Reklama

Wszyscy turyści, którzy w Wenecji obawiają się wysokiej wody (acqua alta), podczas rezerwacji hotelu mogą zamówić kalosze. Usługa jest bezpłatna, należy jedynie podać numer buta. Ja na szczęście trafiam na wodę (i pogodę) idealną. Przede mną 48 godzin w najcudowniejszym mieście świata. Na pierwszy dzień przygotowałam sobie obowiązkowy plan turysty. Brzmi to poważnie, ale nie ma nic wspólnego z odhaczaniem kolejnych zabytków. Taki obowiązek w Wenecji jest czystą przyjemnością.

Reklama

SZLAKIEM CASANOVY

9.00 NIEZŁY KANAŁ!

Jestem przy Piazzale Roma, przede mną Canal Grande. To główna arteria miasta. Ma 3800 m długości i od 30 do 70 m szerokości. Przy kioskach z biletami na vaporetto, czyli wodny tramwaj, panuje straszny tłok. Tak tu jest zawsze! Na szczęście wszystko idzie sprawnie i po chwili oczekiwania wsiadam na stateczek. Ruszamy. Po obu stronach gotyckie, renesansowe i barokowe rezydencje. Jedna piękniejsza od drugiej. Mijamy słynny Złoty Dom, Ca' d'Oro, czyli wytworny pałac gotycki z XV w., należący do prokuratora Contariniego. Mnie tymczasem o wiele bardziej interesuje trzypiętrowa kamieniczka Fasan. To tu zazdrosny Otello udusił Desdemonę...

9.20 MOSTY BUDZĄ EMOCJE

Na Canal Grande jest ich siedem, w tym cztery dla pieszych. Najsłynniejszy jest Ponte di Rialto. Jeśli nie zrobisz sobie zdjęcia na jego tle, nikt ci nie uwierzy, że byłeś w Wenecji! Powstał w 1551 r. w miejscu liczącego 300 lat drewnianego poprzednika. Ponieważ miał to być najpiękniejszy most świata, władze miejskie rozpisały konkurs. Zgłosili się najwybitniejsi architekci, prawdziwe gwiazdy, ale zwyciężył nikomu nie znany Antonio di Ponte. Mieszkańcy byli oburzeni. Plotkowali, że most zaraz się zawali. Na moje oko wciąż trzyma się całkiem dzielnie. Także najnowszy Ponte della Constituzione, most Konstytucji, otwarty w 2008 r., wzbudził kontrowersje. Jakie? Że w ogóle ma powstać. Jednak burmistrz postawił na swoim. Kiedy rozmawiałam z nim przed rozpoczęciem inwestycji, powiedział, że Wenecja straciła już zbyt wiele świetnych okazji na nowe budowle. W latach 60. XX w. nie zdecydowano się na szpital wielkiego Le Corbusiera, później zrezygnowano z pałacu kongresowego Louisa Khana, nic nie wyszło z budynku Franka i Lloyda Wrightów. – Wenecja nie może być gigantycznym muzeum, jak Pompeje, po którym chodzą tylko turyści. Miasto musi żyć – denerwował się. W dniu inauguracji pękał z dumy. – Zaprojektowany przez Santiago Calatravę szklany most jest przejawem piękna naszych czasów – deklarował. Hmm… Czy ja wiem? Sama wydałabym te 12 mln euro na ratowanie weneckich zabytków.

11.00 TO NAJPIĘKNIEJSZY SALON ŚWIATA

Tak powiedział Napoleon Bonaparte o placu św. Marka. Co niestety nie przeszkodziło mu go złupić. Najsłynniejszy plac miasta nosi imię patrona Wenecji, świętego Marka. Jego ciało zostało wykradzione w 828 r. z Aleksandrii i przewiezione tutaj przez dwóch rybaków. W 1063 r. położono kamień węgielny pod bazylikę, którą możemy podziwiać do dziś. W ołtarzu głównym świątyni znajduje się urna z prochami święte- go. Nad ołtarzem jest cyborium, a za nim tzw. Pala d’Oro, czyli Złoty Ołtarz. To prawdziwy majstersztyk bizantyjskiej i weneckiej sztuki złotniczej. Przywieziony z Konstantynopola, w Wenecji został rozbudowany i upiększony tysiącami wspaniałych szlachetnych kamieni. do skarbca też warto zajrzeć. ostało się w nim co nieco mimo lepkich rączek napoleona.

15.30 WENECJA TO ZA MAŁO

Wenecja to za mało – pomyślał inny wenecki marek, znacznie mniej święty. W sali map w palazzo ducale (pałacu dożów) podziwiam trasy wypraw słynnego podróżnika Marco Polo, który nie tylko miał sporo fantazji i odwagi, ale był też przednim kartografem. Pałac był siedzibą najwyższych władz republiki Weneckiej. Obiekt wiele razy trawił ogień. Po pożarze w 1577 r. władze ogłosiły konkurs na odbudowę, w którym wzięło udział 15 największych architektów. I tym razem zwyciężył Antonio di Ponte, proponując nic innego, jak odbudowę pierwszej wersji pałacu – koronkowy zamek z dwiema wieżami – taki, jaki widzę dziś.

16.00 CASANOVA MIAŁ ZIMNĄ KREW

Zawsze. Wtedy, gdy flirtował z zakonnicą z klasztoru Marii Panny od Aniołów w Murano, jednocześnie kochanką francuskiego ambasadora. I wtedy, gdy zazdrosny ambasador sprawił, że wtrącono go 26 lipca 1755 r. do więzienia, do weneckiego Piombi, które znajduje się w podziemiach pałacu dożów, gdzie właśnie jestem. Uwięzienie stało się punktem zwrotnym w życiu kochliwego młodzieńca. Nie tylko udało mu się zbiec z weneckiego Alcatraz. Napisał też o tym książkę, która okazała się bestsellerem, a on sam stał się sławny. Ucieczka Casanovy była brawurowa – z lochów przedostał się na górne piętro pałacu. Stał dokładnie w miejscu, gdzie ja w tej chwili – na złotych schodach wiodących do apartamentów doży. Wtedy zauważył go lokaj. Casanova, zamiast rzucić się biegiem, udał, że szuka wyjścia. Służący odprowadził go do drzwi.

18.00 KAWA WE FLORIANIE

Musiała być dobra. Casanova miał do tej kawiarni sentyment. brylował w niej i podrywał wenecjanki. był to pierwszy lokal w republice, do którego miały wstęp kobiety. Jest też najstarszą kawiarnią na całym półwyspie apenińskim – założono ją 29 grudnia 1720 r. kto w niej nie bywał! Lord Byron, Dickens, Goethe, Proust. To tu w 1895 r. grupa przyjaciół wymyśliła Biennale di Venezia, imprezę, która odbywa się do dzisiaj. Siadam przy stoliku, sączę sok świeżo wyciśnięty z owoców, słucham muzyki. Przymykam oczy. Także na słony rachunek.

Drugiego dnia jadę a raczej płynę, na wenecką prowincję. Mniej turystyczną, bardziej autentyczną. I arcyciekawą! Według mnie dopiero jej znajomość pozwala zrozumieć. dzień fenomen tego fascynującego miejsca. Przede mną wizyta na pobliskich wyspach. Odwiedzę Murano, słynące z mistrzowskich wyrobów ze szkła, i Burano, które zachwyca koronkową robotą. Z dala od weneckiego zgiełku spodziewam się także nieco oddechu i prawdopodobnie najlepszego risotta we Włoszech.

SZKŁO KONTRA KORONKI

7.30 POGODA JAK NA ZAMÓWIENIE

Wstałam o wpół do ósmej rano. może to trochę za wcześnie jak na wakacje, ale nie chcę spieszyć się ze śniadaniem. Wszak to mój ulubiony posiłek. W jadalni pachnie kawą i świeżymi rogalikami. Z pełną tacą idę do ogrodu. Hotel Abbazia, przy calle, czyli uliczce, Priuli dei Cavalletti jest częścią kompleksu zakonnego karmelitów bosych. Ależ tu ładnie! Przechodzę przez szklany most i w pięć minut jestem na Piazzale Roma. Stąd odpływają stateczki, gondole i motorówki. Także w stronę weneckich prowincji.

8.30 PŁYNĘ DO MURANO

Canal Grande jak zwykle tętni życiem. co chwila ktoś mija nasz stateczek. W przeszłości były dziesiątki typów łodzi. dziś w użyciu pozostały długie na 10 m caorliny oraz topo służące do transportu dużego ładunku. Może je prowadzić dwóch, sześciu lub nawet ośmiu wioślarzy, zależy od przewożonego ciężaru. Do lżejszego towaru przeznaczone są sampierote. szybkiej komunikacji służą eleganckie łodzie zwane mandolo, maschereta, pupparin. Wiosłuje się w nich na stojąco. Najsłynniejsze gondole, dziś, jak przed wiekami, spełniają rolę karoc. Łodzie pozbawione są kila, mają płaskie dno i są asymetryczne. Ich lewa część jest szersza niż prawa, co ułatwia nawigację – niektóre kanały zwane rio są bardzo wąskie.

8.45 BLONDYNKA, I TO Z WIOSŁEM!

Mijamy gondolę, w której drugim wioślarzem jest postawna, młoda kobieta. Uśmiechnięta macha nam ręką. Nie ma turysty, który by się za nią nie obejrzał. To 24-letnia Giorgia Boscolo. W ubiegłym roku zdała egzamin praktyczny dopuszczający ją do zawodu. Jest pierwszą w historii Wenecji kobietą-gondolierem. Przez ponad tysiąc lat był to męski fach. Większość mieszkańców ciągle tak uważa. Zdanie to podziela nawet Dante, ojciec Giorgii, który odziedziczył ten zawód po swoim ojcu, ten po swoim… Mnie to się podoba. Nie mam też jednak wątpliwości, że wielowiekowa tradycja powinna być łamana z umiarem. Ostatnio najgorętszym we Włoszech tematem jest wprowadzenie w Wenecji plastikowych gondoli. Ich zwolennicy twierdzą, że takie łodzie będą tańsze w produkcji, dzięki czemu również turyści zapłacą mniej. Dziękuję uprzejmie za troskę o moją kieszeń. Nie skorzystam! Drewniana gondola składa się z 280 części i wymaga wielu rodzajów drzewa, a na jej skonstruowanie potrzeba prawie roku.

9.15 WYSPY SZKLARZY czyli Murano

Na miniarchipelagu (siedem wysepek połączonych mostami) rozciągającym się na długości 1,5 km mieszka 6 tys. osób, w dużej mierze wciąż zajmujących się wytopem szkła. Pierwsze piece hutnicze powstały w Wenecji przed 800 r. Gdy się okazało, że były powodem wielu pożarów, przeniesiono je na wyspę Murano. Szklarze zawsze stanowili dumę Wenecji. Zgodnie z XV-wiecznym dekretem, jako jedyni niearystokraci, mogli starać się o rękę córek patrycjuszy. Wenecja zawsze była zazdrosna o sztukę szklarską. Pierwszy wielki kryzys przyszedł w XV w., kiedy swoje huty otwarli Czesi, dając początek słynnym kryształom marki Bohemia. Drugie załamanie prosperity weneccy hutnicy przeżywają właśnie teraz. Chińskie podróbki są coraz lepsze.

10.00 CUDO ZE SZKLANEJ BAŃKI

Z zadartą do góry głową przyglądam się największemu i z pewnością najpiękniejszemu) 60-ramiennemu żyrandolowi na świecie. Wisi w gigantycznym muzeum szkła Mseo dell' Ate Vetraria, które powstało w 1861 r. w pałacu Giustinian. Kiedyś w tym budynku mieściła się siedziba biskupów. Zachwycam się więc do woli wyrobami weneckich mistrzów szkła, od zastaw stołowych i kielichów, przez zabawki, po misterną biżuterię. Żeby było ciekawiej, obok zabytkowych cacek ze szkła stoją i współczesne.

11.30 BURANO TO KOLOR

Już z daleka wita gości barwnymi fasadami przylegających do siebie przybrzeżnych kamieniczek. Od wieków są tak malowane, aby powracający z łowów rybacy we mgle mogli trafić do domu. Jeszcze niedawno mieszkańcy wysepki żyli wyłącznie z rybołówstwa, dziś sporo osób pracuje w Murano (30 minut rejsu) i próbuje sił w turystyce. Choć Burano ciągle ma wygląd spokojnej rybackiej osady, zmiany są tuż, tuż. Powstają nowe pensjonaty, hoteliki i restauracyjki.

14.00 KORONKOWA ROBOTA

Mieszkańcy, a raczej mieszkanki Burano, naprawdę wiedzą, jak dziergać koronki. Jak bardzo ceniono tutejsze koronczarki, świadczy choćby to, że pierwszy minister króla Ludwika XIV Wielkiego zwabił podstępem kilka z nich do Francji. Miały tam nie tylko zdobić szaty próżnego monarchy, ale także przyuczyć do zawodu wersalskie dwórki. Na wyspie oprócz imponującego muzeum koronek znajduje się także działająca nieprzerwanie od 1872 r. szkoła koronczarstwa. Ciekawe, czy nasze dziewczyny z Koniakowa zdałyby tu egzamin?

17.00 GOSPODA DA PRIMO

znajduje się na głównym placyku Burano, a serwowane tu risotto alla Buranella jest naprawdę pyszne. Zamieniam parę słów z dziewczyną uwijającą się między stolikami. Jest córką właściciela, urodziła się na wyspie i nie wyobraża sobie życia gdzie indziej. – Kiedy po dziewiętnastej odjadą ostatni turyści, jest tu cicho i spokojnie, jakby czas się zatrzymał – mówi. Uwielbiam takie miejsca. Następnym razem wynajmę pokój w Burano, obiecuję sobie.

19.30 WYSKAKUJĘ Z GONDOLI

przy placu św. marka. Z kawiarni Florian dobiegają nuty walca z Traviaty Giuseppe Verdiego. A ja idę w stronę najsłynniejszego weneckiego teatru, La Fenice. Wiele razy jak Feniks odradzał się z popiołów – po raz ostatni został podpalony w 1996 r. Po ośmioletniej odbudowie otworzył na nowo podwoje, wystawiając Traviatę. W 1853 r. właśnie tu odbyła się premiera i opera została bezlitośnie wygwizdana. Mieszkańcy Wenecji zawsze wysoko stawiali artystom poprzeczkę. I patrząc na ich miasto, nie mam wątpliwości, że dobrze na tym wyszli.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama