W tym artykule:

  1. Żuławy Wiślane – depresja
  2. Pozostałości po olędrach
  3. Domy podcieniowe
  4. Żuławskie przysmaki
  5. Plaże i mierzeja
  6. Żuławy Wiślane – informacje praktyczne
Reklama

Zawsze gdy tam jadę, gdy krajobraz zaczyna się wypłaszczać, wiem, że już jestem blisko. Czuję tę specyficzny klimat. Czuję, że to moje miejsce. Pola rozciągają się po horyzont i zaczynają je przecinać kanały.

Żuławy Wiślane – depresja

Żuławy Wiślane obejmują rozległe tereny delty Wisły i dochodzą do Mierzei Wiślanej. Leżą na równinie lub w depresji. To tu znajduje się najniżej położona wieś w Polsce: Marzęcino (2 m poniżej poziomu morza). Nie dziwi więc, że nazwa „Żuławy” pochodzi od słowa namuł albo osad rzeczny.

Przez wieki te podmokłe tereny nie były zamieszkiwane. A po ogromnej powodzi z połowy XVI w. wiele wsi zostało zupełnie opuszczonych. Stały puste do czasu, gdy dotarli tu holenderscy mennonici. Prześladowani w swoim kraju wyruszyli na wschód w poszukiwaniu miejsca, gdzie będą choćby tolerowani. Znaleźli je właśnie na Żuławach.

Ze swoim świetnym niderlandzkim know-how w kwestii osuszania ziem i życia na terenach depresyjnych byli dla okolicy skarbem. Swoją pracą, cierpliwością i wiedzą przekształcili te tereny w jedne z najbardziej żyznych w Polsce. Przez miejscowych zostali nazwani olędrami.

Pozostałości po olędrach

Dzisiaj każda moja podróż po Żuławach zmienia się w zabawę w detektywa. Pozostałości po obecności olędrów w tym rejonie można zobaczyć niemal wszędzie. Trzeba tylko wiedzieć, czego szukać.

  • Po pierwsze, wyszukuję wierzby. Olędrzy nasadzili sporo tych drzew, ponieważ znane są z tego, że osuszają gleby.
  • Po drugie, wiatraki. Mój ukochany, z końca XVIII w., znajduje się w Palczewie. Chociaż czasy świetności wyraźnie ma za sobą, a skrzydła wyglądają, jakby zaraz miały odlecieć, uwielbiam na niego patrzeć. To on do dziś góruje nad wsią. I ciągle zachwyca skomplikowaną techniką, z jaką kiedyś mielił ziarna. Do tego znakomicie prezentuje się na zdjęciach o zachodzie słońca.
  • Po trzecie, nagrobki. Prostokątne stele udekorowane motywami roślinnymi. Zwykle wybieram się do wsi Stogi, gdzie zachowało się najwięcej nagrobków menonickich. Ostatnie postawiono na początku II wojny światowej. 300-letni dąb, który wyrasta na środku cmentarza, daje przyjemny cień w trakcie upałów.
Nagrobki menonickie / fot. Szymon Nitka, Wikimedia Commons, CC-BY-SA-2.0

Spacer pomiędzy stelami z inskrypcjami to jak zaproszenie do wycieczki w przeszłość. Próbuję wyobrazić sobie, jak wyglądało życie na tych terenach kilkaset lat temu. Stele udekorowane są motywami, które mają symboliczne znaczenie. Motyl to zbyt szybka śmierć, złamana róża: śmierć w kwiecie wieku, czaszka: nieunikniony los.

Oprócz steli jest tu też cippus: nagrobek w kształcie prostopadłościanu z pięknie udekorowaną urną na górze. Postawiono go dla Abrahama Regiera, który był starszym zboru w drugiej połowie XIX w.

Domy podcieniowe

To, co zwraca uwagę podczas leniwych wycieczek po okolicznych wioskach, to pojedyncze domy podcieniowe. Niestety, nie zostało ich wiele. Wyróżniają się na tle okolicznej architektury, której styl można by streścić słowami: dworek z XXI w. w pastelach. Tradycyjne budynki tego typu są piękne, wysokie, drewniane, z duszą.

Podcień to dodatkowa przestrzeń dobudowana do ściany domu, stojąca na balach. Im więcej bali, tym zamożniejszy był właściciel. Przestrzeń tę wykorzystywano na magazyny lub spichlerze (dzięki temu woda z podmokłych terenów nie dochodziła do zbiorów).

Dom podcieniowy / fot. Wiesława Nowakowska, Wikimedia Commons, CC-BY-SA-4.0

Jeden z najlepiej zachowanych domów podcieniowych został uratowany przez Marka i Jacka Opitzów, ojca i syna. Zamienili go w wyśmienitą lokalną restaurację Mały Holender. Budynek, który był ruiną, kupili w Jelonkach i przenieśli do Żelichowa. Przez wiele lat remontowali go, tak by zachować jak najwięcej z tradycyjnej architektury.

Żuławskie przysmaki

Dziś w menu ich restauracji są żuławskie przysmaki, zrobione w większości z lokalnych produktów. Na stół wjeżdżają wędzone raki, masło jabłkowe i zupa z selera (choć w pierwszej chwili jestem pewna, że to zupa rybna). Do tego pieczona gęś z kaszą.

Ja dziękuję, bo zostawiam miejsce na obowiązkowy ser werderkäse, który był robiony na tych terenach od średniowiecza. Słony, świetnie smakuje z suszoną żurawiną. Można popić go machandlem – jałowcówką. Pije się ją z suszoną śliwką nabitą na wykałaczkę. Najpierw zjada się owoc, popija nalewką, a potem trzeba szybko złamać wykałaczkę. Kto ostatni to zrobi, ten, według tradycji, powinien postawić nową kolejkę. Na szczęście nie jestem to ja.

Plaże i mierzeja

Nie zapominam, że Żuławy to też plażowanie. Piękne wybrzeże z szerokimi plażami, których największym atutem jest brak parawanów i tłumów, które znane są z reszty wybrzeża. Ci, którzy nie chcą oglądać bazaru z „pamiątkami znad polskiego morza” made in China, powinni się udać w kierunku Kątów Rybackich.

Ich kaszubska nazwa to Rëbacczé Kątë, a do początku XX w. nazywano tę wieś Bodenwinkel. Tuż przed osadą można zostawić auto na parkingu leśnym i dojść na plażę 2,5 km przez las. Jest pusto i pięknie. Możliwe, że oprócz ciebie nie będzie tam nikogo. A spacer wśród natury może okazać się atrakcją samą w sobie.

Jeżeli jednak zdecydujesz się na główną plażę w Kątach Rybackich, warto przy okazji odwiedzić Muzeum Mierzei Wiślanej z 10-metrowym barkasem (łodzią żaglową) i w pełni wyposażonym warsztatem szkutniczym. Mimo że jesteśmy tu w szczycie sezonu, tłumów brak. Zachody słońca dorównują tym karaibskim, a biały piasek przyjemnie skrzypi pod nogami. Nicnierobienie w takiej scenerii udaje się wyśmienicie. Słodka cisza. I nuda, jakiej wszyscy podczas wakacji potrzebujemy. Ale ciii – nie mówcie nikomu!

Żuławy Wiślane – informacje praktyczne

Transport

  • Najlepiej samochodem, jeżeli się chce zwiedzić wsie takie jak Palczewo.
  • W okresie wiosenno-letnim funkcjonuje tutaj Żuławska Kolej Dojazdowa. Oferuje przejazdy między Mikoszewem a Sztutowem.
  • Żuławy można zwiedzać na lądzie. Jednak dużo ciekawszą opcją wydaje się wypożyczenie jachtu motorowego lub barki, na której można spać, i przepłynięcie Pętli Żuławskiej. Trwa to około tygodnia.
  • Żuławy to raj dla rowerzystów. Prawie 200 km tras i płaski teren sprawiają, że mogą tu jeździć wszyscy.

Noclegi

  • Groszkowo 6 – dom z duszą. Plusem jest stodoła, w której można organizować letnie kino lub kolacje przy świecach. 1,5 tys. zł za dobę – za cały dom w sezonie. groszkowo6.pl
  • Kemping 69, Orlinek na Wyspie Sobieszewskiej, oferuje pole namiotowe, miejsca dla kamperów i domki. 26 zł za dobę plus 15 zł za namiot 2-os., ew. 35 zł za kampera. camping69.com
  • Folwark Żuławski, Adamowo Osiedle k. Elbląga – w tej świetnie zrekonstruowanej zagrodzie menonickiej można dobrze zjeść i dobrze się wyspać. folwarkzulawski.pl
Reklama

Jedzenie

  • Gospoda Mały Holender, Żelichowo 31a – tradycyjna restauracja w odrestaurowanym domu podcieniowym. Specjalnością zakładu są wędzone raki i gęś pieczona z kaszą. malyholender.pl
  • Ciekawym adresem jest restauracja Cedrowy Dworek w Cedrach Wielkich. Oferuje kuchnię żuławską i polską w pięknych wnętrzach.
Reklama
Reklama
Reklama