Reklama

Na pierwszy rzut oka jaskinie nie wydają się miejscami przyjaznymi dla człowieka. Uchodzą za zimne, wilgotne i nieprzyjemne. Stając przed nimi, czujemy niepokój i otaczającą je aurę tajemniczości. Jaskinie budzą respekt. A przecież dla człowieka pierwotnego stanowiły naturalne schronienie przed niebezpieczeństwem.

Reklama

Nasza wyprawa zakładała eksplorację trzech obiektów zlokalizowanych w różnych częściach Polski. Ich wybór nie był przypadkowy, dawał bowiem możliwość poznania różnorodności podziemnego świata. Na naszej liście były: Kasprowa Niżnia w Tatrach, Trzy Kopce w Beskidzie Śląskim oraz Piętrowa Szczelina w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.

Aby poznać motywy, jakimi kierują się osoby odkrywające jaskinie, przytoczę słowa jednego z towarzyszących nam ratowników GOPR, instruktora taternictwa jaskiniowego, Marcina Pruca: „Jerzy Kukuczka na pytanie, dlaczego chodzi po górach, odpowiedział kiedyś, że po prostu dlatego, że są”. Podobnie rzecz się ma z jaskiniami. Dla speleologa ważne jest samo poznawanie, świadomość tego, że znalazł się w danym miejscu jako pierwszy. Poznawanie nowego, niepewność, co kryje się za kolejnym zakrętem – to jest najbardziej fascynujące.

W Kasprowej Niżniej spędziliśmy ponad 8 godzin i wyszliśmy tuż po zmroku. Gdy pakowałem sprzęt do plecaka i zmieniałem ubrania, w głowie kłębiły mi się różne myśli. Moje początkowe przekonanie o tym, że tego typu obiekty są nudne, zostało bardzo szybko zweryfikowane. Tatrzańska jaskinia zaskoczyła mnie różnorodnością. Niektóre korytarze były naprawdę piękne. Ciekawa rzeźba ścian, czasami ciasne korytarze, a czasem większe sale.

Drugim obiektem, który planowaliśmy eksplorować, była jaskinia Trzy Kopce w Beskidzie Śląskim. Już po samym wejściu dostrzegłem odmienność jej budowy w stosunku do Kasprowej Niżniej. Przede wszystkim – dużo mniejsze przestrzenie. Jaskinia wyglądała dla mnie, jakby była… zbudowana z klocków. Momentami miałem wrażenie, że wyciągnięcie jednego z nich doprowadziłoby do zawalenia się budowli.

Co warto wiedzieć na początku swojej przygody z jaskiniami?

Marcin Pruc, ratownik GOPR i instruktor taternictwa jaskiniowego, który był naszym przewodnikiem, radzi zacząć od jaskiń poziomych i niezbyt ciasnych – by sprawdzić, czy tego typu aktywność jest dla nas odpowiednia. Świetnymi miejscami na rozpoczęcie swojej przygody są następujące jaskinie: Smocza Jama, Mylna, Raptawicka oraz Mroźna. Wszystkie znajdują się w Dolinie Kościeliskiej, są dostępne dla turystów, a przy tym na tyle ciekawe, że mogą pobudzić wyobraźnię i zachęcić do eksploracji innych miejsc. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a w większości tatrzańskich jaskiń nie prowadzi się wycieczek komercyjnych – odwiedzanie ich dozwolone jest jedynie dla taterników jaskiniowych.

Zagrożenia i wyzwania oraz sprzęt ułatwiający radzenie sobie z trudnościami

Na wyprawę zabraliśmy ze sobą laptopa Lenovo ThinkPad X1 Carbon, który świetnie sprawdził się w wymagających warunkach. Odporny na upadki czy zalania pozwalał nam na bieżąco przeglądać zdjęcia oraz rozsądnie planować poruszanie się po wnętrzu jaskiń. Przed wejściem do jaskiń, Tomasz Piprek, ratownik GOPR, prezentował nam przekrój trasy. Bardzo lubię tego typu schematy. Gdy już widzę ustaloną trasę, zaczynam być ożywiony i podekscytowany czekającą mnie przygodą. Na pokazanym nam przekroju było dokładnie widać, jakie trudności będą na nas czekać w jaskini – kominy, studnie, wąskie przejścia i zaciski.

Sporym utrudnieniem jest też ciemność wynikająca z odcięcia od świata zewnętrznego. W pewnym postanowiliśmy zrobić mały eksperyment – zgasić wszystkie latarki i przestać rozmawiać.

A więc: 3…2…1… i nagle zupełna ciemność. Ani jednego refleksu światła. Słychać tylko kapiącą wodę, ale trudno ustalić, skąd ten dźwięk pochodzi. Bez oświetlenia właściwie nie ma możliwości wyjścia z jaskini, dlatego dla własnego bezpieczeństwa zawsze należy zabierać ze sobą dwa niezależne źródła światła. W naszym przypadku były to czołówki VARTA z serii Outdoor Sports Lights. Dodatkowo mieliśmy latarki ręczne VARTA Night Cutter, które dawały nam poczucie komfortu. Tego typu sprzęt jest odporny na upadki, więc świetnie radzi sobie w takich warunkach.

Obowiązkowe wyposażenie stanowią także kask oraz ubrania docieplające, które zakładamy pod kombinezon zewnętrzny. Temperatura panująca w jaskini to średnia roczna temperatura w danym regionie. W przypadku Polski oznacza to kilka stopni na plusie. Nie jest więc zimno, ale należy pamiętać, że spędzimy pod ziemią kilka godzin.

Piętrowa Szczelina była trzecią i ostatnią jaskinią, którą odwiedziliśmy. Okazała się zupełnie inna od dwóch pozostałych – ciasna i wymagająca technicznie. Bardzo mi się podobała! O ile w poprzednich miejscach czułem się jeszcze nie do końca pewny, tak tutaj pozwalałem sobie na trochę więcej i czułem się znacznie swobodniej (oczywiście w granicach zdrowego rozsądku).

Do naszych samochodów wracaliśmy w promieniach zachodzącego słońca. Pakowaliśmy sprzęt do bagażników. Auta są bardzo pojemne, bo bez większego problemu mieścił się sprzęt wspinaczkowy, ubrania na kilka dni, ale też kamery, aparaty czy statywy. Jeep Compass ma także przyjazne i ergonomiczne wnętrze z wysokiej jakości materiałów. Mimo tego, że mieliśmy tak dużo wyposażenia, to podróżowało się nam bardzo wygodnie.

Reklama

Te kilka dni jeżdżenia Jeepem po Polsce i zwiedzania jaskiń były bardzo intensywne, ale dobitnie dały mi odczuć, jak wyjątkowy pod względem geograficznym mamy kraj. Zawsze uważałem, że Polska jest piękna, ale nie sądziłem, że może mnie jeszcze tak zaskoczyć. W Polsce mamy ponad 4000 jaskiń! Dzięki tej wyprawie odkryłem całkowicie nowy świat, który okazał się niezwykle piękny i różnorodny – a ja do tej pory nie miałem o nim pojęcia.

Reklama
Reklama
Reklama