Polka próbuje ocalić katalońską tradycję. Niestety, nad jej sklepem z maskami zawisły czarne chmury
Jeśli będziecie na ulicy Princesy w Barcelonie, koniecznie zajrzyjcie do Arlequín Máscaras - warsztatu i sklepu z maskami. Miejscową tradycję podtrzymuje Polka Anna Chwaliszewska. Do końca roku sklep będzie jeszcze otwarty. Co później - nie wiadomo.

- Michał Cessanis
ZOBACZ ZDJĘCIA >>>
Anna Chwaliszewska, scenograf i kostiumolog, po raz pierwszy wysiadła na lotnisku w Barcelonie sześć lat temu i oniemiała z wrażenia.
– Przyleciałam w październiku. W Polsce o tej porze wiadomo jak jest: szaro i deszcz, smutek na ulicach, a tu palmy, kwiaty, błękitne niebo, przyjemnie ciepło, smaki, których pierwszy raz próbowałam, wino. Mnóstwo kolorów, form, wszystko było takie „wow”. Gubiłam się w gotyckich ulicach Barcelony, oddychałam morzem i z każdym krokiem byłam coraz bardziej zachwycona tym miastem – opowiada.
Anna wróciła do kraju i zdecydowana na nowe życie spakowała się w dwie walizki. Pracę znalazła już po dwóch tygodniach. Na ulicy Princesy odkryła Arlequín Máscaras, warsztat i sklep z maskami. Weszła i została. Jakby w tym czarownym miejscu czekano właśnie na nią. Po krótkiej rozmowie ze starszą, miłą panią siedziała, trzymając w ręku pędzel, i malowała maskę.
Ludzie, u których znalazła pracę, są jak ona artystami. Właściciel, Katalończyk Jauma, jest rzeźbiarzem i fotografem. Jego żona Samira pochodzi z Palestyny i jest malarką. Oboje poznali się na studiach we Florencji, byli młodzi, zakochani w sobie, ale nie mieli na chleb. Zaczęli więc robić maski. On wyrabiał piękne formy, ona je dekorowała. Powiodło im się. W latach 70. w Wenecji i Florencji odżywały stare tradycje karnawałowe. To był dobry pomysł na życie, więc postanowili po powrocie do Barcelony go kontynuować. Znowu trafili w rynek.
– Częścią miejscowego folkloru są maski katalońskie i tzw. duże głowy, czyli cap gros. Z zaułków wychodzą malownicze parady gigantów – opowiada Anna.
Niestety interes z maskami coraz gorzej idzie. Ręcznie robione, pełne artyzmu rzeczy wypierane są przez chińską tandetę.
- Na razie żyjemy, do końca roku nie zamkniemy ponieważ zrobiliśmy maski do opery Scaramouche i dzięki temu popłyniemy kilka miesięcy - wyjaśnia Anna.
Byłem w sklepie u Anny kilka miesięcy temu. Uwierzcie, to naprawdę magiczne miejsce w Barcelonie!
Tekst i zdjęcia: Michał Cessanis
1 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
2 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
3 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
4 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
5 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
6 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
7 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
8 z 8

Polka próbuje ocalić katalońską tradycję
ZAPISZ SIĘ NA NEWSLETTER
Pokazywanie elementu 1 z 1
Zobacz także
Polecane
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 20
Edukacja bez granic: Akademeia High School i sukces w globalnym świecie
Współpraca reklamowa
Madera: raj dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku
Współpraca reklamowa
Kierunek: Włochy, Południowy Tyrol. Ależ to będzie przygoda!
Współpraca reklamowa
Komfort i styl? Te ubrania to idealny wybór na ferie zimowe
Współpraca reklamowa
Nowoczesna technologia, która pomaga znaleźć czas na to, co ważne
Współpraca reklamowa
Wielorazowa butelka na wodę, jaką najlepiej wybrać?
Współpraca reklamowa
Z dala od rutyny i obowiązków. Niezapomniany zimowy wypoczynek w dolinie Gastein
Współpraca reklamowa
Polacy planują w 2025 roku więcej podróży
Współpraca reklamowa
Podróż w stylu premium – EVA Air zaprasza na pokład Royal Laurel Class
Współpraca reklamowa
Chcesz czerpać więcej z egzotycznej podróży? To łatwiejsze, niż może się wydawać
Współpraca reklamowa
Portrety pełne emocji. Ty też możesz takie mieć!
Współpraca reklamowa