Wyspy Owcze nie tak bardzo odizolowane? Sprawdzamy, jak się tam dostać
Są zjawiskowe i odizolowane. Przynajmniej na mapie, bo dolecieć na Wyspy Owcze wcale nie jest aż tak trudno. Przy odrobinie szczęścia można trafić na bilety w bardzo atrakcyjnych cenach.
W tym artykule:
Bardzo lubię odwiedzać wyspy. W tym roku planuję wrócić na Lesbos – niekoniecznie turystycznie – i wypłynąć w rejs po Bałtyku, żeby poznać nasze morze właśnie od tej wyspiarskiej strony. Na mojej liście marzeń i pewnie nie tylko na mojej są też Wyspy Owcze.
Bo ja na wyspach nie szukam piaszczystych plaż i palm. Fascynuje mnie to, że są odizolowane i zamieszkują je niewielkie społeczności, niekiedy dosłownie żyjące w swoim świecie. Przykładowo, na najbardziej odizolowanej wyspie Wielkiej Brytanii obowiązuje inny kalendarz niż w całym kraju.
Patrzę na mapę świata. Wyspy Owcze to te pojedyncze punkciki na Oceanie Atlantyckim między Islandią, Wielką Brytanią i Norwegią. W rzeczywistości ten wulkaniczny archipelag tworzy osiemnaście wysp.
Takie położenie działa na wyobraźnię. Do tego sprawdzam, że stolica Thorshavn jest oddalona od Warszawy od ponad 2,5 tys. km i zaczynam zastanawiać się, jak spełnić podróżnicze marzenie i zobaczyć Wyspy Owcze.
Wokół najbardziej samotnego domu na świecie krąży wiele teorii. Kto w nim mieszka?
Ekscentryczny miliarder, Bjork, a może pustelnik? Internauci prześcigają się w tworzeniu kolejnych teorii o mieszkańcach jedynego domu na wyspie Ellidaey.Jak dolecieć na Wyspy Owcze?
Na szczęście podróż nie jest aż tak skomplikowana, jak mogłoby się wydawać. Na Wyspy Owcze latają dwie linie lotnicze: Atlantic Airways oraz Scandinavian Airlines (SAS).
Przez pandemię część tras została zawieszona i obecnie na jedyne lotnisko archipelagu na wyspie Vágar dolecimy bezpośrednio tylko z Kopenhagi. Port lotniczy jest położony około 1,5 km od miejscowości Sørvágur.
Wyspy Owcze najlepiej odwiedzać między majem a wrześniem. W tych miesiącach dzień będzie wystarczająco długi, a pogoda nie powinna płatać większych figli. Sprawdzam zatem bilety lotnicze na maj. Nie ma co zwlekać, zwłaszcza że w tym roku weekend majowy wypada całkiem korzystnie – 3 maja we wtorek.
Z Polski do Kopenhagi dolecimy bezpośrednio z Gdańska, Krakowa i Warszawy. Najtaniej z Trójmiasta – za bilet w dwie strony w dniach 28.04 – 06.05 zapłacimy tylko 78 zł. Połączenie obsługuje Ryanair. Będąc w stolicy Danii, warto zajrzeć do Christianii, wyjątkowej części miasta, w której… nie można biegać.
Lot z Kopenhagi trwa około 2 h 10 min. Ceny biletów w dwie strony wahają się w przedziale od 1100 do 1400 zł, ale można trafić na okazje. Na przykład za wylot 2 maja i powrót 6 maja zapłacimy 902 zł.
Wyspy Owcze nie tylko samolotem
Alternatywą dla samolotu może być rejs promem z portowego miasta Hirtshals na północy Danii. Przez cały rok przewoźnik Smyril Line kursuje na Wyspy Owcze przynajmniej raz w tygodniu.
W szczycie sezonu turystycznego uruchamiany jest dodatkowy kurs. Taka forma podróży umożliwia nam zabranie za sobą samochodu, kampera czy roweru. Rejs trwa około 36 godzin.
Wyspy Owcze – co robić na miejscu?
No dobrze, a dlaczego akurat Wyspy Owcze i co tam właściwie robić? Ukształtowanie terenu pozwala uprawiać wiele sportów, w tym kolarstwo, trekking, jazdę konną, nurkowanie, a nawet surfing.
To też raj dla ornitologów. Do 2012 r. na Wyspach Owczych zarejestrowano łącznie 305 gatunków ptaków. Około 50 z nich rozmnaża się na archipelagu, a 60 regularnie go odwiedza. Najlepsza pora na obserwowanie ptaków to lato, kiedy trwa okres lęgowy. Najbardziej znani ptasi mieszkańcy Wysp Owczych to fulmary i maskonury.
Poza bogatą fauną i szeroką ofertą aktywności na Wyspy Owcze ciągną mnie też niesamowite widoki i samotność, którą czuć w powietrzu. Najdalej wysuniętą na zachód wyspę Mykines zamieszkuje tylko 10 osób.
Podróżnicy w szczególności upodobali sobie trasę z odizolowanej wioski do latarni morskiej. Po drodze mijamy charakterystyczne dla Wysp Owczych faliste wzgórza i urwiste klify.
Na pewno odwiedzę też Gjógv, najdalej wysuniętą na północ wioskę na wyspie Eysturoy. Jej nazwa nazwa pochodzi od 200-metrowego wąwozu kończącego się w oceanie.
Stare drewniane domki pokryte torfowymi dachami zamieszkuje poniżej 50 osób. W jednym z nich mieści się herbaciarnia, w innym działa pensjonat. Turyści mogą też skorzystać z pola namiotowego.
Co dalej? Spacery i trekkingi z widokiem na pozostałe wyspy archipelagu. Dla mnie to brzmi jak plan idealny.