Koniec tanich lotów i couchsurfingu. Czy pandemia koronawirusa zabije tanie podróże?
Złoty wiek taniego podróżowania jest już za nami – oceniają komentatorzy branży podróżniczej i turystycznej. Pandemia koronawirusa, która na kilka miesięcy całkowicie zamroziła ruch, może sprawić, że nieprędko – o ile w ogóle – powrócimy do sytuacji z 2019 roku.
W ciągu ostatnich blisko 20 lat podróże przestały być luksusem dla wybranych, a stały się bardziej powszechne. Konkurencja na rynku linii lotniczych sprawiła, że lotów było nie tylko więcej, ale przede wszystkim były one tańsze. Coraz łatwiej było też dotrzeć z punku A do B bez przesiadek.
Ekonomia współdzielenia przyniosła nam couchsurfing i Airbnb, dzięki którym za stosunkowo niewielką opłatą mogliśmy znaleźć nocleg nawet w najbardziej nietypowym miejscu, jakie moglibyśmy sobie wyobrazić albo coś na „studencką kieszeń” w najdroższych miastach świata.
Rozwój nowych technologii także w znaczący sposób wpłynęły na to, jak podróżujemy. Na przykład aplikacje podróżnicze, jak TripAdvisor, gdzie turyści mogą dzielić się opiniami praktycznie o wszystkim – od muzeów, galerii sztuki, przez parki narodowe, aż po restauracje i motele. Możesz sprawdzić w sieci zakres cen, zanim wejdziesz do napotkanej restauracji, a tym samym uniknąć nadwyrężenia budżetu.
Krok w tył
Ale wiele wskazuje na to, że wciąż trwająca pandemia koronawirusa, oznacza koniec „złotej ery tanich podróży” – przestrzega portal Traveller.com. Komentujący sugerują, że branża turystyczna boleśnie dotknięta przez epidemię nie podniesie się przez długi czas. Aby pokazać czytelnikom, jak wielki krok wstecz poczyniliśmy w kwestii podróży w 2020 roku, przedstawiono postęp, jaki dokonał się w tej dziedzinie od 2000 do 2019 roku.
Za jedną z największych rewolucji w podróżach uznano pojawienie się Airbnb. W 2007 roku kilku współlokatorów z San Francisco obawiało się, czy uda im się opłacić czynsz za wynajęty lokal. Postanowili ogłosić się w sieci i zaoferować chętnym nocleg i śniadanie. Tak wyglądały początki, a do końca 2019 roku oferty typu Airbnb były dostępne w ponad 100 000 miastach na całym świecie. Co noc z tego typu usług korzystało nawet 2 mln gości.
Kolejnym wielkim krokiem było postawienie na samodzielne podróżowanie – bez biur podróży. A tu z pomocą turystom przyszły wspomniane już aplikacje – nie tylko TripAdvisor, ale też porównywarki cen lotów, hoteli, restauracji, aplikacje umożliwiające dokonanie rezerwacji w zaledwie kilka minut z każdego zakątka, w którym jest dostęp do sieci. A korzystanie z nich nie byłoby możliwe bez rozwoju technologii. Wszak w 2000 roku jednym z popularniejszych modeli telefonów byłą Nokia 3310.
Nowa normalność
Pandemia koronawirusa na razie wstrzymała większość podróży i sprawiła, że tanie podróżowanie stało się o ile nie niemożliwe, to z pewnością bardzo utrudnione. Wiele krajów wciąż bacznie obserwuje współczynnik zachorowań w innych krajach, zamykając i otwierając granicę w małych oknach czasowych. Linie lotnicze i hotele liczą straty, i niewykluczone, że gdy wznowią działalność na pełnych obrotach, zechcą odbić straty z tego ciemnego okresu – podwyższając ceny.
Nowe normy i nowe środki bezpieczeństwa, płyny, maski, połowa wolnych miejsc w samolotach, lekarz na etacie w hotelu, konieczność przeprowadzenia testów i regularnego odkażania wszystkich powierzchni wspólnych – to wszystko składa się na wzrost kosztów utrzymania i funkcjonowania wielu elementów, z których jako podróżni korzystamy.
Niewykluczone, że na powrót do „normy” z 2019 roku przez długi czas nie będziemy mieli szans, a tanie podróżowanie – jak cała turystyka obecnie – będzie istnieć na nowych zasadach, w nowej normalności.