Reklama

Spis treści:

Reklama
  1. Ryzykowny rejs na zakazaną wyspę
  2. Niebezpieczeństwo dla obu stron

Jedną z najbardziej fascynujących rzeczy o naszej planecie jest to, że prawdopodobnie nigdy nie poznamy o niej całej prawdy. To tyczy się nie tylko dzikich zwierząt zamieszkujących tereny trudno dostępne dla badaczy, ale też nas samych. Z niedawnych badań wynika, że szacunki dotyczące populacji ludzi są niedokładne. Ma być nas na Ziemi znacznie więcej niż 8 miliardów. W tej grupie są też rdzenne ludy opierające się tzw. postępowi cywilizacyjnemu. Kontakt z nimi może skończyć się aresztowaniem. Przekonał się o tym amerykański youtuber Mykhailo Polyakov.

Ryzykowny rejs na zakazaną wyspę

Często słyszymy o skrajnie nieodpowiedzialnych zachowaniach w podróży. Zazwyczaj wynikają one z niewiedzy turystów. Wygląda jednak na to, że Mykhailo Polyakov celowo łamie zasady. Sam mówi o sobie, że jest „niebezpiecznym turystą”. Tym razem się doigrał.

24-latek został aresztowany w Indiach po próbie dotarcia do Sentinelczyków. To jedno z ostatnich izolowanych plemion na świecie. Jego „ekspedycja” obejmowała tygodnie przygotowań, a kulminacją był rejs przez wody Oceanu Indyjskiego na pontonie z wbudowanym silnikiem. Po dotarciu na wyspę Sentinel Północny Polyakov spędził kilka minut na plaży. Zostawił kokosy i puszkę coli jako prezenty, a następnie odpłynął. Wszystko to nagrywał za pomocą kamerki GoPro.

Na jego szczęście nikt z wyspiarskiego plemienia nie przyszedł się przywitać. Kontakt z Sentinelczykami jest skrajnie niebezpieczny i może skończyć się śmiercią. Mieszkańcy Sentinelu Północnego wrogo reagują na jakikolwiek próby kontaktu z nimi. W ciągu ostatnich dwóch dekad zabili przynajmniej trzech intruzów. To odizolowane plemię zamieszkuje wyspę od ponad 50 tys. lat i jest objęte ścisłą ochroną. Jego liczebność, w zależności od źródeł, jest szacowana na kilkaset osób.

Niebezpieczeństwo dla obu stron

Społeczności odizolowane od reszty świata są niezwykle podatne na nieznane im patogeny. Nie mają odporności na powszechne (wśród nas) choroby, takie jak grypa. Dla rdzennych mogłoby to być śmiertelne zagrożenie. – To przechodzi ludzkie pojęcie, że ktoś może być tak lekkomyślny i idiotyczny. Tymi działaniami naraził na niebezpieczeństwo własne życie, a także życie całego plemienia Sentinelczyków – komentuje Caroline Pearce, dyrektor organizacji non-profit Survival International.

Na razie nie wiadomo, jaki los czeka Polyakova. W Indiach nie tylko kontakt z izolowanymi plemionami jest zabroniony. Nielegalne jest też ich filmowanie i fotografowanie. Jeśli 24-latek zostanie uznany za winnego, jego „przygoda” może zakończyć się karą od 3 do 5 lat więzienia.

Reklama

Źródło: The Washington Post

Nasz autor

Mateusz Łysiak

Dziennikarz podróżniczy, rowerzysta, górołaz. Poza szlakiem amator kuchni włoskiej, popkultury i języka hiszpańskiego.
Mateusz Łysiak
Reklama
Reklama
Reklama