobisko, a ponad tym wszystkim stoją domki zatopione w zieleni.

W Wajkowie asfalt przechodzi w żwirówkę, droga wiedzie nad samym Bugiem. Tu szukamy ładnego miejsca na obozowisko. Odgłosy dzikiej nadbużańskiej przyrody – śpiew polskich cykad (żab), buczenie bąka (jakby ktoś dmuchał w pustą butelkę) i inne, niezidentyfikowane dźwięki mogą przyprawić mieszczucha o bezsenność. Jeśli wyjdzie z namiotu, może się zdziwić, jak bardzo niebo bywa gwiaździste.

Widok centrum Niemirowa, ostatniej wsi przed granicą, wywołuje uśmiech na twarzy. To senna wioska z imponującym kościołem, którego nie powstydziłoby się żadne miasto. Piękna barokowo- klasycystyczna budowla pw. św. Stanisława Biskupa stoi w towarzystwie wiejskich zagród przy rozległym placu, który kiedyś był miejskim rynkiem.

W Niemirowie kończy się droga. Można zawrócić, ale lepiej przeprawić się promem na drugi brzeg Bugu. Trwa to kilka minut, później przez łąki dojeżdża się do wsi Gnojno. Bocianie gniazda znajdują się tam na co drugim słupie. Nic dziwnego – w starorzeczach Bugu pokarmu nie brakuje. Stąd już tylko kilka kilometrów do Janowa Podlaskiego, prowincjonalnego miasteczka, które jest znane nie ze swoich zabytków, np. zespołu pokatedralnego z kościołem pw. Św. Trójcy, lecz stadniny koni. Stada arabów pasą się na rozległych nadrzecznych łąkach.

Następny przystanek robimy w Neplach. Znajdują się tu pozostałości dużego zespołu pałacowego otoczone starym parkiem. Za wsią, obok żwirowni, gdzie swoje norki mają jaskółki brzegówki, stoi wieża widokowa i „kamienna baba“. Tak miejscowi nazywają średniowieczny krzyż pokutny, który jest ponoć zamienioną w kamień dziewczyną przeklętą przez własną matkę. Wieża jest, niestety, spróchniała, trudno więc stamtąd dojrzeć najpiękniejszy na trasie odcinek Bugu zwany Szwajcarią Nepelską. W ujściu wpadającej tam do Bugu rzeczki Krzny utworzono rezerwat „Szwajcaria Podlaska”, przez który biegnie ścieżka przyrodnicza.

W Terespolu można się oddalić od Bugu, wybierając drogę na Koroszczyn, Kobylany lub Lebiedziew – we wszystkich znajdują się forty twierdzy w Brześciu, wybudowane w latach 1911–1914. Jeśli kogoś nie interesują zabytki militarne, niech zajedzie na mizar – cmentarz tatarski w Zastawku. Pośród dębów i jałowców stoją obeliski ze znakiem półksiężyca i arabskimi napisami.

W Dobratyczach kierujemy się na wschód, by groblą biegnącą nad Bugiem dojechać do Kostomłotów. Stoi tu XVII-wieczna cerkiew pw. św. Nikity – jedyna w Polsce świątynia neounicka, czyli katolicka obrządku bizantyjsko- -słowiańskiego. We wnętrzu „Sanktuarium Unitów Podlaskich” ukazuje się przedziwny mariaż: cerkiewnosłowiańskie napisy i ikonostas plus krzesła ustawione w rzędach niczym kościelne ławki. Energiczny proboszcz barwnie opowiada historię tutejszej parafii.

Na południe od Kostomłotów są dwa ważne sanktuaria – katolickie w Kodeniu, z obrazem Matki Boskiej Kodeńskiej, i prawosławny monaster w Jabłecznej, z ikoną św. Onufrego. Według legendy płynąca Bugiem cudowna ikona zatrzymała się pod dębem, przy drodze wiodącej dziś do klasztoru. Przez pięć wieków, jakie minęły od tego wydarzenia, rzeka zdążyła zmienić swój bieg, ale drzewo nadal rośnie. Na jego potężnym pniu wiszą święte obrazki.

Wzdłuż Bugu można wędrować jeszcze ok. 150 km aż do wsi Gołębie za Hrubieszowem, gdzie rzeka „przekracza” granicę z Ukrainą. My dojeżdżamy tylko do Sławatycz, skąd pustą drogą mkniemy do stolicy.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama