Reklama

NA MYŚL O KUPOWANIU PREZENTÓW DOSTAJĘ GĘSIEJ SKÓRKI

Kolejki, brak pomysłów, kupowanie na ostatnią chwilę. Jeżeli chcesz tego uniknąć, wybierz się do miejsca, gdzie nie ma sklepów, a pierwsza gwiazdka, sygnalizująca przybycie św. Mikołaja, nie pojawi się na niebie. Czyli na Antarktydę, gdzie w grudniu słońce nie zachodzi. Nie jest łatwo się na nią dostać, ale luksus świąt bez szału zakupów, wśród oszałamiającej przyrody, może być wart zachodu. A raczej południa.

Reklama

Najlepiej na Antarktydę dopłynąć statkiem lub jachtem z Ushuaia, argentyńskiego miasta na Ziemi Ognistej. Stąd wyrusza większość ekspedycji i tu też można zakupić lub wypożyczyć potrzebne do wyprawy rzeczy. Ceny nie są niskie, weź więc niezbędny sprzęt z domu, przede wszystkim ciepłą odzież. Ofert poszukaj na stronach biur organizujących takie wyprawy (m.in. Fathom Expeditions, Aurora Expeditions, Bark Europa). Na Półwysep Antarktyczny popłynąć też można z Chile, m.in. statkiem National Geographic Explorer (www.expeditions.com). Dobrze, by statek nie zabierał góra stu osób – wtedy spędzisz więcej czasu na lądzie (takie ograniczenie obowiązuje w związku z ochroną kontynentu). Warto zwrócić uwagę, czy statek należy do IAATO (międzynarodowego stowarzyszenia operatorów wycieczek na Antarktydę). Doświadczeni żeglarze i ci, którzy nie lubią zaplanowanych wycieczek, mogą próbować w Ushuaia znaleźć wolne miejsce na którymś z prywatnych jachtów płynących na Antarktydę. Stacje badawcze rzadko przyjmują do siebie gości, dlatego trzeba się liczyć ze spaniem na pokładzie statku. Ewentualnie, w przypadku wycieczki w głąb kontynentu, w namiocie.

Antarktyda jest rajem dla miłośników przyrody. Ponieważ nigdy nie była na stałe zamieszkana przez ludzi, zwierzęta odczuwają relatywnie mało strachu przed człowiekiem. Dlatego jest to wymarzone miejsce (i czas) na obserwowanie fok i wykluwających się pingwinów. Szczęściarze będą mogli też zobaczyć polowanie humbaków, ważących kilkadziesiąt ton waleni.

Najczęściej odwiedzanym miejscem na Antarktydzie jest Półwysep Antarktyczny. Charakteryzuje się wyrastającymi z lodu górami, zwanymi Antarktycznymi Andami, i gorącymi źródłami. Tu też stacjonuje najwięcej stacji badawczych. Spokojniejszą częścią kontynentu, z wulkanami, są okolice Morza Rossa. Tu przybywa większość ekspedycji wyruszających z Australii i Nowej Zelandii.

Fakt, że na Antarktydzie nie kupisz żadnych prezentów, a przez to zaoszczędzisz parę groszy, może być bardzo przydatny. Bo wyprawy na ten najbardziej osobliwy kontynent nie są tanie. Trzeba liczyć się z wydatkiem minimum 5 tys. dol. Ale czego się nie zrobi, żeby nie musieć brać udziału w świątecznym szale zakupów?

ZAWSZE PRZED ŚWIĘTAMI MAM ZA DUŻO SPRAW, A ZA MAŁO CZASU!

Nie przejmuj się i po prostu jedź do Petersburga. Zyskasz dwa tygodnie, bo według obowiązującego w prawosławiu kalendarza juliańskiego święta odbywają się 7 stycznia. Gdy my szykujemy Wigilię, Rosjanie dopiero zaczynają o nich myśleć. Do Petersburga dostaniesz się samolotem (ok. 800 zł w dwie strony). Można też dojechać pociągiem, ale wymaga to załatwienia dodatkowo wizy białoruskiej.

Wybierz się na długi spacer po ulicach carskiego miasta. Zobacz Wyspę Wasiliewską, okryty białym puchem plac Pałacowy, sobór Izaaka ze złotą kopułą. Jeżeli mróz zaczyna dokuczać, idź do jednej z setek bani. Polecamy tradycyjną Kazachie Bania, przy stacji metra Puszkinskaja (Bolshoj Kazachy per. 11), w której trzeba spróbować biczowania brzozowymi witkami. Odwiedź Muzeum Ermitażu w Pałacu Zimowym. Można w nim podziwiać m.in. obrazy Rembrandta, Rubensa, Picassa czy rzeźby Canovy. Za to miłośnicy literatury powinni zobaczyć miejsca związane z Raskolnikowem, bohaterem Zbrodni i kary. Na przykład udać się do jego domu (Stoliarna 5). Mieszkał na ostatnim piętrze, do którego dostaniemy się dokładnie tak, jak było napisane w książce, 13 schodów. Z taką samą precyzją można tra? ć do domu starej lichwiarki: trzeba przejść kanał Gribojedowa i wykonać 840 kroków.

Po zwiedzaniu należy się solidny odpoczynek w jednej z knajpek na Newskim Prospekcie. Zamiast karpia zamówcie boeuf Strogonow, który został wymyślony w Petersburgu, i podziwiajcie pojawiające się już dekoracje świąteczne. Za dwa tygodnie i tu przybędzie świąteczna gorączka. Ale nas już tu nie będzie.

MIAŁY BYĆ BIAŁE, A ZNÓW SĄ SZARE

Każdy marzy o pięknych, białych świętach. Niestety pogoda w grudniu robi się coraz bardziej nieprzewidywalna. Radzimy więc zmienić świąteczną perspektywę i zamiast marzyć o białym śniegu za oknami, pomyśleć o bielusieńkim... piasku na rajskich plażach! Na przykład na Saint Lucia, jednej z Karaibskich Wysp Zawietrznych, która może poszczycić się jednymi z najpiękniejszych plaż na świecie. Dzikimi, z miałkim piaskiem i fantastycznymi warunkami do nurkowania czy kitesur? ngu. I choć lot jest długi (z Londynu ponad osiem godzin, najlepiej liniami Virgin Atlantic), to po wylądowaniu na lotnisku przy mieście Vieux Fort nie trzeba tracić czasu na dojazdy. Niecierpliwi mogą dosłownie na piechotę przejść na piękną plażę i rozpocząć karaibskie święta; pas startowy kończy się jakieś 50 m od morza!
I dopiero po kąpieli w Morzu Karaibskim udać się do swojego hotelu. Najlepszym sposobem poruszania się po wyspie jest samochód (wypożyczalnie samochodów Avis czy Hertz znajdują się na lotnisku), a dla tych z mniejszym budżetem i silnymi nerwami lokalne busy. My proponujemy spędzić święta w okolicach wioski rybackiej Soufriere, z cudownym widokiem na zatokę i dwa charakterystyczne szczyty Pitons.

Święta na Saint Lucia to nie tylko plażowanie, ale też fajne doświadczenie kulturowe. Można tu poznać kreolską kuchnię. Podczas wigilijnej wieczerzy spodziewaj się ryżu, purée z fasoli, kurczaka. Ale nie odchodź od stołu przed spróbowaniem wigilijnego czarnego ciasta. Zrobione jest ze zmielonych suszonych owoców zalanych rumem. Im dłużej taka masa stoi, tym ciasto jest smaczniejsze, dlatego najlepsze gospodynie przygotowują ją nawet cztery miesiące wcześniej!
W drugi dzień świąt warto wybrać się na zwiedzanie kraju. Przejazd z jednego końca na drugi zajmuje blisko 2,5 godziny. Atrakcją wyspy, oprócz plaż, gór i lasów tropikalnych, są źródła siarczane. Ich temperatura przekracza 100 stopni, ale wykąpać się można poniżej, w wodzie 45-stopniowej, co też jest wyzwaniem, biorąc pod uwagę, że temperatura powietrza ma ponad 30 stopni. Ci, którzy nie mają ochoty na gorącą kąpiel, mogą sprawdzić to, co powiedziała mi pewna 75-letnia mieszkanka Saint Lucia. Podobno jak była mała, wymykała się z koleżankami do tych źródeł, aby zakopać w rozżarzonej ziemi jajka, które po wyjęciu ugotowane były na twardo... Ale to chyba opowieść pasująca do innych ważnych świąt.


NIE DLA KOMERCJALIZACJI ŚWIĄT!

Jeżeli wydaje ci się, że święta straciły prawdziwe znaczenie i ich sens utonął pod ciężarem zalewającej nas komercji, udaj się tam, gdzie to wszystko się zaczęło – do Betlejem. W tym mieście ważniejsze od prezentów i choinki jest sedno świąt, czyli samo Boże Narodzenie. Znajduje się ono na tery torium palestyńskim, ale od Jerozolimy oddalone jest zaledwie 8 km. To tu, według chrześcijan, narodzili się Jezus i król Dawid.
Do Betlejem najlepiej dostać się taksówką z Jerozolimy (lot do Jerozolimy to koszt ok. 1,5 tys. zł w obie strony). Hotele i hostele szybko się zapełniają w czasie świąt, więc nie wolno zapomnieć o wcześniejszej rezerwacji. Ciekawym i relatywnie tanim pomysłem na nocleg w okolicach Betlejem jest farma Bustan Qaraaqa, która wspiera rozwój rolnictwa w regionie. Za łóżko w pokoju ośmioosobowym zapłacimy ok. 75 zł, ale chętni do pomocy na farmie dostają zniżki (ok. 375 zł/tydzień).
Chrześcijanie z całego świata przybywają do Betlejem 24 grudnia, by wspólnie świętować. Atmosfera jest wręcz mistyczna. Centralny plac Żłobka (Manger Square) rozświetlony jest tysiącami lampek, śpiewają na nim kolędnicy, a pielgrzymi podziwiają piękne, typowe dla tego regionu figurki wyrzeźbione z drewna oliwnego. O północy wszyscy zbierają się w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej, przylegającym do Bazyliki Narodzenia Pańskiego, na pasterkę. Jest to wyjątkowe miejsce. Srebrna gwiazda umieszczona w grocie symbolizuje miejsce, w którym na świat przyszedł Jezus. Ta noc to jeden z niewielu momentów, w którym można zapomnieć o kon? iktach pustoszących region i skupić się na wzruszającej atmosferze panującej wśród zgromadzonych, spotęgowanej przez przepiękny śpiew chóru i wirtuozerię organistów. O sile świąt w Betlejem świadczy to, że
nawet ośmiometrowy mur zbudowany wokół miasta, oddzielający je od reszty świata, i męczące kontrole graniczne,

z którymi muszą liczyć się także turyści, nie potra? ą zatrzymać tysięcy pielgrzymów. Ci ściągają do Betlejem, by przeżyć
Boże Narodzenie, tam gdzie miało ono miejsce.

NIGDY NIE ZAŁOŻĘ CZERWONEJ CZAPECZKI Z BIAŁYM POMPONEM

Bo wkurza mnie wszechobecny otyły dziadzio w czerwonym płaszczu. Czyja to wina? Coca-Coli, na zlecenie której w 1930 r. stworzono taki wizerunek św. Mikołaja! I teraz w Azji, Oceanii i Afryce wszyscy rozpoznają wesołego staruszka, który roznosi prezenty. Ale na szczęście jest jeszcze takie miejsce na ziemi, gdzie św. Mikołaj nie zrobił furory.

I to wcale nie tak daleko, bo na Islandii. Na tej wyspie dzieci wyczekują 13 jólasveinar (bożonarodzeniowych urwisów) o śmiesznych imionach takich jak Porywacz Kiełbasy czy Podglądacz Okienny. Zaczynają oni przybywać po kolei 13 dni przed wigilią Bożego Narodzenia. I potem przez 13 dni odchodzą. Prezenty wkładają do butów wystawionych na oknach. Ale uwaga! Jeżeli w tym roku nie byliście grzeczni, spodziewajcie się zgniłego ziemniaka!

Święta najlepiej spędzić w ReykjavÍku (samolotem to koszt ok. 2 tys. zł w dwie strony), najdalej wysuniętej na północ europejskiej stolicy. Oferuje ona wiele hoteli, przyjemnych pensjonatów i apartamentów (np. apartamenty Luna w samym centrum miasta, ceny od 260 zł, www.luna.is). Święta na Islandii zaczynają się tak naprawdę 23 grudnia, w dniu ?orláksmessa. Wszędzie unosi się wtedy dziwny, nie dla wszystkich przyjemny zapach marynowanej płaszczki, która jest tradycyjną potrawą tego dnia. W Wigilię za to je się rzeczy o tak wdzięcznych nazwach jak hamborgarahryggur (pieczona szynka) czy hangikjöt (wędzona baranina).

Po świątecznym obżarstwie warto wybrać się na eksplorację wyspy. Wiele ? rm (np. www.explore.is) oferuje wspinaczkę po lodowcu (koszt ok. 500 zł). Mniej adrenaliny, za to więcej ciepła doświadczysz w jednym z gorących źródeł. Na przykład w oddalonej o 40 km od stolicy Błękitnej Lagunie (wstęp 110 zł).

Niesamowite krajobrazy i temperatura dobrze poniżej zera sprawiają, że relaks w gorących źródłach na Islandii pozwala zapomnieć o wszystkich troskach i stresach związanych ze świąteczną gorączką. Nawet o Świętym Mikołaju. Gleðileg jól!, czyli Wesołych Świąt!

A GDYBY TAK DODAĆ ODROBINĘ LUZU...

Święta w Polsce to zdecydowanie nie jest najlepszy czas na zabawę. Atmosfera jest poważna i, co tu dużo mówić, często sztywnawa. To czas zadumy zarezerwowany dla rozmów przy stole. A gdyby tak dodać do tej atmosfery odrobinę szaleństwa, tańce do rana i dużo południowoamerykańskich rytmów? To wyszłoby nam Boże Narodzenie po peruwiańsku.

Bo w Peru Boże Narodzenie to czas, w którym należy się weselić, czytaj bawić. W wigilię Bożego Narodzenia przygotowywana jest syta kolacja, na której głównym posiłkiem jest indyk, lub – jeżeli kogoś nie stać – kurczak. Obżarstwo kończy się późnym wieczorem. Ale prawdziwa impreza zaczyna się dopiero, jak dzieci pójdą spać. Meble wynosi się z salonu, by zrobić parkiet, na stół wjeżdżają alkohole, rozbrzmiewa salsa. Sąsiedzi, rodzina, znajomi, wszyscy zaczynają się odwiedzać i świętować! Peruwiańczycy tańczą i weselą się często do samego rana. 25 jest więc niemal o? cjalnie dniem odsypiania.

Na święta w Peru warto wybrać się do inkaskiego Cuzco. Lot do Limy to koszt ok. 1,3 tys. dol. Z Limy do Cuzco można dolecieć w jedną godzinę lub przez Andy dojechać autobusem w 24 godziny. Droga po krętych górskich drogach będzie męcząca, ale za to widoki niezapomniane. W wigilię Bożego Narodzenia na głównym placu Cuzco odbywa się tradycyjny targ. Można tu dostać i czapki z wełny, i ? gurki świętych. Warto zatrzymać się w jednym z hosteli (np. Hostal el Peregrino, dwójka ok. 200 zł) lub spędzić ten czas z peruwiańską rodziną (można spróbować ją znaleźć przez stronę couchsur? ng.org). Peruwiańczycy są bardzo gościnni i chętnie opowiedzą o swoich świątecznych zwyczajach. Kolorowe procesje, tradycyjne stroje, chocolatadas, czyli tradycja częstowania biednych gorącą czekoladą, no i salsa do rana sprawią, że tych świąt na pewno nie zaliczycie do sztywnych.

PRZEZ TE ŚWIĄTECZNE SZLAGIERY BOJĘ SIĘ WŁĄCZYĆ RADIO

Albo wchodzić do sklepu. Wszędzie hity świąteczne, Mariah Carey ciągle wyznaje, że to właśnie mnie chce na święta, a George Michael, że oddał komuś swoje serce. Jeżeli nie możesz już tego znieść, radzimy udać się tam, gdzie rocznie obchodzi się setki świąt, ale nie ma wśród nich Bożego Narodzenia. Mowa o Bali, wyspie zamieszkałej przede wszystkim przez wyznawców hinduizmu balijskiego (lot do Denpasar w dwie strony kosztuje ok. 5,2 zł). Balijczycy po prostu uwielbiają święta, ceremonie, uliczne procesje, tańce i religijne rytuały. I obchodzą je z wielkim zaangażowaniem. Święta Bożego Narodzenia też by pewnie obchodzili, tylko jest jeden mały problem. Ich rok trwa 210 dni, więc ciężko byłoby to wszystko zgrać.

W hinduizmie balijskim należy ciągle nawiązywać dialog z bóstwami. Dlatego wyjeżdżając tam na Gwiazdkę, przygotuj się, że na każdym kroku zobaczysz Balijczyków składających o? ary z kwiatów, ryżu, liści hibiskusa, płatków migdałów choćby w intencji udanego dnia. I co najważniejsze, zamiast znanych zachodnich szlagierów świątecznych wszędzie rozlegać się będą wibrujące dźwięki gamelanu, czyli orkiestry grającej na gongach, bębnach, ksylofonach i innych oryginalnych instrumentach.

My radzimy, żeby święta na Bali spędzić w okolicach Ubud, w centralnej części wyspy. Oferuje wiele przyjemnych pensjonatów (np. niedrogi Panorama Hotel położony blisko sanktuarium małp, koszt: ok. 120 zł za dwie osoby). Ubud to balijskie centrum sztuki, tańca i muzyki położone wśród pól ryżowych. Artystyczna atmosfera miesza się tu z mistycyzmem; piękna natura, liczne koncerty, wszechobecny zapach kokosa i przemili ludzie. Z pewnością można tu znaleźć inspiracje na postanowienia noworoczne. Nie wolno przegapić koncertów tańca balijskiego z barwnie ubranymi tancerkami wyginającymi swoje ciała w niesamowity sposób do rytmów muzyki gamelanu. Koniecznie zwróć uwagę na tańczące gałki oczne tancerek.

Ubud jest też świetnym miejscem wypadowym do innych regionów wyspy. Na przykład do Besakih na wschodzie, gdzie znajduje się jedna z najpiękniejszych świątyń na wyspie, ze szczytu której można podziwiać niesamowite widoki rozciągające się aż po ocean.

Reklama

A jeżeli nagle zatęsknisz jednak za świętami, to nic straconego. Jedynie 380 km na południe od Indonezji znajduje się przecież najbardziej świąteczne miejsce na ziemi, czyli Wyspy Bożego Narodzenia.

Reklama
Reklama
Reklama