“Na Giewont się patrzy” to wzruszająca opowieść fotograficzna. Pokazuje, jak dawniej żyło się w Tatrach
„Życie było dyktowane przyrodą, wieczory mijały przy świetle lampy naftowej lub pełni księżyca”. Aleksandra Karkowska i Barbara Caillot Dubus podjęły pracę “poszukiwaczy” - czy może raczej “zatrzymywaczy” - tego, co przemija.
Dwa lata po napisaniu i wydaniu międzypokoleniowej książki "Banany z cukru pudru” o dzieciństwie warszawskich sąsiadów, Aleksandra Karkowska i Barbara Caillot Dubus. zdecydowały spotkać się z najstarszymi góralami. Cel? Zrobić podobny projekt na Skalnym Podhalu, gdzie widoki są piękne a tradycje niezwykle silne.
- Do ziemi tatrzańskiej i jej mieszkańców mam wielki sentyment. Od dziecka, przyjeżdżałam do moich dziadków do Kościeliska. Znam tutejszych ludzi i tradycję – opowiada Barbara Caillot Dubus.
W Tatrach spędziły długie miesiące, chodząc po górach i pracując nad swoim projektem. Spotkały trzydziestu górali z dziada pradziada. Do pierwszych starszych osób doszły z polecenia księdza czy sołtysa. - Potem sąsiad zaprowadzał nas do sąsiada. Pukałyśmy też same do drzwi. Jak mówią górale, u nas drzwi nie są zamknięte ino zawarte! – tłumaczy Dubus.
Rozmawiały głównie z osobami urodzonymi w latach 20. i 30. XX wieku Pytały, jak wyglądało ich życie codzienne w dziecięcych latach, jaki był ich dom, szkoła, jakie mieli obowiązki. - Odkryłyśmy zupełnie inny świat. Życie dyktowane przyrodą, odrabianie lekcji przy świetle lampy naftowej czy pełni księżyca. Pasienie gęsi, pranie w potoku czy jeżdżenie pociągiem po chleb do Krakowa w czasie wojny. Dowiedziałyśmy się też że w Dolinie Chochołowskiej była próba puszczenia Gwiazdy Polski - największego balonu na świecie - do stratosfery.
W trakcie długich rozmów nagle budziły się dawno zapomniane opowieści. Wzruszenia. - Górale otworzyli przed nami swoje domy i serca. Siedziałyśmy godzinami przy piecu czy na ławce przed domem. Słuchałyśmy, pytałyśmy, nagrywałyśmy. Często się razem śmialiśmy, czasem słuchałyśmy tragicznych historii. Oglądałyśmy stare zdjęcia. Aleksandra spisywała, robiła notatki, ja fotografowałam.
Ze wszystkich wyjątkowych spotkań zebrały zdjęcia i ułożyły opowieść. Przeplotły piękne stare fotografie z rodzinnych albumów z tekstem, który zebrały i współczesnymi portretami naszych rozmówców. Aż trudno uwierzyć, że te stojące boso w lesie dzieci są dziś starszymi osobami.Tak powstała niezwykła, wzruszająca opowieść fotograficzna.
“Na Giewont się patrzy” jest świadectwem minionej epoki. Pokazuje, jak dawniej żyło się w Tatrach. Nie tak dawno, ludzie jeszcze pamiętają te czasy. Warto rozmawiać ze starszymi! Pamięć jest przyszłością przeszłości! - Barbara Caillot Dubus.
A my dzielimy się twórczością Barbary Caillot Dubus i Aleksandry Karkowskiej, bo warto wspierać ludzi, którym chce się podejmować pracę “poszukiwacza” - lub możne raczej - “zatrzymywacza” tego, co przemija.
1 z 8
“Na Giewont się patrzy”
2 z 8
“Na Giewont się patrzy”
3 z 8
“Na Giewont się patrzy”
4 z 8
“Na Giewont się patrzy”
5 z 8
“Na Giewont się patrzy”
6 z 8
“Na Giewont się patrzy”
7 z 8
“Na Giewont się patrzy”
8 z 8
“Na Giewont się patrzy”