Reklama

Boże Narodzenie obchodzone jest przez jedną trzecią ludności świata. I choć kuchnia świąteczna w poszczególnych krajach mocno się od siebie różni, to jest też punkt wspólny – słodycze. My weźmiemy na tapetę, a raczej talerz Ukrainę, Norwegię, Włochy, Szkocję i Chile.
W tym ostatnim pasterka, zwana Misa de Gallo, czyli „msza na pianie koguta”, jest sprawowana wcześnie rano – oznacza poczatek nowego dnia i narodziny Chrystusa. Potem wszyscy razem jedzą uroczyste śniadanie. Podawany jest pokryty marcepanem pan, czyli rodzaj gąbczastego ciasta pachnącego imbirem, gałka muszkatołowa, miodem, usianego kandyzowanymi owocami i orzechami. Bakalie to częsty składnik świątecznych smakołyków. We Włoszech jada się amaretti, chrupiące ciasteczka z migdałów, białek i cukru. Piekarnie w całej Italii oferują je w okresie świąt Bożego Narodzenia. Norweskim przysmakiem są lefse, czyli cienkie podpłomyki z ciasta ziemniaczanego (!) z dodatkiem kwaśnego mleka, a czasem także smalcu. Dostępne są specjalne akcesoria do ich wykonania – m.in. wałek z rowkami i drewniane szpatułki do obracania gorących placków na patelni.
Szkoci mają swoją potrawę narodową, prawdziwy klejnot w koronie lokalnego piekarnictwa – shortbread. To kruche ciastka tradycyjnie robione z jednej części cukru, dwóch części masła i trzech części maki owsianej. Dziś bywa ona najczęściej zastępowana mąką pszenną. Staroangielskie słowo short oznaczało pierwotnie krucha, chrupiącą teksturę, a termin shortening odnosi się do tłuszczu, który dodaje się do ciasta, aby nadać mu właśnie odpowiednią kruchość. Ciastka piecze się w niskiej temperaturze – maja pozostać jasne, taka ich uroda. Są podobno wypiekane od XII w., dziś oczywiście na skale przemysłowa. Największym producentem tych legendarnych słodkości jest firma Walkers Shortbread ze Szkocji.
Boże Narodzenie na Ukrainie obchodzone jest 7 stycznia ze względu na kalendarz gregoriański. W Wigilie jada się tam kutie. Do jej sporządzenia używa się głównie jęczmienia, uznawanego za ziarno boskie, lub pszenicy oraz miodu – wyrazu słodyczy, i maku – sprawcy spokoju i spoczynku. Nazwa wywodzi się od kucia, czyli obijania jęczmienia w stepie, aby otrzymać pęczak.
Smak słodkości świątecznych, kojarzący się ludziom na całym świecie od dzieciństwa z Bożym Narodzeniem, daje im nadzieje, otuchę i sycące uczucie błogości. Ten smak zawsze trafi a wprost do serca. To słodycz sentymentalna, ale bardzo nam wszystkim potrzebna.

KUTIA
Składniki:
• szklanka oczyszczonej pszenicy namoczona na noc w zimnej wodzie, ugotowana do miękkości w dużej ilości wody z odrobiną soli (gotuje się do dwóch godzin), odcedzona i wystudzona po ugotowaniu
• 50 g maku mielonego (może być z puszki)
• 50 g rodzynek
• 50 g orzechów włoskich
• 50 g organicznych moreli suszonych na słońcu (niesiarkowanych)
• 50 g fig
• 50 g suszonej żurawiny
• 3 łyżki miodu lipowego
• mały kawałek korzenia imbiru
Przygotowanie:
Moczymy rodzynki, figi, żurawinę i morele w gorącej wodzie (dodajemy tyle, żeby woda przykryła owoce, zostawiamy na minimum pół godziny), odcedzamy, zachowujemy płyn, morele i figi kroimy na mniejsze kawałki. Orzechy prażymy na suchej patelni, grubo kroimy. Drobniutko siekamy imbir. Wodę z moczenia suszonych owoców mieszamy dokładnie z miodem. Łączymy wszystkie składniki z pszenicą. Odstawiamy całość na noc do lodówki, żeby się przegryzło.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama