Reklama

1. Lekarze mówią: po pierwsze - nie szkodzić. My mówimy: po pierwsze: nie nudzić.

Reklama

Kiedy po raz tysiąc pięćsetny widzę przed sobą tekst o tym jak to: „Wylądowaliśmy na lotnisku w miejscowości XYZ i od razu uderzyła nas fala gorąca”, drugiego zdania już nie czytam. Tekst dziennikarski, zwłaszcza do pisma podróżniczego, nie zawsze musi być chronologicznym opisem wycieczki - od momentu przylotu do ostatnich chwil w strefie wolnocłowej podczas powrotu. Nie bój się łamania chronologii, daj na początek coś, co zaintryguje czytelnika.

2. No, właśnie.

Tak, to prawda, pierwsze zdanie jest kluczowe. Pierwsze zdanie, pierwszy akapit, pierwszy rozdział. Jest jak haczyk, na który łapiemy czytelnika. Dopiero potem możemy zaciąć. Ale jeśli nie ma haczyka, ryba, to znaczy czytelnik, odpływa szybciej niż nam się wydaje. Hen, gdzieś do innej gazety albo na błękitne wody internetowych portali.

3. Co sprawdza się jako początek?

Różnie. Anegdota, scenka rodzajowa, zabawny dialog, wyjątkowy (ale naprawdę wyjątkowy!) opis krajobrazu. Bardzo rzadko sprawdza się zawiła opowieść o tym, jak to przygotowujmy się do wyjazdu i dlaczego chcieliśmy tam jechać. Nigdy nie sprawdza się fraza o tym, że właśnie gdzieś wylądowaliśmy, ale to już wiecie.

4. Zwracaj uwagę na szczegóły.

Bez tego nie ma dobrego reportażu podróżniczego - a taką formę dziennikarską uprawiamy w Travelerze. Nie będziesz dobrym reporterem podróżniczym, nie będąc dobrym obserwatorem. Zauważaj drobiazgi - drobne gesty, napisy na murach, fryzury kobiet (i mężczyzn!), wyłapuj detale i niezwykłości: mody, architektury, wystroju wnętrz, języka. To wszystko tworzy reportaż.

5. Pisz w pierwszej osobie.

To nie jest obowiązek, ale w przypadku pisma takiego jak Traveler dobrze się sprawdza. Daje czytelnikowi poczucie, że nie ściemniasz, że rzeczywiście byłeś w miejscach, o których piszesz, że nie przepisałeś tej historii z Wikipedii.

6. Właśnie. Wikipedii, przewodnikom turystycznym i broszurom reklamującym biura podróży mówimy stanowcze NIE!

To oczywiście wspaniałe źródła wiedzy i sami z nich korzystamy, ale tylko, by coś sprawdzić, zweryfikować, zainspirować się. Ale nie ważcie się pisać w tym stylu! Tego czytelnik Travelera nie przeczyta. Każde z tych źródeł ma swoje specyficzne wady. Wikipedia - encyklopedyzm. Przewodniki - przesadna lakoniczność (to akurat może przydać się przy konstruowaniu informatora do tekstu). Reklamówki biur podróży - pretensjonalność i upiększanie rzeczywistości na siłę. Tego nie akceptujemy.

7. Prawda najprostsza i najtrudniejsza zarazem: tekst dziennikarski powinien mieć początek, rozwinięcie i zakończenie.

Innymi słowy: powinien mieć konstrukcję. Coś ciekawego, mocnego na początku (patrz: punkt 1 i punkt 2), rozwinięcie wątków, kontekst - w części środkowej plus intrygująca, zabawna albo w inny sposób wywołująca emocje puenta (czasem stanowiąca element klamry spinającej całość) - na końcu. To pokazuje, że autor jest świadomy tego, co pisze, co chce osiągnąć, że panuje nad materią, że „nie pisze tego, co wie, a wie, co pisze”. To bardzo istotne.

8. Nie powielaj stereotypów.

Sami wielokrotnie to przeżywaliśmy. Przed wyjazdem w nieznane miejsca ostrzegano nas: nie jedź tam, bo np. 1) jest niebezpiecznie, 2) ludzie grubiańscy, niesympatyczni, 3) brudno i zimno (i do domu daleko). itd. itp. A potem okazywało się, że było fantastycznie. Albo na odwrót: domniemane raje okazywały się nudnymi, plastikowymi kurortami. Miej odwagę spojrzeć na miejsce, o którym piszesz, swoimi oczami. Zdobądź się na własną refleksję, nie kalkuj tego, co napisał już ktoś przed tobą.

9. Pisz o innych z szacunkiem.

Sami wielu rzeczy nie rozumiemy, wiele rzeczy nas w świecie zadziwia, czasem zniesmacza, męczy, denerwuje, ale staramy się powstrzymywać z radykalnymi sądami. Zwłaszcza jeśli mielibyśmy je wypowiadać publicznie po dwóch czy trzech dniach pobytu w jakimś miejscu. Inne kultury, religie, obyczaje to dla nas przedmioty badań, a nie obiekty kpin czy szydery.

10. Pisz stylowo. Albo inaczej: postaraj się znaleźć własny styl.

Jednym bardziej odpowiadają proste, krótkie zdania, które pozwalają utrzymać dobre tempo opowieści, inni gustują w długich, zawiłych konstrukcjach (a i tak zwykle najlepiej sprawdza się tempo mieszane - fragmenty dynamiczne, przeplatane opisowymi :) ). Jedni mają słuch do dialogów, inni - wzrok wnikliwego obserwatora, jeszcze inni są świetni w opisach. Ważne, by umieć znaleźć to, w czym czujemy się najlepiej. Znaleźć własny język. Dzięki temu będziemy mogli odpowiednio rozłożyć akcenty i zbudować opowieść na własnych zasadach. warto przy tym pamiętać, że tekst do Travelera powinien być gawędą. Taką, jaką opowiadali sobie nasi przodkowie przy ogniskach. Taka, jaką snuł Marco Polo po powrocie z Azji czy marynarze Kolumba wracający z Nowego Świata. Trzymająca w napięciu, pełna anegdot, smaczków. I zaskoczeń.

Reklama

Maciej Wesołowski, redaktor prowadzący National Geographic Traveler.

Reklama
Reklama
Reklama