W tym artykule:

  1. Skąd na wyspie Luzon wzięły się wiszące trumny?
  2. Można zwiedzać, ale z szacunkiem
  3. Pogrzeby na świecie kiedyś i dziś
Reklama

Na całym świecie różnie podchodzi się do śmierci. Sam rytuał pogrzebowy również wymyka się europejskim normom. Jedna z najbardziej brutalnych tradycji to tzw. powietrzne pogrzeby. Praktykuje się je w Tybecie. Podczas chowania zmarłych wysoko w górach kluczową rolę odgrywają sępy. Ptaki zabierają ciała zmarłego do nieba.

Skąd na wyspie Luzon wzięły się wiszące trumny?

Zamieszkujący Filipiny lud Igorot także pielęgnuje starożytne pogrzebowe zwyczaje. Chodzi o społeczność z położonej wysoko w górach prowincji Sagada. Znajduje się na północy Luzon, największej i najbardziej zaludnionej wyspy Filipin. Od stolicy kraju – Manili – dzieli ją ponad 8 godzin jazdy samochodem. Mimo to wielu turystów podejmuje wysiłek. Na końcu drogi czeka ich fascynujący i przerażający widok.

Zgodnie z tradycją starsze osoby same rzeźbią własne trumny. Jeśli nie pozwala im na to zdrowie, przygotowaniem trumien zajmują się bliscy. Zmarłych nie grzebie się w ziemi, a wiesza na zboczu klifu. Wcześniej jednak zwłoki składa się na tzw. krześle śmierci, wykonanym z drewna. Następnie obwiązuje liśćmi winorośli i przykrywa kocem. Aby opóźnić gnicie ciała w trakcie wizyt bliskich, okadza się je dymem.

Społeczność wioski Sagada chowa zmarłych w ten sposób od ponad 2 tys. lat. Najstarsze trumny zostały powieszone na początku XX w. Co ze starszymi? Cóż, po pewnym czasie drewno niszczeje, a „nagrobki” po prostu spadają z klifu.

Wiszące trumny na Filipinach to nie atrakcja turystyczna. Tak chowa się tam bliskich od tysięcy lat / fot. Eddie Gerald/Getty Images

Można zwiedzać, ale z szacunkiem

Wieszanie trumien na wysokościach miało swoje, można powiedzieć, dość racjonalne wyjaśnienie. Duchy zmarłych miały dzięki temu osiągać wyższą naturę w zaświatach. Wiele trumien zawieszono w miejscach trudno dostępnych. Można je zobaczyć tylko z daleka.

Turystów uprasza się o to, aby nie przechodzili pod trumnami i ich nie dotykali. Aby okazać szacunek zmarłym, najlepiej podziwiać miejsca ich pochówku z dystansu przez lornetkę lub teleobiektyw.

Jak mówi cytowany przez BBC Siegrid Bangyay, lokalny przewodnik, w przeszłości bliscy musieli łamać kości zmarłych, aby zmieściły się w pozycji embrionalnej do trumien o długości 1 m. Obecnie wiszące trumny są zwykle większe i mają około 2 m długości. Dodaje, że obecnie tradycyjny pochówek na klifie praktykuje się coraz rzadziej. Ostatnią trumnę zawieszono w 2010 r.

Wieszanie trumien na skałach było historycznie praktykowane w regionach Chin i Indonezji. Nietypowe nekropolie zachowały się między innymi w środkowych Chinach. Głównie w odległych dolinach na południe od rzeki Jangcy, która płynie od podnóża Himalajów do wschodniego wybrzeża Chin.

Santa Muerte – meksykański kult śmierci potępiony przez Kościół. Czy naprawdę jest niebezpieczny, jak twierdzi Watykan?

Kult Świętej Śmierci z roku na rok zyskuje w Meksyku kolejne rzesze nowych zwolenników. Kim jest Santa Muerte i dlaczego wzbudza tak wiele kontrowersji szczególnie wśród duchownych Kościoł...
Santa Muerte – meksykański kult śmierci
Santa Muerte / fot. Getty Images

Pogrzeby na świecie kiedyś i dziś

Historia zna wiele innych rodzajów pochówków. Przykładowo, w krajach nordyckich w rytuałach związanych ze zmarłymi wykorzystywano wodę. Niektóre ludy zostawiały ciała dryfujące na „statkach śmierci” albo wzdłuż rzeki. W ten sposób oddawano cześć bogom i miejscom najbardziej cenionym przez mieszkańców okolicy.

Reklama

Podczas gdy niezliczone tradycje pochówku na całym świecie obejmują kremację, mieszkańcy Korei Południowej poszli o krok dalej, zamieniając prochy zmarłego w koraliki. Paciorki są dostępne w wielu kolorach, od różowego lub czarnego po turkusowy. Umieszcza się je na przykład w szklanych wazonach. Mogą zająć centralne miejsce w domu, co jest bardziej dekoracyjnym wyborem niż tradycyjna urna.

Nasz ekspert

Mateusz Łysiak

Dziennikarz zakręcony na punkcie podróżowania. Pierwsze kroki w mediach stawiał w redakcjach internetowej i papierowej magazynu „Podróże”. Redagował i wydawał m.in. w gazeta.pl i dziendobrytvn.pl. O odległych miejscach (czasem i tych bliższych) lubi pisać nie tylko w kontekście turystycznym, ale też przyrodniczym i społecznym. Marzy o tym, żeby zobaczyć zorzę polarną oraz Machu Picchu. Co poza szlakiem? Kuchnia włoska, reportaże i pływanie.
Reklama
Reklama
Reklama