Adventure z dziećmi – Hawaje
Na ścianach lawa tworzyła słupy i kule; kryształy z kwarcu, zawieszone na sklepieniu niby świeczniki, zdawały się zapalać, gdy przechodziliśmy pod nimi.
Juliusz Verne „Wyprawa do wnętrza Ziemi”
Trzewia Hawajów
Schodzimy po drabince do dużego leja, na którego dnie otwiera się czarny korytarz o rozmiarach tunelu metra. Jego gładkie ściany lśnią jakby były pokryte glazurą. Korytarz meandruje niczym rzeka, co jakiś czas tworzy głębokie kaniony, niekiedy rozszerza się w większe sale. Przez otwory w stropie niektórych sal światło dzienne dociera do mrocznego wnętrza.
Znajdujemy się niedaleko miejscowości Volcano, w południowo-wschodniej części wyspy Big Island. Nasz przewodnik po podziemnym świecie zbudowanym z lawy wulkanicznej nazywa się Harry. Z wykształcenia jest fizykiem, grotołazem został przez przypadek. Kupił działkę w lesie deszczowym
i gdy skończył budować dom, zabrał się za piwnicę.
– I dokopałem się do jaskini – wspomina. – Piwniczkę musiałem przenieść w inne miejsce, a podziemny korytarz okazał się fascynujący!
Tunel, który o mały włos nie został piwnicą, to jedna z części jaskini Kazumury. Ma ona ok. 500 lat i kilka rekordów na swoim koncie: jest najgłębszą jaskinią Stanów Zjednoczonych (1 101,8 m), najgłębszą i najdłuższą (65,5 km) jaskinią lawową na świecie, ponadto ma aż 101 otworów.
Idziemy kilkaset metrów po naturalnie równej nawierzchni szerokiego korytarza Kazumury, który Harry udostępnił turystom. Jaskinia wygląda jak dzieło zwariowanego artysty. Jej ściany i sklepienia miejscami przypominają zwoje lin okrętowych. Takie formy tworzy stygnąca lawa pahoehoe zwana trzewiową. Mijamy skalne mosty, balkony, długie półki zawieszone na ścianach, a także otwory w stropie i „podłodze”, przez które widzimy niższe i wyższe piętra jaskini. Napotykamy też kilka drabin, dzięki którym łatwiej pokonujemy kilkumetrowe progi. Harry pokazuje kolejne lawowe nacieki: zęby rekina, rurki, ostrza noży, włosy bogini Pele – nazwy dobrze oddają ich oryginalne kształty. Tłumaczy nam też, jak powstały te dziwne, niespotykane poza Kazumurą dzieła sztuki. To skutek huraganowych wiatrów, które wiały podczas stygnięcia tunelu. W końcu dochodzimy do wyjątkowo wysokiego progu, u którego podstawy spływająca lawa utworzyła misę średnicy kilkunastu metrów. Zagłębienie ma spękaną powierzchnię – kiedy oświetlamy ją fleszem, rozkwita wszystkimi odcieniami czerwieni.
Święta na wyspie Wyjechaliśmy na Hawaje w grudniu, żeby uciec od polskiej zimy i spędzić święta Bożego Narodzenia inaczej niż co roku. Znajomi zazdrościli nam tego pomysłu – oczami wyobraźni widzieli nas wylegujących się na białym piasku i kąpiących się w morzu jak z billboardów. Ale nasza wycieczka na Hawaje była daleka od stereotypowych. Mimo że towarzyszyło nam dziecko – dziewięciomiesięczna córeczka Zuzia – zamierzaliśmy spędzać dużo czasu... pod ziemią.
Na Big Island, największej wyspie w archipelagu Hawajów, można robić wszystko: surfować, nurkować, pływać kajakiem morskim, jeździć konno, zdobywać wulkany, szukać wielorybów, grać w golfa, ćwiczyć jogę. My jednak marzyliśmy o innej specjalności wyspy – jaskiniach lawowych. Tego typu formacje znajdują się także na Wyspach Kanaryjskich, Islandii, w Ameryce Północnej i Korei, ale to hawajskie są największe. Przejście głównym korytarzem Kazumury od najwyżej do najniżej położonego otworu zajęłoby 2–3 dni.
Big Island nie jest wyspą z turystycznych folderów. Temperatury są tu o wiele niższe, niż można by się spodziewać – w najcieplejszym miejscu, czyli na wybrzeżu, wynoszą średnio ok. 24ºC. Plaż z drobnym piaskiem jest jak na lekarstwo, większość składa się z ostrych okruchów czarnej lawy. W morzu trudno się wykąpać, bo pod powierzchnią wody ukryte są skały, a żeby zwiedzić środek wyspy, trzeba mieć samochód terenowy i duży zapas wody.
Mieszkać na wulkanie Na Big Island jest aż pięć wulkanów: Kilauea – jeden z najaktywniejszych na świecie, Mauna Loa – także aktywny, Mauna Kea i Hualālai – oba drzemiące, oraz wygasły Kohala. Mauna kea po hawajsku znaczy „biała góra”. Zimą na szczycie tego wulkanu widać czapę śniegu, bo wyrasta on aż na 4 205 m n.p.m. Można tam nawet jeździć na nartach. Jeśli liczyć od podstawy, która znajduje się na dnie oceanu na głębokości ok. 6 000 m, Mauna Kea jest najwyższą górą na świecie (przewyższa Everest). Kilauea to siedziba Pele – ognistej bogini wulkanów, światła i tańca. Wcześniej Pele mieszkała na starszych wyspach archipelagu, ale została z nich przegnana przez swoją
siostrę, boginię morza. Ostatnia erupcja Kilauea trwa od 1983 r. do dziś – Wielkiej Wyspie przybyło przez ten czas ponad 2 km² powierzchni.
Jeszcze przed wyjazdem nasz znajomy, znawca Hawajów, ostrzegał nas, że zabranie kawałka lawy z wyspy powoduje gniew Pele i przynosi pecha. Turyści, którzy nie posłuchali dobrych rad, pozbywają się kamieni, odsyłając je pocztą. Nie zamierzamy więc ryzykować...
Dziecko z lawą W różnych częściach Kazumury spędzamy w sumie trzy dni. Ponieważ korytarze są tam szerokie, jest ciepło (15ºC) i raczej sucho (tylko gdzieniegdzie kapie woda), decydujemy się zabrać Zuzię na kilka podziemnych wycieczek. Dziecko nie umie jeszcze chodzić, przemierza więc jaskinię w foteliku samochodowym niesionym przez mamę lub tatę. Badanie otoczenia okazuje się dla niej dużo ciekawsze niż zabawki, które ze sobą zabraliśmy. Gdy my robimy zdjęcia podziemnych tuneli, Zuzia bawi się kawałkami lawy, czekając, aż skończymy i pójdziemy dalej. Dziwimy się na początku, że takie małe dziecko daje radę podnieść wielkie bryły, zapominając, że lawa jest bardzo lekka.
Od czasu do czasu wychodzimy na powierzchnię ziemi, gdzie, niestety, mokniemy – leje prawie codziennie. Północno-zachodnia część Big Island jest bardzo wilgotna w przeciwieństwie do suchej południowej i wschodniej. Deszcz nie powstrzymuje nas jednak przed poznawaniem okolicy – w pobliżu Volcano odwiedzamy Park Narodowy Wulkanów Hawajskich.
Tylko dla dziwaków Na południowo-zachodnim końcu wyspy, w miejscowości Ocean View, skręcamy z głównej szosy w stronę oceanu. Jedziemy przez czarne, rozległe pole lawowe z rzadka porośnięte krzakami i drzewami ohi’a, których czerwone kwiaty są symbolem Wielkiej Wyspy. Parterowe, rozłożyste domy świetnie wkomponowują się w ten przedziwny suchy krajobraz. Mieszkańcy kupują tutaj wodę nie tylko do picia, ale też do zmywania naczyń, prania i podlewania ogrodu. Za to z tarasów mają widok na ocean i niepowtarzalne zachody słońca. Dochodzimy do wniosku, że trzeba być dziwakiem, artystą albo... grotołazem, by tutaj zamieszkać.
Podjeżdżamy do Kula Kai Caverns, drugiej jaskini na wyspie, którą chcemy eksplorować. To część systemu Kipuka Kanohina, który jest trzecią najdłuższą jaskinią lawową na świecie: 26,5 km długości, ponad 230 m głębokości.
– Podłogę tworzą bryły lawy o poszarpanych krawędziach, które tną podeszwy butów i nieosłonięte kostki. To rodzaj lawy zwany po hawajsku a’a. Lepiej się nie przewracać – ostrzega nasza przewodniczka Kathleen.
Wchodzimy do labiryntu owalnych korytarzy. Ściany nie są jednolicie czarne jak w Kazumurze, mieszają się tu czerń, biel, wszystkie odcienie szarości oraz – dzięki związkom żelaza – czerwienie i brązy. Czerwone są także zwisające ze stropu korzenie roślin. Większość korytarzy biegnie poziomo, ale od czasu do czasu pojawiają się progi, na których zastygła lawa utworzyła kaskady.
– Podczas formowania się jaskini lawa zachowuje się jak rzeka – opowiada Kathleen, naśladując rękami ruchy rozżarzonej masy. – Dzięki temu, że płynie zamkniętym tunelem, jest izolowana od otoczenia i utrzymuje wysoką temperaturę. Może więc tak przemieszczać się kilometrami, meandrując, rzeźbiąc kaniony, podmywając ich brzegi, spływając lawospadami. Na skutek podcinania ścian kanionu często odrywają się od nich duże bloki zastygłej lawy i płyną w dół. Otaczają się one nowymi warstwami materii, tak jak kule śniegiem w czasie lepienia bałwana – ręce Kathleen robią kulę w powietrzu. – Takie „kule” lub „jaja”, nazywane toczeńcami, można później znaleźć przyczepione do stropu czy porzucone przez rzekę lawy na kolejnym zakręcie, tak jak tu. Kule wyglądają jak wielkie żółwie pełznące w sobie tylko znanym kierunku. Kathleen pokazuje nam jeszcze inne lawowe formy: heliktyty, stalaktyty i stalagmity, a także długie i cienkie rurki, zwane makaronem, podobne do tych z jaskiń krasowych.
Kamienie do gotowania Zatrzymujemy się u przyjaciół grotołazów, którzy badają system Kipuka Kanohina. Przez ponad tydzień Don i jego dziewczyna pokazują nam najciekawsze miejsca w jaskini. Jeśli dobrze się rozejrzeć, można w niej znaleźć ślady przodków dzisiejszych Hawajczyków. Są to, na przykład, resztki pochodni, którymi oświetlali sobie drogę, oraz stanowiska do zbierania wody kapiącej ze ścian, o którą tak trudno na powierzchni. „Pragrotołazi” zapuszczali się nawet kilkaset metrów w głąb jaskini. Pozostały po nich paleniska, platformy do spania, murki obronne i „kamienie do gotowania”. Nie używali oni ceramiki tylko tykw, których nie dało się stawiać na ogniu. Rozgrzewali więc w ognisku kamień i wrzucali do tykwy, by zagotować wodę.
– Chodźcie tu, mam dla was coś specjalnego! – woła Don. Na końcu krótkiego odgałęzienia dostrzegamy coś w rodzaju kapelusza wielkiego grzyba, pod którym mieści się cały Marcin. To część kuli lawowej, która przykleiła się do stropu. Idziemy dalej i nagle stajemy we wnętrzu czekoladowego tortu. Czekolada kapie ze stropu i ozdabia ściany.
– Nazywamy to miejsce Fabryką Czekolady – potwierdza nasze wrażenia Don.
Zielona plaża Z Kula Kai niedaleko do Ka Lae – najdalej wysuniętego na południe krańca wyspy i całych Stanów Zjednoczonych. Przez rudawe łąki, jak ze szkockiego pejzażu, dojeżdżamy do wysokiego klifu smaganego wiatrem. Zachodzące słońce oświetla na czerwono brzeg i fale przyboju. To tu pod koniec IV w. wylądowali pierwsi Polinezyjczycy, którzy potem zaludnili wyspy. Hawajczycy od wieków wykorzystywali ten przylądek do połowów, przetrwały nawet wyślizgane kamienne kręgi do cumowania łodzi.
Z Ka Lae można się wybrać na Papakolea, czyli Green Sand Beach, jedną z „zielonych” plaż w regionie. Tak naprawdę piasek ma kolor zielono-czarny: rozdrobniona lawa jest wymieszana z okruchami zielonkawych oliwinów. Godzinę jazdy samochodem dalej leży miejscowość Punalu’u i „żółwia plaża” chętnie odwiedzana przez te morskie gady.
Lawowe świetliki Cała nasza wyprawa wiedzie śladami lawy, więc na koniec jedziemy obejrzeć jedno z miejsc, gdzie z ciągle aktywnego wulkanu Kilauea wpływa ona do oceanu. Samochodem dojeżdżamy do pola lawy, które powstało w 2003 r. Czarna pustynia ciągnie się po horyzont. Ruszamy w kierunku widocznego w oddali wysokiego słupa dymu. Co chwilę zatrzymują nas piękne formy lawowe, którym po prostu musimy zrobić zdjęcia. Dwieście metrów od brzegu trafiamy na dwa świetliki (ang. skylight), czyli otwory w zewnętrznej skorupie, przez które metr niżej widać szybko płynącą lawę. Rozżarzona masa mieni się czerwono i żółto. Bijące ze skylightów gorąco powstrzymuje nas od dokładnego obejrzenia od wewnątrz lawowej rury. Dochodzimy do klifu. Zapada zmrok i zaczyna się niezwykłe widowisko. Co chwila porcje gorącej lawy wpadają do wody, a w niebo wznosi się słup pary wodnej. Strzelają snopy iskier. W oddali, wzdłuż linii brzegowej, widzimy kilka podobnych scen. Zapada noc, a my jeszcze długo oglądamy jak zaczarowani ten magiczny spektakl.
ZAGADKOWY ŁAŃCUCH HAWAJÓW
Od kilkudziesięciu milionów lat jedna z największych płyt tektonicznych Ziemi – tzw. płyta pacyficzna – wolno przesuwa się w kierunku północno-zachodnim nad „gorącym punktem” (ang. hotspot), czyli nieruchomym ogniskiem bardzo gorącej magmy znajdującym się ok. 50 km pod płytą. Łańcuch Hawajów jest śladem po przesuwaniu się owej płyty nad tym miejscem. Teraz nad hotspotem znajduje się Kilauea, ale na dnie oceanu już tworzy się kolejny podwodny wulkan: Loihi. Za kilkadziesiąt tysięcy lat wynurzy się z Pacyfiku i stanie się następną wyspą w archipelagu.
No to w drogę - Hawaje
■ Hawaje to jeden ze stanów USA. Stanowi go osiem wysp o łącznej powierzchni ponad 28 tys. km2.
■ Waluta: dolary; 1 USD = ok. 3 zł.
■ Cały rok, ale zimą jest chłodniej i trochę więcej pada. W okresie świąteczno-noworocznym są najdroższe noclegi i wynajem aut.
■ Polaków obowiązuje wiza amerykańska. Informacje na stronie: polish.poland.usembassy.gov/visas/nonimmigrant_visas.html
■ Przykładowa trasa: Warszawa– –Londyn–Los Angeles–Kona, powrót przez San Francisco i Londyn – ok. 4,5 tys. zł. Tańszy wariant: trzeba się dostać na zachodnie wybrzeże USA, z Los Angeles lub San Francisco lot na Big Island 200 USD w obie strony.
■ Speedi Shuttle – z lotniska do centrum Kona, trochę taniej niż łapaną na miejscu taksówką.
speedishuttle2.hudsonltd.net/res
■ Na Big Island działa jedna bezpłatna linia Hele-On Bus (opłata tylko za bagaż: 1 USD za sztukę). www.hawaii-county.com/mass_transit/heleonbus.html
■ Za wypożyczenie na lotnisku małego auta na 3 dni zapłacimy ok. 250 USD. www6.hawaii.gov/dot/airports/hawaii/koa/koa_ground_trans.htm
■ Przewodnik po ciekawych noclegach na Big Island: www.alternative-hawaii.com/accbi.htm.
■ Koa Wood Hale Inn, Kona – sala zbiorowa 25 USD/os. Rezerwac-ja po polsku: www.polish.hostelworld.com/hosteldetails.php/Koa
WoodHale-KailuaKona-16650
■ Kempingi Namakanipaio i Kulanaokuaiki w PN Wulkanów Hawajskich – bezpłatne, można być nie dłużej niż tydzień. www.nps.gov/havo/planyourvisit/camp.htm
■ Lokalny specjał: spam musubi, ryż z plastrem mielonki zawinięty w wodorosty nori (kilka dolarów).
■ Jaskinie są dostępne praktycznie dla wszystkich, wystarczy tylko mieć wygodne ubranie i buty.
■ Kazumura – od 10 USD/os. (w cenie kaski, rękawice i oświetlenie). Konieczna wcześniejsza rezerwacja (min. 24 godz.). www.for-tunecity.com/oasis/angkor/176
■ Kula Kai Caverns – od 15 USD /os. (w cenie kaski, rękawice, nakolanniki i oświetlenie). Także konieczna wcześniejsza rezerwacja. www.kulakaicaverns.com
www.hawaiicaves.org; www.good-earthgraphics.com/virtual_tube/virtube.html; www.nps.gov/havo
■ Hawai’i, the Big Island – przewodnik Lonely Planet