Spis treści:

Reklama
  1. Na największej polskiej wyspie
  2. Dąb Wolinianin
  3. Widoki jak z bajki
  4. Tam, gdzie nie dojdziesz
  5. Najpiękniejsze wybrzeże klifowe
  6. Żubry, bieliki i wilk
  7. Kiedy najlepiej zwiedzać Woliński Park Narodowy?

Kiedy ktoś mówi Woliński Park Narodowy, większość osób zapewne pomyśli o trzech rzeczach: klifowym wybrzeżu pomiędzy Wisełką a Międzyzdrojami, Zagrodzie Pokazowej Żubrów i Jeziorze Turkusowym. Dlatego poprosiłam Jana Magdę, leśniczego, który pracuje w Wolińskim Parku Narodowym od 40 lat, aby pokazał mi coś mniej oczywistego, miejsce, w którym nie spotkamy tłumu turystów.

Na największej polskiej wyspie

W pogodny sierpniowy dzień poszliśmy na szlak, na którym przez kilka godzin nie spotkaliśmy nikogo. – Mała liczba ludzi sprawia, że naprawdę można tu być blisko przyrody, zobaczyć i usłyszeć bardzo dużo – uśmiecha się leśnik. To fragment niebieskiego szlaku między Lubinem a Karnocicami. Kiedy idziemy leśną ścieżką, co chwilę widzimy przemykające pomiędzy drzewami sarny. Jan Magda pokazuje mi fragment drogi pożarowej, gdzie – jak mówi – jak na dłoni można obserwować rykowisko jeleni.

– Drzewa w tym miejscu mają liście zaczynające się na tej samej wysokości, jak od linijki. To właśnie tu jelenie żerują – tłumaczy. Tuż przed nami przemyka dzięcioł czarny, Jan Magda ma też nadzieję, że może uda nam się zobaczyć orła bielika, który jest symbolem parku. – O! Czuć zapach lisa! – mówi nagle, a ja rzeczywiście czuję charakterystyczny i bardzo intensywny zapach. – Tego się nie da pomylić z niczym innym, tak samiec znaczy swój rejon – mówi leśniczy.

Dąb Wolinianin

Dochodzimy do miejsca, które najbardziej chciał mi pokazać, czyli pomnikowego dębu Wolinian. A właściwie jego pozostałości, ponieważ w 2010 r. silny wiatr połamał drzewo. Nim to się stało, dąb miał 23 m wysokości i 510 cm w obwodzie pnia. Jednocześnie to jedno z najstarszych drzew w Wolińskim Parku Narodowym, bo jego wiek szacuje się na co najmniej 450 lat. Jan Magda podkreśla, że dąb dosłownie zaczął się rozpadać na jego oczach. Lata temu, podczas jednego ze spacerów, kiedy leśnik był tuż obok, z Wolinianina odpadł duży konar. Dziś jednak nadal widać i czuć potęgę tego drzewa.

Zobacz także

– A te wszystkie małe dęby wokół to pokolenie Wolinianina – mówi Jan Magda. Aby tu dojść, trzeba od kościoła w Lubinie (tamtędy prowadzi niebieski szlak) przejść ok. 4 km. Nieco bliżej jest z Karnocic, bo ok. 2,5 km.

Widoki jak z bajki

Przechodzimy pod konarem monumentalnego drzewa, aby wspiąć się wąską ścieżką pod górę, wzdłuż krawędzi jednego z martwych klifów wznoszących się nad Zalewem Szczecińskim. – Martwych, czyli już ustabilizowanych – wyjaśnia mój przewodnik. Na samej górze jest ławeczka, ponieważ ten punkt widokowy jest częścią edukacyjnej ścieżki nad Zalewem Szczecińskim. Z góry rozpościera się wręcz bajkowy widok na wodę i zbocze klifu. Warto mieć ze sobą lornetkę, aby móc wypatrywać ptaków.

– Szczególnie polecam przyjść tu w maju lub czerwcu o brzasku. Usłyszymy wtedy niesamowity koncert – ptasią symfonię. Do tego jeszcze zawsze włączają się żaby – mówi Jan Magda. Kiedy zbieramy się do zejścia, leśnik zauważa niewielki dołek wypełniony odchodami. To toaleta borsuka. – Borsuki mają miejsca, gdzie się załatwiają, nieraz wędrują od nory kilkaset metrów i grzebią takie właśnie dołeczki – mówi.

bookazine parki narodowe
Więcej o polskich parkach narodowych w najnowszym wydaniu specjalnym magazynu „National Geographic Traveler". Do kupienia w salonikach prasowych oraz na stronie kultowy.pl. Więcej o polskich parkach narodowych w najnowszym wydaniu specjalnym magazynu „National Geographic Traveler". Do kupienia w salonikach prasowych oraz na stronie kultowy.pl.

Niebieskim szlakiem dochodzimy do Karnocic. – Tu, z tej niewielkiej plaży, mamy doskonały widok na całe wybrzeże klifowe – mówi. Najlepiej podziwiać je w zimne miesiące, bo wybujałe latem trzciny nieco ograniczają widoczność z poziomu plaży. Wybrzeże klifowe Zalewu Szczecińskiego nie jest tak znane jak słynne nadmorskie klify, jednak urodą wcale im nie ustępuje.

– Jeśli ktoś lubi być blisko przyrody, szuka w niej inspiracji i po prostu chce pobyć sam na sam ze swoimi myślami, to ten fragment niebieskiego szlaku z całego serca polecam – mówi Jan Magda. Jeśli mowa o całej trasie, która swój początek ma w Międzyzdrojach, to obowiązkowym wręcz punktem wycieczki na jego trasie jest słynne Jezioro Turkusowe.

Jak podkreślają pracownicy parku, cieszy się wręcz rekordową popularnością, a wszystko za sprawą koloru, któremu zawdzięcza swoją nazwę. Akwen powstał na skutek zalania dawnej kopalni węglanu wapnia, a jego barwa jest efektem odbijania światła od kredowego dna. To dlatego turkusowość wody jest najbardziej intensywna w słoneczne dni. Wokół jeziora prowadzi urokliwa trasa z punktem widokowym Piaskowa Góra. Podziwiać z niego można całe jezioro w pełnej krasie, ale widać również jezioro Wicko Małe i fragment wstecznej delty Świny.

Tam, gdzie nie dojdziesz

Proszę Wiolettę Nawrocką, dyrektorkę Wolińskiego Parku Narodowego, aby powiedziała, jakie jest jej ulubione miejsce. Uśmiecha się i mówi: – Ale tam nie da się dojść. To obszar wstecznej delty Świny. Nie da się tam dojść, na szczęście można tam dotrzeć kajakiem. – Kocham wodę, kocham spokój, a tam jest cisza i zwykle nie ma ludzi. Tam mogę obserwować ptaki, to jest idealne miejsce – mówi.

Wsteczna delta Świny to fragment Zalewu Szczecińskiego i unikatowy archipelag podmokłych wysp, które są pocięte kanałami i cieśninami. Stwierdzono tu ponad 200 gatunków ptaków, z czego ok. 140 odbywa tu swoje lęgi, w tym gronie jest m.in. wodniczka. Niepozorna z wyglądu, niewielka, jest gatunkiem narażonym na wyginięcie. Na świecie jest jedynie kilkanaście tysięcy par.

Rozlewiska delty Świny to także zimowisko dla wielu gatunków ptaków, a miłośnicy ornitologii przyjeżdżają tu wiosną i jesienią. W czasie przelotów można tu zaobserwować wielotysięczne stada migrujących ptaków, w tym żurawi i gęsi oraz rzadkich w tym rejonie Europy gatunków kaczek. Warto dodać, że obszar delty Świny został włączony do Wolińskiego Parku Narodowego dopiero w 1996 r., a wcześniej, przez wiele lat, znajdujące się tu wyspy były wykorzystywane rolniczo. Trzy lata przed tym, jak cenny teren wszedł w granice parku, delta Świny i reszta obszaru ujścia Odry została uznana przez Międzynarodowe Towarzystwo Przyjaciół Przyrody (Naturfreunde Internationale-NFI) za „krajobraz roku 1993–1994”.

Trasa kajakowa jest udostępniana jedynie okresowo (od 1 maja lub 1 czerwca do 15 listopada). Warto pamiętać, że jej pokonanie wymaga nieco wprawy, ponieważ wody Zalewu Szczecińskiego potrafią być nieprzewidywalne. Jeśli ktoś niekoniecznie lubi wycieczki kajakowe, zjawiskowe rozlewiska i wyspy można podziwiać także ze znajdującego się przed Lubinem wzgórza Zielonka (przy niebieskim szlaku) oraz z tarasu widokowego w Lubinie.

Mówiąc o wyspach, nie sposób nie przypomnieć, że Woliński Park Narodowy w całości jest położony na wodach i wyspach. Swoją ochroną obejmuje przede wszystkim część Wolina, największej w Polsce wyspy.

Najpiękniejsze wybrzeże klifowe

Założę się, że każdy, kto choć raz przejdzie plażą z Międzyzdrojów do Wisełki, przyzna, że piękniejszego fragmentu wybrzeża polskiego Bałtyku nie ma. Wysokie klify i głazowiska sprawiają, że to trasa idealna na spacer o każdej porze roku. Jednak w czasie silnych sztormów może być niedostępna, dlatego warto sprawdzać komunikaty na stronie WPN.

Wbrew pozorom wcale nie jest to bardzo zatłoczona trasa, ponieważ większość turystów wybiera jedynie opcję krótszego spaceru z Międzyzdrojów do punktu widokowego na Kawczej Górze (na górę prowadzą schody z plaży). Z racji sąsiedztwa zawsze pełnego turystów miasteczka to jeden z najbardziej znanych punktów widokowych w Wolińskim Parku Narodowym. Rozpościera się stąd spektakularna panorama Zatoki Pomorskiej.

Najwyższym wzniesieniem klifów jest góra Gosań (93 m n.p.m.) – tu również zlokalizowano punkt widokowy dostępny dla turystów. Jest zdecydowanie mniej oblegany niż Kawcza Góra, a dojść do niego można od głównej drogi prowadzącej z Międzyzdrojów w kierunku Wisełki.

Żubry, bieliki i wilk

Zagroda Pokazowa Żubrów to wyjątkowe miejsce, w którym żyjące tu zwierzęta można podglądać ze specjalnej platformy widokowej. Powstała w 1976 r., a cała idea żubrowiska skupiała się na początku na staraniach o to, aby nie tylko utrzymać populację żubrów w Polsce, ale też rozszerzać ich pulę genetyczną. Co roku na świat przychodzą tu nowe żubry, a Woliński Park Narodowy tradycyjnie ogłasza konkurs na ich imiona. Ich wymyślenie nie jest wcale proste, ponieważ muszą się zaczynać na sylabę Po (od Polski). I tak w tym roku stado powiększyło się o Pogodniaka, który jest synem Pozowy i Polanina II.

Dziś zagroda to jednak nie tylko żubry. To miejsce jest także azylem dla innych dzikich zwierząt, które z różnych powodów nie mogą wrócić do natury. Dla mnie zawsze smutnym widokiem jest woliera z bielikami Bogusią i Jurandem II. Każdy z ptaków stracił skrzydło. Bogusia to ofiara wypadku spowodowanego przez śmigłowiec, który podczepioną piłą podcinał gałęzie przy liniach energetycznych. Jurandowi po postrzeleniu śrutem trzeba było skrzydło amputować. Pomimo niewoli i niemożności latania, nawet w tych warunkach widać, jak dumne i potężne są to ptaki.

Najsłynniejszym mieszkańcem zagrody jest jednak wilk Kamyk, który po wypadku komunikacyjnym stracił jedną łapę. Dyrektorka parku wielokrotnie opowiadała o jego historii i nie kryje, że wyciska ona z oczu łzy. To zwierzę, które do końca swojego życia będzie próbowało wydostać się na wolność. Wilk zdołał uciec z zagrody i przez wiele miesięcy był bohaterem medialnych doniesień, bo zbliżał się do ludzi w poszukiwaniu jedzenia. Po licznych próbach został on odłowiony i ma obecnie duży i dobrze zabezpieczony wybieg. Ma również wilczą towarzyszkę. – Planujemy jesienią otworzyć ścieżkę, która będzie prowadziła obok wybiegu wilków i także turyści będą mieli możliwość podglądania tych zwierząt – mówi Wioletta Nawrocka.

Kiedy najlepiej zwiedzać Woliński Park Narodowy?

Woliński Park Narodowy to jedna z największych atrakcji Pomorza Zachodniego. Ten park narodowy ze względu na położenie tuż przy zawsze zatłoczonych Międzyzdrojach jest najbardziej oblegany latem, ale jednocześnie to miejsce, które zachwyca o każdej porze roku. Osobiście uwielbiam przyjeżdżać tu jesienią, kiedy piękne lasy bukowe pokrywają się rudymi liśćmi, a nawet najmodniejsze atrakcje, czyli Kawcza Góra, Jezioro Turkusowe czy Pokazowa Zagroda Żubrów nie są już tak zatłoczone. Równie spektakularna, a jednocześnie spokojna jest także wiosna, szczególnie maj, kiedy przyroda budzi się do życia.

Reklama

Źródło: National Geographic Traveler

Reklama
Reklama
Reklama