Wilno – perła baroku tylko 40 minut lotu z Warszawy. Idealne na city break
Stolica Litwy to doskonała propozycja na weekendowy wypad. Każdy znajdzie tu coś dla siebie – i miłośnicy dobrego jedzenia, i fani wrażeń ekstremalnych, i amatorzy historii. A przy tym Wilno znajduje się naprawdę blisko!
W tym artykule:
- Wilno dla smakoszy
- Wilno dla amatorów mocnych wrażeń
- Wilno dla miłośników baroku i historii
- Wilno dla fanów „Stranger Things”
- Wilno dla miłośników sztuki
Wybierając się z Warszawy do Wilna, nie ma co rozsiadać się w samolocie. Lot ze stolicy Polski do stolicy Litwy trwa zaledwie godzinę. Z tego w powietrzu przebywamy około 40 minut. Trasę obsługują linie lotnicze LOT, dzięki czemu podróż możemy rozpocząć na Okęciu.
Kto powinien się w nią wybrać? Na to pytanie nie ma złej odpowiedzi. Wilno to propozycja właściwie dla każdego. City break w stolicy Litwy zadowoli poszukiwaczy informacji historycznych i tropicieli poloników. Ale także tych, którzy lubią próbować lokalnej kuchni czy podziwiać dzieła sztuki.
Wilno dla smakoszy
Z historią w Wilnie będziemy mieć do czynienia na każdym kroku. Jednak jeśli liczba barokowych kościołów przyprawi nas o zawrót głowy, zawsze możemy wybrać się np. na Zarzecze (lt. Užupis). W tym bardzo popularnym i jednym z najciekawszych rejonów miasta – dzielnicy artystycznej położonej nad rzeką Wilejką – czekają na nas knajpki, bary i restauracje. Spróbujemy w nich miejscowych kraftowych piw i ciemnego chleba.
Co jeść w Wilnie? Poza chlebem, w wielu restauracjach wypiekanym na miejscu i podawanym z koperkowym masłem, lokalną specjalnością są cepeliny. Czyli duże kluski ziemniaczane faszerowane mięsem. Przed nimi warto spróbować tatara, podawanego w różnych wersjach – nieraz bardzo różniących się od kanonicznej polskiej odmiany z siekanymi ogórkami i grzybami. W gorące dni można skusić się na inny swojsko brzmiący smakołyk – chłodnik z jajkiem. Z deserów zachwycają lodowe sorbety i szarlotka z lodami waniliowymi.
Wegetarianie nie będą mieli kłopotów ze znalezieniem czegoś dla siebie. Ważne miejsce w wileńskiej kuchni zajmują ryby. Głównie rzeczne – jak np. okoń. Również je znajdziemy zawsze w menu, zarówno w przystawkach, jak i daniach głównych.
Wilno dla amatorów mocnych wrażeń
A jeśli nie jedzenie, to co? Jedną z atrakcji stolicy Litwy jest wieża telewizyjna. To najwyższy budynek na Litwie mający 326 m. Tak wysoko nie uda nam się trafić, jednak nie powinno nas to martwić. Dostępny dla zwiedzających okrągły taras widokowy znajduje się na 170 metrach. Podróż windą na prowadzące na taras 67. piętro trwa około minuty. Dotarcie na tę wysokość kosztuje kilkanaście euro.
Z tarasu rozciąga się widok na całe Wilno i okolice. W dni z dobrą widocznością panorama rozciąga się nawet na 50 km. Można ją podziwiać na dwa sposoby. Wersja bezpieczna to wyjście na chodnik otoczony siatką bezpieczeństwa. Jednak można wyjść również poza nią i stanąć – lub usiąść – na samej krawędzi wieży. Oczywiście wcześniej zakładając uprząż i po przypięciu do liny bezpieczeństwa.
Ta atrakcja nazywa się Egde Walk. Jest tak popularna, że w sezonie i w weekendy miejsca należy rezerwować z wyprzedzeniem. W czasie spaceru po krawędzi będziemy mogli obejść taras dookoła.
Wilno dla miłośników baroku i historii
Wilno słynie z barokowych kościołów, które można tutaj znaleźć niemal na każdym kroku. Reprezentują barok wileński – styl architektoniczny wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jego najpiękniejszy przykład to kościół św. Janów wchodzący w skład Uniwersytetu Wileńskiego. Ołtarz kościoła składa się z kolejnych proporcjonalnych warstw, jak na ciastku, i wsparty jest rzędami kolumn.
W środku znajdziemy tablice poświęcone między innymi Adamowi Mickiewiczowi i Tadeuszowi Kościuszce. Na zewnątrz zaś, przy wejściu głównym, inna tablica upamiętnia Piotra Skargę, pierwszego rektora Akademii Wileńskiej w XVI w. Kilka kroków dalej znajduje się dzwonnica, na którą można wejść po 190 schodkach. Z wysokości 45 metrów roztacza się piękny widok na starówkę.
Po opuszczeniu dziedzińca uniwersyteckiego i pójściu w dół główną ulicą Starego Miasta (Pilies) dotrzemy na imponujący Plac Katedralny. Znajduje się na nim Bazylika Archikatedralna z dzwonnicą z przodu i Zamek Wielkich Książąt Litewskich z Muzeum Narodowym. Nad placem góruje stojąca na wzgórzu Baszta Giedymina. Tylko kilka minut drogi dalej zobaczymy inną ikonę Wilna – przepiękne kościoły św. Anny i Bernardynów. Obok nich zaś na skwerze stoi pomnik Adama Mickiewicza.
Wilno dla fanów „Stranger Things”
Od kilku lat Wilno ma zupełnie nową atrakcję turystyczną. To więzienie na Łukiszkach – działające od początku XIX w. do 2019 r. Pięć lat temu więźniowie zostali stąd przeniesieni do innych ośrodków, zaś ponad dwustuletni obiekt otwarto dla artystów i zwiedzających. Wśród przewodników zdarzają się byli strażnicy i strażniczki, którzy poza historią opowiadają również o współczesnym więziennictwie. Spacer prowadzi zaś przez miejsca, gdzie kręcono sceny z czwartego sezonu serialu „Stranger Things”.
Wilno dla miłośników sztuki
W centrum miasta uwagę zwraca Mo. To nowoczesny budynek zaprojektowany przez Daniela Libeskinda, mieszczący prywatne muzeum sztuki współczesnej. Do jesieni tego roku znajduje się w nim wystawa tymczasowa o postrzeganiu intymności, ciała, seksu i związków w czasach ZSRR. Pokazuje, jak artyści z państw bałtyckich próbowali zmieścić się w obowiązkowym kanonie socrealistycznym, zachowując przy tym swój indywidualny styl. Oraz jak łączyli oryginalnie lokalne tradycje artystyczne z modnymi nurtami sztuki zachodniej. Na wystawie znalazło się 300 prac ponad stu artystów.
Rozpięcie między Wschodem a Zachodem widać również na rewelacyjnej wystawie dzieł Rafaela Chwolesa, urodzonego w Wilnie malarza pochodzenia żydowskiego. Wystawa znajduje się w otwartym niedawno Muzeum Kultury i Tożsamości Litewskich Żydów (Muzeum Litwaków). Muzeum przedstawia historię, zwyczaje i język litewskich i wileńskich Żydów, z których absolutna większość zginęła w Holokauście. W jednej z sal odbywa się projekcja „Dybuka” – filmu pełnometrażowego nakręconego całkowicie w jidysz przez studio „Feniks”. Zdjęcia do „Dybuka” powstawały w Kazimierzu Dolnym.