Zamek w Golubiu-Dobrzyniu zbudowali Krzyżacy. Mieszkała tu najmądrzejsza kobieta w Polsce
Po tej twierdzy krążą cienie Krzyżaków i królewny-poliglotki. Zamek w Golubiu-Dobrzyniu to miejsce o bogatej historii i ciekawej architekturze.
- Anna Kłossowska
W tym artykule:
Czerń żeliwnej kolubryny połyskuje w promieniach letniego, prażącego słońca. To właśnie ją napychał prochem Kmicic w ekranizacji „Potopu” Hoffmana, wypowiadając słynne słowa: „Naści, piesku, kiełbasy”. Za działem rozciągają się hektary soczystej, intensywnie zielonej murawy. Z niej zaś wyrasta ceglany zamek na planie kwadratu, zdobiony biało tynkowaną attyką i wieżyczkami inkorporowanymi w jego cztery narożniki.
Regularność formy „rozbija” osobliwość w postaci jakby dolepionej do prawego boku okrągłej baszty. Też z cegły, połączonej z kolei z „wychodzącym” z murów zamku otynkowanym na biało domeczkiem. To pozostałość dworu wnuczki królowej Bony, Anny Wazówny. Pomieszkiwała na golubskim zamku zbudowanym wcześniej (przełom XIII i XIV w.) przez Krzyżaków. Dziś to jeden z najciekawszych zamków w Kujawsko-Pomorskiem.
Zamek w Golubiu-Dobrzyniu
Przechodzę przez stosunkowo małą bramę zamku. Znajduję się na dziedzińcu wyłożonym kocimi łbami. Piętro budynku oplatają ukwiecone krużganki, z których zwisają kolorowe proporczyki. Przypominają, że co roku w golubskim zamku odbywają się turnieje rycerskie. Przybywają na nie bractwa z innych krajów Europy, a nawet z Kanady. Zawsze uczestniczy w nich stacjonująca na miejscu Chorągiew Husarska Województwa Kujawsko-Pomorskiego.
Wakacje z duchami
Z gęstego cienia wychynęła zakapturzona postać. Błysnął sztylet uniesiony do ciosu. Od zamkowych murów odbił się zdławiony kobiecy krzyk, przeniknął przez okna komnat, potoczył się e...Gęsimi szyjami, jak zwano ongiś zasklepione zejścia, zstępuję do przepastnych piwnic. Chłodem wieje od surowych ceglanych murów, kamiennych posadzek i sklepień krzyżowo-żebrowych niezmienionych od czasów Krzyżaków, którzy mieli tu spiżarnie. Zaglądam też do lochu głodowego. Ten – wbrew przerażającej nazwie – zaopatrzony w latrynę i wentylację służył do przetrzymywania jeńców wymienianych potem z rodzinami za okup. Na parterze dreszcze wywołuje izba tortur z hakami w stropach.
Końskie schody i kaplica
Następnie wchodzę na piętro po końskich schodach. Był w nie wyposażony niejeden średniowieczny zamek. Wjeżdżali tędy na piętro rycerze w pełnej zbroi, bo była tak ciężka, że zdejmowała ją z nich służba. I to przy pomocy specjalnych łańcuchów podwieszanych u sufitów. Tyle, że golubskie schody są wąskie i drewniane. Zbudowano je później, gdy zbroje były już lżejsze, a panowie raczej chcieli się popisać przed damami fantazją.
Przyglądam się wnękom w murze, kiedyś wąskim celom pokutniczym przy kaplicy. Skazani mogli w drodze „łaski” oglądać ołtarz przez specjalny otwór. Kaplica to jedyna na piętrze oryginalna sala z krzyżackich czasów. Pozostałe, jak refektarz z kolekcją kopii dawnej broni przykryty belkowym stropem czy dormitorium z wystawą archeologiczną prezentującą artefakty sprzed tysiąca lat, wydobyte z wczesnośredniowiecznego grodziska w miejscowości Kałdus pod Chełmnem, zostały przerobione, kiedy zamek w Golubiu-Dobrzyniu był już w polskich rękach.
Wnuczka królowej Bony
Z krużganku zmierzam do komnaty z portretem kobiety w bogatych sukniach. To Anna Wazówna, siostra Zygmunta III Wazy. Przyjechała z nim do Polski, gdy został królem kraju nad Wisłą. Urody po słynnej babce, Bonie Sforzy, nie odziedziczyła. Szpeciła ją narośl na czole, a figurę deformowała skolioza.
Według Hermana Lindqvista, autora arcyciekawej pozycji „Wazowie – historia burzliwa i brutalna”, królewna była „najmądrzejszą kobietą w Polsce”. Znała pięć języków, interesowała się naukami przyrodniczymi i teologią. Książka nie potwierdza obiegowej opinii, że to Annie zawdzięcza dawna warownia krzyżacka renesansowy kształt. W istocie królewna dokończyła modernizację rozpoczętą przez pomorski ród szlachecki Kostków, który przez sto lat zarządzał m.in. Golubiem. Jeden z nich, Jan Kostka, był nawet dwukrotnie kandydatem na króla Polski. Natomiast Anna założyła tu ogrody, w których uprawiała zioła.
Portret Anny zakrywa jedno z wielu tajemnych przejść poprowadzonych w murach zamku w Golubiu-Dobrzyniu, który zdewastowali nie tylko zaborcy, ale i huragany. Był w kolejnych wiekach lazaretem, częściowo oborą, wreszcie ośrodkiem szkoleniowym Hitlerjugend. Odrestaurowany – wymaga może bogatszego wystroju – „przemawia” do mojej wyobraźni.
Źródło: archiwum NG.