Lekarz radzi. Słońce pod kontrolą
Zaczerwieniona skóra, bąble, bolesne jęki i zimne kompresy – tak kończy się często urlopowe opalanie.
Kodeks bezpiecznego opalania
A miało być tak cudownie: zachwycająca brązowa karnacja oraz zdrowa dawka witaminy D. I byłoby, gdybyśmy pamiętali o kilku podstawowych zasadach opalającego się urlopowicza oraz spakowali do plecaka niezbędne preparaty.
Na wakacje nie ruszamy bez kremu z odpowiednio dobranym filtrem przeciwsłonecznym. Wartość filtra określa się międzynarodowym wskaźnikiem SPF (Sun Protectiv Factor – stopień ochrony przeciwsłonecznej). Im wyższy wskaźnik SPF, tym większa ochrona. Najmocniejsze kremy mają SPF 60. Generalna zasada brzmi: im jaśniejsza karnacja, tym wyższy wskaźnik.
– W naszej strefie klimatycznej przeważają osoby o fototypie 2 (jasna cera i blond włosy) i 3 (dość jasna cera, brązowe włosy). Typ 2 bardzo często ulega poparzeniom i powinien stosować faktor o wartości 30, a nawet wyższej. Typ 3 jest odporniejszy i wystarczy, jeśli zastosuje SPF 20 – mówi dr Henryka Dąbrowska, dermatolog.
Najwyższe wartości faktorów przeznaczone są dla dzieci, osób uczulonych na słońce, po zabiegach kosmetycznych.
Najlepiej zabrać na wakacje dwa rodzaje kremów – jeden z wyższym SPF, na pierwsze dni opalania, drugi z niższym, gdy skóra przyzwyczai się już do słońca. Pamiętajmy, by przed wyjściem na słońce posmarować się kremem z filtrem odpowiednio wcześniej – ok. pół godziny, by zdążył się wchłonąć i zaczął działać. Warto też po dwóch godzinach na słońcu posmarować się ponownie.
Opalanie zaczynamy od krótkich czasów. Gdy pierwszy raz wystawiamy się na słońce, wystarczy nam 15 minut. Przedłużenie tego czasu może skończyć się poparzeniem.
Powinniśmy też unikać opalania się w godzinach szczytu słonecznego promieniowania – między godz. 11 a 15. Lepiej wtedy schować się w cieniu.
Co jednak robić, gdy nieostrożnie daliśmy się ponieść słonecznemu szaleństwu i poparzyliśmy się? Po kilku godzinach od zbyt intensywnego opalania się na skórze pojawia się rumień, często także obrzęk, skóra piecze i boli. – Trzeba pamiętać o zdroworozsądkowych zasadach. Należy unikać słońca do ustąpienia rumienia. Przydadzą się też chłodne kompresy, które łagodzą ból i obrzęk. Poparzone miejsca smarujemy np. kremem Posthelios firmy La Roche Posay czy żelem Capital Soleil z Vichy – radzi dr Dąbrowska. Pomocne będą też preparaty z pantenolem, witaminą E, lanoliną, alantoiną.
Gorzej, gdy na skórze oprócz rumienia pojawiają się pęcherzyki wypełnione płynem surowicznym. To już poparzenie drugiego stopnia (przy poparzeniu pierwszego stopnia występuje tylko rumień), nie wolno go lekceważyć. Może mu towarzyszyć także gorączka i objawy udaru słonecznego. – Trzeba jak najszybciej udać się do lekarza, bo potrzebne będą leki dostępne tylko na receptę.
Lepiej więc chuchać na zimne i być ostrożnym z opalaniem, niż potem dmuchać na bolącą, poparzoną skórę.