Z czego słynie Bled? Odkryj tajemnice najpiękniejszego miejsca w Słowenii
Bled to zdaniem wielu najpiękniejsze miejsce w Słowenii. Malownicze jezioro, wyspa z kościołem i majestatyczny zamek zachwycają turystów z całego świata.
- Piotr Milewski
Spis treści:
- Blejski Grad – najstarszy zamek Słowenii
- Dzwon pełen marzeń
- Z czego słynie Bled?
- Ciche i spokojne okolice Bledu
Zdaniem wielu to najpiękniejsze miejsce w całej Słowenii. I nie tylko. O miasteczku Bled mówi się, że leży po słonecznej stronie Alp. Już chwilę po przyjeździe nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Świeci piękne słońce, a na niebie nie ma żadnej chmury. Wybierz się wspólnie z nami na spacer po tym niesamowitym miejscu.
Blejski Grad – najstarszy zamek Słowenii
Nie czekamy długo z wyruszeniem na ekscytującą przygodę. Schodzimy nad jezioro. Przy jego północnym brzegu, na 130-metrowym klifie wyrasta imponująca twierdza. Jej dostojna sylwetka, która odbija się w turkusowej tafli, wygląda bajkowo. Ruszamy skąpaną w zieleni ścieżką. Po kwadransie stajemy przed bramą z gotyckim łukiem i mostem zwodzonym. To najstarszy zamek w Słowenii.
Blejski Grad ma dziś dwa dziedzińce, wokół których wznoszą się zamek dolny, gdzie niegdyś znajdowały się oficyny, oraz zamek górny, w którym mieściły się rezydencje. Łączą je oryginalne kamienne schody. Najpiękniejszym zabytkiem jest tu jednak kaplica z XVI w., pokryta podczas renowacji ok. 1700 r. barokowymi freskami. Obok ołtarza znajdują się malowidła dawnego zarządcy Bledu – niemieckiego cesarza Henryka II i jego żony Kunegundy.
– To bardzo popularne miejsce na wesela i przyjęcia ślubne – wyjaśnia nasz przewodnik, gdy krążymy po zamieszkiwanych niegdyś przez notabli wnętrzach, w których znajduje się niewielkie, lecz przytulne muzeum z ekspozycją o historii regionu i samego zamku oraz interesującą kolekcją zbroi i mieczy.
Mieści się tu również bardzo przyjemna piwniczka ze słoweńskimi winami. Z zamkowego wzgórza rozpościera się niezapomniany widok. Na pierwszym planie rozlewa się polodowcowe jezioro z niewielką wyspą pośrodku. Za nim wznoszą się pokryte lasem wzgórza, a dalej stalowe granie Alp Julijskich. W pogodny dzień, jak dziś, dostrzec można stąd najwyższy szczyt Słowenii – mityczny Triglav.
Zwiedzamy dalej. Pierwotnie stała tu jedynie romańska wieża; potem, w roku 1004, cesarz niemiecki przekazał tę ziemię we władanie duchownym. Powstał gotycki zamek, który przez ponad 800 lat był siedzibą południowotyrolskich biskupów.
Fortecę wielokrotnie rozbudowywano, była ona też dwukrotnie niszczona przez trzęsienia ziemi. Aż wreszcie, w XX w., po utworzeniu Jugosławii (wcześniej nazywanej królestwem SHS: Serbów, Chorwatów i Słoweńców), Bled stał się letnią rezydencją rodziny monarszej. Po II wojnie światowej chętnie przyjeżdżał tu też nowy przywódca kraju – Josip Broz-Tito, ze swoją rodziną. Tu zapraszał delegacje z całego świata. Bled odwiedził nawet cesarz Japonii.
Dzwon pełen marzeń
Schodzimy z zamkowego wzgórza nad brzeg jeziora. Okrążenie go nie jest wielkim wyzwaniem, ale zapewnia doskonały relaks. Przechodzimy na zachodnią stronę jeziora. Sponad lazurowej tafli wyrasta wysepka z kościołem, za nią jasna bryła zamku na wzgórzu, a dalej majestatyczne pasmo górskie. Przed nami na trawniku turyści urządzają pikniki.
Wyspa, którą tak pięknie stąd widać, nosi tę samą nazwę co zamek i miasto. Stoi na niej kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Dostać się tam można tradycyjną łódką zwaną pletną, którą wynająć można razem z wioślarzem albo samodzielnie. Po kwadransie spokojnego wiosłowania wspinamy się kamiennymi schodami pnącymi się od samego brzegu do bram kościoła. Z jego wnętrza dobiegają odgłosy bicia w dzwon. Melodia odbija się echem od otaczających jezioro gór i powraca na wyspę.
– To najsłynniejszy dzwon w całej Słowenii – opowiada przewodnik. – Nie tylko ze względu na wiek (odlany został w 1534 r.), ale przede wszystkim z powodu swoich magicznych właściwości. Każdy, kto uderzy weń trzykrotnie i w myślach wypowie życzenie, pewny może być jego spełnienia. Kilkanaście minut w kolejce nie jest wysoką ceną za tak hojną obietnicę. Czekamy, obserwując, jak z zapałem tłuką w niego niemal wszyscy zwiedzający. Gdy wreszcie przychodzi czas na nas, z ochotą idziemy w ich ślady.
Z czego słynie Bled?
Po spacerze i wycieczce po jeziorze czas na coś słodkiego. Bled słynie z kremówek, czyli kremnych rezin zwanych także kremšnitami. Wykonane z kruchego ciasta wypełnionego kremem waniliowym i posypanego cukrem pudrem przypominają nasze napoleonki. Zna je każdy Słoweniec. Niektórzy podobno specjalnie przyjeżdżają do Bledu, by ich spróbować.
– Sekret ich wyjątkowości tkwi we właściwej konsystencji kremu oraz delikatnym smaku i lekkości ciasta, przyrządzanego według przekazywanej od wielu lat receptury – dowiaduję się w Hotelu Park, gdzie przed ponad pół wiekiem wynaleziono przepis. Pochłaniamy olbrzymie porcje smakołyku. – Ciastko składa się z siedmiu warstw i przyrządzane jest zawsze w dniu serwowania – słyszę. Kremne reziny wprost rozpływają się w ustach, a solidna porcja sprawia, że na razie rezygnujemy z obiadu.
Po posiłku czas na relaks. Bled znany jest także z geotermalnych źródeł. Woda z nich doprowadzona jest do basenów w okolicznych hotelach. Zawiera kwasy węglowe oraz naturalne sole magnezowe, żelazowe, fosforowe, manganowe i wapienne. Mam okazję przetestować ich działanie. Wraz z kuracjuszami zanurzam się w ciepłej, pełnej minerałów wodzie – i szybko muszę przyznać, że daje ona ukojenie.
Ciche i spokojne okolice Bledu
Następnego dnia wyruszamy 30 km na zachód od Bledu. Znajduje się tu Jezioro Bohinjskie. Zatrzymujemy się nad jego brzegiem. Tafla wody przypomina lustro, w którym odbijają się szczyty Alp Julijskich. Jest spokojniej i ciszej niż w uzdrowisku. Przed nami bezgłośnie suną kajaki.
Nie ma hałaśliwych kuracjuszy, a większość ze spotkanych osób to miłośnicy sportów wodnych i wędrówek, którzy stąd wyruszają na trzy wierzchołki Triglava (2864 m n.p.m.) – najwyższej góry Słowenii. Tam, jak wierzyli Słowianie, mieszka trzygłowe bóstwo, które sprawuje władzę nad niebem, ziemią i światem podziemi. W okresie panowania Habsburgów pielgrzymki na szczyt były uważane za akt patriotyzmu. Również dziś, choć nikt już nie kwestionuje państwowości Słowenii, a sylwetka słynnej góry widnieje w jej herbie i na fladze narodowej, wspinaczka jest czymś więcej niż tylko wycieczką.
Źródło: National Geographic Traveler