Reklama
1. Noclegi. Śpij u miejscowych

Już nie wystarczy napis w łazience, by wycierać się ręcznikiem więcej niż raz. Aby hotel został uznany za ekologiczny, musi się postarać. Materiały z odzysku, własne źródła energii i oczyszczalnie ścieków…

Reklama

Niektórzy hotelarze idą krok dalej i wspierają lokalne projekty, zakładają fundacje, organizują szkolenia. Pomagają. I zatrudniają miejscowych na wszystkich stanowiskach – od sprzątaczki po menedżera. Pieniądze za nocleg trafiają do lokalnej społeczności, a nie na konta zachodnich banków. Nasz Typ Soria Moria, Siem Reap obok Angkor, Kambodża www.thesoriamoria.com Hotel założony przez parę Norwegów, gdzie 51 proc. udziałów należy do miejscowych.

Pracownik – pochodzący zwykle z najbiedniejszych warstw khmerskiego społeczeństwa – zaczyna dosłownie na zmywaku. Przechodzi cykl szkoleń, po roku dostaje udziały, a w ciągu dwóch lat może zostać menedżerem. Soria Moria to butikowy hotel z barem na dachu (meble zrobione podczas szkolenia dla mężczyzn zagrożonych wykluczeniem), basenem, spa, wypożyczalnią rowerów. Pieniądze z tej ostatniej idą na jedną z wiejskich szkół w okolicy.

Już nie wystarczy napis w łazience, by wycierać się ręcznikiem więcej niż raz. Aby hotel został uznany za ekologiczny. (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

2. Jedzenie. Policz mile do talerza

Maliny w Bangkoku? Zanim je kupisz, wyobraź sobie, jakie mają food miles (czyli odległość od miejsca wyhodowania do naszego talerza – im większa, tym bardziej zanieczyszczamy środowisko). A przecież na tym samym bazarze znajdziesz mangostany, rambutany, duriany... Nie masz ochoty na owoce? Pani ze stoiska obok zrobi ci pad thai ze świeżych składników, które kupiła na rogu.

Uliczne restauracyjki, knajpki z trzema stolikami na krzyż i jednym palnikiem – nieważne, czy w Azji, Afryce, czy w Ameryce Południowej – zaopatrują się lokalnie i zatrudniają miejscowych.

Jeśli nie odpowiada ci stołowanie się na ulicy, zajrzyj na www.organicjetsetter.com. Znajdziesz tam adresy restauracji z organicznym jedzeniem od Kijowa po Buenos Aires. Nasz Typ Cafe-Ode, Shaldon, Wielka Brytania www.odetruefood.com

Weź do ręki sztućce zrobione ze skrobi. Na kolanach połóż drewnianą deskę, która tutaj służy jako talerz. Zanurz zęby w świeżej rybie. Nie bez powodu pół godziny temu widziałeś w restauracji rybaków z porannym połowem. W Cafe-Ode jedzenie pochodzi tylko od lokalnych dostawców, zaś menu zmienia się codziennie – w zależności od tego, co jest dostępne akurat na rynku i na co jest sezon. Według Sustainable Restaurant Association to najlepsza knajpa Wielkiej Brytanii.

Maliny w Bangkoku? Zanim je kupisz, wyobraź sobie, jakie mają food miles (czyli odległość od miejsca wyhodowania do naszego talerza – im większa, tym bardziej zanieczyszczamy środowisko). (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

3. Pamiątki. Kupuj u twórców

Jeśli chcesz przywieźć sobie pamiątkę z wakacji, najlepiej idź na bazar i poszukaj jej u miejscowych twórców (nie bądź zbyt zaciekły podczas targowania się. Czasem przecież więcej wydajesz na kawę w Polsce). Jeśli kupujesz rękodzieło w sklepie, dowiedz się, kto jest autorem i czy trafią do niego godziwe pieniądze. I na wszelki wypadek sprawdzaj etykietki. Rzeczy „made in China” przywoź tylko z Chin. Lista sprawiedliwych handlarzy, tj. działających według zasad fair trade, na www.wfto.com.

Wskazówki WWF dotyczące produktów pochodzenia zwierzęcego na www.worldwildlife.org. Nasz Typ Manos del Uruguay, Urugwaj www.manos.com.uy Lokalne spółdzielnie zatrudniające kobiety z urugwajskich wsi. Pierwsza taka organizacja powstała w 1968 r., dziś jest ich już 13 i zatrudniają 250 osób. W Manos del Uruguay powstają piękne, naturalnie barwione wełniane ubrania: poncha, szaliki, swetry, kamizelki. Każdy ciuch podpisany jest przez kobietę, która go zrobiła – na drutach, krośnie, szydełku. Jakość tworzonych przez nie materiałów docenili wielcy projektanci. Urugwajskie wzory znajdziecie w najnowszych kolekcjach Ralpha Laurena, szale zamawia u nich Donna Karan, a swetry robią dla Marca Jacobsa i Stelli McCartney.

Jeśli chcesz przywieźć sobie pamiątkę z wakacji, najlepiej idź na bazar i poszukaj jej u miejscowych twórców (nie bądź zbyt zaciekły podczas targowania się. Czasem przecież więcej wydajesz na kawę w Polsce). (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

4. Transport. Nogi w ruch!

Jak się przemieszczać?– to jeden z największych dylematów ekologicznych turystów. Bo przecież nie każdy ma czas, żeby do Indii dojechać rowerem! Opcje są dwie – albo przerzucić się na zwiedzanie najbliższej okolicy (też może być ciekawie), albo szukać połączeń koleją (nie wszędzie się da), albo po przeleceniu tysięcy kilometrów korzystać przynajmniej z własnych nóg. Spacer czy trek to świetna okazja, by zwolnić i przyjrzeć się, jak wygląda świat. Nasz Typ Dolna Saksonia, Niemcy www.niedersachsen-tourism.com Ten graniczący z Holandią region promuje zwiedzanie na rowerach. Jest tu aż 13 tys. km ścieżek rowerowych i 41 tras: od historycznych (barokowe zabytki z listy UNESCO), przez klimatyczne (wydmy z widokiem na latarnie morskie), urozmaicone (przesiądź się z roweru na kajak i z powrotem) i rodzinne (szlakiem bajek braci Grimm), aż po wyczynowe (góry Harcu). Dolnosaksońskie hotele mają wręcz ofertę „bed+bike”: zajmą się twoim rowerem, udostępnią pralkę, a na śniadanie podadzą „power break­fast”. Na dłuższe trasy (albo przy słabszej formie) można wypożyczyć rowery elektryczne.

Jak się przemieszczać?– to jeden z największych dylematów ekologicznych turystów. Bo przecież nie każdy ma czas, żeby do Indii dojechać rowerem! (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

5. Z adrenaliną. Sprawdź organizatora

Uznajesz tylko aktywny wypoczynek? Wakacje kojarzą się z adrenaliną, kaskadami, pędem powietrza na twarzy i zdobywaniem nowych szczytów? Zwykle kiedy ty się bawisz, ktoś na to pracuje. Spójrz na tragarza, który niesie twój plecak. Idzie w japonkach? Raczej nie dlatego, że jest mu w nich wygodnie – pewnie nie stać go na porządne buty. Słynne są protesty tragarzy z Peru, którzy muszą dźwigać na plecach po 40 kg. Zanim wybierzesz organizatora, sprawdź, w jakich warunkach i na jakich zasadach oferuje pracę. Nasz Typ 3 Sisters Adventure Trek, Nepal www.3sistersadventuretrek.com Trzy mieszkanki nepalskiej wsi u podnóża Himalajów, siostry Ćhetri – Lucky, Dicky i Nick – były zaskoczone opowieściami turystek z Zachodu o niestosownych zachowaniach miejscowych tragarzy. I zdecydowały się na niełatwą w ich społeczeństwie inicjatywę – założyły własną agencję turystyczną. Z pełnym sukcesem. Jako tragarzy zatrudniają kobiety z górskich wiosek, które zarabiają m.in. na swoją edukację. Przy okazji dbają o gości, jak przystało na dobre panie domu. Nie pospieszają, znajdują czas na herbatę z widokiem na Mount Everest. I pilnują, żeby nie zostawić po sobie w górach żadnych śmieci.

Uznajesz tylko aktywny wypoczynek? Wakacje kojarzą się z adrenaliną, kaskadami, pędem powietrza na twarzy i zdobywaniem nowych szczytów? Zwykle kiedy ty się bawisz, ktoś na to pracuje. (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

6. Podglądanie dzikich zwierząt. Zapomnij o zoo

Jak zobaczyć dzikie zwierzę i nie zakłócić jego życia (a i samemu nie narazić się na niebezpieczeństwo)? Po pierwsze nie żałuj pieniędzy – w tym wypadku „tanio” zazwyczaj znaczy „ze szkodą dla zwierzaka”. O ile to możliwe, wybieraj operatorów, którzy zatrudniają naukowców. Nie tylko dowiesz się więcej o zwierzętach, ale być może przyczynisz się też do zebrania danych naukowych. A przede wszystkim jak ognia wystrzegaj się ludzi, którzy gwarantują, że zobaczysz zwierzę. Dzika natura nie jest na nasze zawołanie, a jeśli ktoś obiecuje inaczej, zapewne dokarmia zwierzęta i oswaja je z ludźmi. Nie są już dzikie. Równie dobrze możesz pójść do zoo. Nasz Typ Pacific Whale Foundation, Hawaje, USA. www.pacificwhale.org Każdy rejs z Pacific Whale Foundation jest prowadzony przez certyfikowanych morskich przyrodników (z dyplomami z biologii albo ekologii). Od kilku dekad zbierają dane na temat największych ssaków, rafy koralowej i dzikich delfinów. Łodzie są ciche, przyjazne środowisku. Panują żelazne zasady co do ich prędkości, a czas spędzony w pobliżu zwierząt jest limitowany. Wszystkie zarobione pieniądze wspierają fundację, która zapobiega niszczeniu populacji humbaków.

Jak zobaczyć dzikie zwierzę i nie zakłócić jego życia (a i samemu nie narazić się na niebezpieczeństwo)? Po pierwsze nie żałuj pieniędzy – w tym wypadku „tanio” zazwyczaj znaczy „ze szkodą dla zwierzaka”. (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

7. Community tourism. Dołącz do społeczności

Najnowszy trend w turystyce. I najbardziej fair. Community tourism eliminuje pośredników i daje szansę lokalnym społecznościom na korzystanie z turystycznego potencjału (albo na podjęcie decyzji, że nie chcą się na turystów otwierać). Jak to wygląda? Twoje pieniądze trafiają bezpośrednio do osoby, u której nocujesz. Babci, która szykuje kurczaka na obiad, i mężczyzny, który oprowadza cię po małpim sanktuarium. Na kilka dni albo tygodni masz szansę stać się częścią ich życia. Nasz Typ Wli Todzi Eco-Tou­rism, region Volta, Ghana www.riseupghana.org Nauka lokalnego języka, pomoc przy budowie szpitala, gotowanie z ciotką Charlotte, gra na bębnach, śpiewy, robienie palmowego wina i nocleg w jednej z chat – to wszystko czeka na tych, którzy zdecydują się na kilkugodzinny trek w regionie Volta do wioski Wli Todzi. Założyciel Wli Todzi Eco-Tourism, Yaw Nutsugah, współpracuje blisko z fundacją Rise Up Development Collective, która od dwóch lat w tym samym miejscu buduje klinikę dla mieszkańców wioski.

Najnowszy trend w turystyce. I najbardziej fair. Community tourism eliminuje pośredników i daje szansę lokalnym społecznościom na korzystanie z turystycznego potencjału (albo na podjęcie decyzji, że nie chcą się na turystów otwierać). (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

8. Wolontariat. Nie bądź kolonizatorem

Zanim poświęcisz dwa tygodnie wakacji na naprawianie świata, upewnij się, czy organizacja, którą chcesz wesprzeć, jest tego warta. Pół biedy, jeśli wyrzucisz pieniądze w błoto, np. zasilając konto sprytnego organizatora z Europy. Gorzej, jeśli swoim działaniem wyrządzisz więcej szkody niż pożytku, np. ucząc, że wystarczy wyciągnąć rękę, by dostać jedzenie. Kilka lat temu The Guardian porównywał wolontariuszy do kolonizatorów, którzy swoje pojęcie dobroci narzucają rozwijającym się krajom.

Na co więc zwracać uwagę przy wyborze wolontariatu? Choćby na to, czy organizacja odpowiada na prawdziwe potrzeby miejscowych. Czy udostępniane są raporty z poprzednich lat? Czy projekt odbywa się po myśli lokalnych społeczności?

Więcej informacji znajdziecie na www.ethicalvolunteering.org. Nasz Typ Auroville, Indie www.auroville.org Rząd Indii dał swoją ziemię, kraje UNESCO wsparcie, a wizję – jedna kobieta. Auroville jest miastem dla wszystkich, które nie należy do nikogo. Humanizm i zrównoważony rozwój – pod tymi górnolotnymi hasłami kryje się codzienna praca. Każdy może przyjechać i zaangażować się w jeden z wielu projektów: sadzenie lasu zniszczonego w czasach kolonialnych, zajęcia z dziećmi z okolicznych wiosek, pomoc przy tworzeniu programów komputerowych.

Zanim poświęcisz dwa tygodnie wakacji na naprawianie świata, upewnij się, czy organizacja, którą chcesz wesprzeć, jest tego warta. (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

9. Na farmie. Zejdź na ziemię

Idealny sposób na połączenie przyjemnego z pożytecznym? Praca na farmie. Jesteś blisko natury, uczysz się nowych rzeczy, pracujesz własnymi rękami (dla niektórych to najlepszy odpoczynek) i w dodatku pomagasz innym w zamian za nocleg i jedzenie. World Wide Opportunities on Organic Farms (WWOOF) łączy wolontariuszy z całego świata z właścicielami organicznych farm. Nocleg w Tokio jest za drogi? Zatrzymaj się na japońskiej wsi. Przy okazji nauczysz się podstaw języka i dowiesz się, jak hodować wasabi. Zawsze chciałeś dowiedzieć się, jak robić sery? Wybierz farmę we Francji i naucz się, jak dobierać do niego wino. Cały świat stoi otworem! www.wwoofinternational.org

Nasz Typ Sant’Egle, Toskania, Włochy www.agriturismobiologicotoscana.it Jak hodować szafran, jak zrobić własny olejek lawendowy, co to jest uprawa synergiczna i co daje spirulina. Tego m.in. nauczysz się w czasie pobytu na Sant’Egle w Toskanii. W zamian za cztery godziny pracy dostajesz pokój w odnowionym XVI-wiecznym budynku. Przez resztę czasu możesz zwiedzać okolice – choć pewnie większość popołudni spędzisz na dobrym espresso w Pitigliano, średniowiecznym miasteczku zbudowanym na skałach. Tak tu pięknie!

Idealny sposób na połączenie przyjemnego z pożytecznym? Praca na farmie. Jesteś blisko natury, uczysz się nowych rzeczy, pracujesz własnymi rękami. (Rys. Bogna Sroka-Mucha)

10. Na odległość. Odwdzięcz się

Miałeś udane wakacje? Oczy ciągle się świecą na wspomnienie trekkingów, zabytków, smakołyków? Czemu nie odwdzięczyć się miejscowym już z domu, na odległość. Twoje pieniądze naprawdę mogą zmienić czyjeś życie. Zwłaszcza w miejscach, gdzie żyje się za dolara dziennie.

Strona Travel Pledge: www.travelpledge.org, pokazuje wybrane społeczne projekty – od budowy jadłodajni dla turystów w Etiopii po sponsorowanie zbiorników na słodką wodę w wioskach na Fidżi. Możesz je wesprzeć, nie ruszając się z Polski. Nasz Typ Yangon Bakehouse, Mjanma www.yangonbakehouse.com Mjanma (dawna Birma) otwiera się na świat, a jej obywatele w końcu mogą wziąć sprawy we własne ręce.

Reklama

Tak jak założyciele Yangon Bakehouse. Przez 10 miesięcy uczą kobiety z terenów wiejskich (większość nie miała szans na jakiekolwiek wykształcenie), jak piec bagietki, tarty, muffiny, brioszki, cynamonowe bułeczki (wszystko z lokalnych produktów). Oferują catering, z którego korzysta większość zachodnich NGO’s i siedziba UN. Właśnie wystartowała ich kawiarnia. Może dołożysz się do ekspresu do kawy?

Reklama
Reklama
Reklama