Reklama

Za jeden z najtrudniejszych biegów na świecie uważany jest organizowany od 14 lat na Syberii Baikal Ice Marathon. Udział w nim jest mocno ograniczony (ok. 100 osób na obydwu dystansach półmaratonu 21 km 97,5 m i pełnego maratonu 42 km 195m) ze względu na problemy organizacyjne (np. dowóz uczestników na start, odebranie z mety). Atrakcją podczas maratonu jest "chrzczenie" zawodników przy pomocy symbolicznego pokropienia ich wódką na starcie. Ze względu na trudne i niebezpieczne warunki, organizacja biegu jest dopięta na ostatni guzik, a na trasie jeszcze nigdy nie wydarzył się wypadek.

Reklama

Mimo tego, że do Listwianki nie jest łatwo dotrzeć: z Polski trzeba najpierw dolecieć do Moskwy, następnie wsiąść w samolot do Irkucka, a stamtąd dojechać autobusem już bezpośrednio do miejscowości Listwianka, na Baikal Ice Marathon nie brakuje Polaków. Co więcej mają na swoim koncie liczne sukcesy.

Radek Serwiński w 2013 roku ukończył Baikal Ice Marathon jako czwarty - to najlepszy wynik w historii naszego kraju. - Trasa jest tak wyczerpująca, że trzeba mieć ze sobą wiadro węglowodanów. Ja zabrałem 4 żele, 0,5l Energy+, wcześniej ładowałem się Vitargo, ale to wszystko znacznie za mało. Plułem sobie w brodę, że nie wziąłem 2 snickersów. Byłoby mniej dramatycznie, jeśli chodzi o morale na 35+km - mówi skromnie.

Wcześniej, w 2011 roku, w pierwszej dziesiątce znalazło się aż 3 Polaków, a wśród nich trener Radka Serwińskiego - Jacek Gardener, który wiedział, jak ułożyć plan treningowy swojemu zawodnikowi, bo dwa lata wcześniej sam zmierzył się z tym wyzwaniem. Jacek początkowo był kolarzem Legii Warszawa, aktualnie jest trenerem biegów długich i czynnym zawodnikiem.

Na czym polega największa trudność podczas tego maratonu?

Na nieprzewidywalności. Można powiedzieć, że to największa atrakcja biegu. Warunki zmieniają się z godziny na godzinę. Startujesz: jest ślisko i lód, a zaraz później przed oczami zaczynają się piętrzyć śnieżne górki, w pewnym momencie czujesz, że pod nogami nie masz już lodu, tylko głęboki śnieg, wypiętrzają się wysokie kry.

Zamarznięte jezioro cały czas pracuje, do tego ciągle zmieniają się wiatry. Na pewno czymś, co wyróżnia ten maraton na tle innych biegów, to także bardzo niska temperatura (w nocy -25 stopni Celsjusza, za dnia ok. -15).

Jak się ubrać na tak nietypowy bieg?

Warstwowo, na cebulkę, sporo ubrań na zmianę, na wypadek, gdy coś nam przemoknie. Dwie pary rękawiczek (jedne grubsze, drugie cieńsze), dwie pary skarpet (najlepiej jedne zwykłe, a drugie narciarskie), dwie warstwy bielizny termoaktywnej, kurtkę wiatroszczelną, czapkę w windstoperem, kominiarkę i bardzo ważne: okulary przeciwsłoneczne. Słońce odbijające się od białego śniegu jest bardzo niebezpieczne dla oczu. Najlepiej wyposażyć się w gogle, które dodatkowo będą chronić przed wiatrem.

Jak jeść i pic na trasie, gdy wszystko zamarza?

Reklama

Przed startem warto zjeść więcej niż w przypadku tradycyjnych maratonów, w czasie których i tak jemy sporo.
Podczas biegu w tak trudnych warunkach organizm potrzebuje jeszcze więcej energii niż podczas innego maratonu. W czasie samego biegu, są punkty żywieniowe (przekąski, napoje, a dla odważnych nawet wódka), ale nie jest ich zbyt wiele więc warto wyposażyć się w żele i iztotonik, a wszystko trzymać bliżej ciała, by nie zamarzło.

Reklama
Reklama
Reklama