Reklama

Po powrocie do domu odbitki wkleimy do albumu, a płytę schowamy w tak bezpiecznym miejscu, że prawdopodobnie nigdy już jej nie odnajdziemy. I tak do następnej wycieczki albo sesji zdjęciowej. Jeżeli jednak poważnie myślimy o fotografowaniu i zależy nam, by nasze cyfrowe wspomnienia przetrwały długie lata, powinniśmy nauczyć się robić archiwum elektroniczne.
Archiwizacja to nie tylko zwykły backup danych (stworzenie kopii zapasowej). Trzeba jeszcze zadbać o wygodny dostęp do naszych zasobów i uporządkować je tak, abyśmy mogli bez problemów odnaleźć interesujące nas zdjęcia w krótkim czasie. Podane niżej parametry, takie jak pojemności dysków, liczba płyt DVD zostały napisane z myślą o fotografiach wykonanych w popularnym formacie JPG. Gdy chcemy robić zdjęcia w formacie RAW, przedstawione tu dane liczbowe trzeba pomnożyć co najmniej przez cztery.

Reklama

Co archiwizować

Powinniśmy archiwizować wszystko. Dlaczego? Bo nigdy nie wiadomo, co nam się przyda w przyszłości. A przecież warto przynajmniej raz spróbować zaprezentować swój talent i wysłać zdjęcia np. na konkurs fotograficzny.

Lokalizacja, czyli gdzie są zdjęcia

Fotografie cyfrowe zapisywane są w plikach. Można je kopiować na różne nośniki bez obaw utraty zawartych na nich informacji (podczas powielania nie ulegają porysowaniu jak klisza filmowa i nie bledną, a za sto lat będą równie dobre jak w chwili powstania). Gdy karta w aparacie się zapełni, mamy dwie możliwości: włożyć drugą, pustą kartę (ich ceny ostatnio znacznie spadły) lub przegrać zdjęcia na inny nośnik, np. twardy dysk. Może to być dysk przenośny lub specjalnie w tym celu zaprojektowany „fotobank”.

Dysk przenośny

Dysk twardy 2,5- lub 3,5-calowy umieszczony jest w obudowie z gniazdami USB i zasilania. Można go zabierać ze sobą w teren. Gdy podłączamy do niego aparat lub czytnik kart, urządzenie samo kopiuje pliki z pełnej karty. Istotne, by dysk miał zainstalowaną funkcję One Touch Backup (OTB) – robi backup po naciśnięciu jednego klawisza. Urządzenie to nie daje jednak stuprocentowej gwarancji, że zdjęcia zapisały się prawidłowo. Dyski przenośne zwykle nie mają wyświetlacza, który pozwala kontrolować przebieg zapisu. Los zdjęć poznamy więc, dopiero, gdy podłączymy dysk do komputera. Cena od 150 zł.


Fotobank

Udoskonalonym dyskiem przenośnym, przygotowanym specjalnie z myślą o fotografach, jest fotobank. W zależności od producenta nosi nazwy imagebank lub multimedia storage. Fotobank wygląda podobnie jak jego pierwowzór, lecz chroniąca go obudowa jest bardziej skomplikowana niż obudowa zwykłego dysku. Fotobank ma własne zasilanie z akumulatorów, gniazda na różne typy kart, wejście USB, a nawet e-SATA. Zazwyczaj tego typu urządzenia mają wbudowany monitor. Najprostsze modele posiadają mały ekranik, na którym wyświetlają się informacje o przebiegu kopiowania i zasobach dysku. Droższe, zwane profesjonalnymi, mają pełnowartościowe, wysokiej rozdzielczości monitory pozwalające ocenić jakość naświetlenia i ostrość zdjęcia. Wbrew nazwie jest to urządzenie nie tylko do kopiowania zdjęć. Bardziej zaawansowane fotobanki mają wyjścia słuchawkowe i są urządzeniami multimedialnymi, służą do przeglądania filmów i słuchania plików mp3. Zaletą dysków i fotobanków jest to, że działają samodzielnie, a po podłączeniu do komputera widoczne są jako tzw. „masowe urządzenie magazynujące”.Do przekopiowania zdjęć nie są potrzebne dodatkowe programy ani sterowniki, jednak np. EPSON P-7000 dołącza program kopiujący. Aplikacja ta gwarantuje, że unikniemy dublowania tych samych plików i daje pewność, że cała zawartość fotobanku znajdzie się w naszym komputerze. Zdjęć z fotobanku nie powinniśmy kasować. Pojemność tych urządzeń (od 40 do 160 GB) często przekracza pojemność dysku twardego komputera, którym się na co dzień posługujemy. Zostawiając pliki w fotobanku, mamy od razu kopię zapasową naszych zdjęć. Fotobank ma wiele zalet: jest niewielki, prosty w obsłudze i prawie niezawodny w pracy. Minusem jest, niestety, jego wysoka cena.

Wybrane modele fotobanków

JOBO GIGA ONE ULTRA
To jeden z najprostszych fotobanków.
Pojemność: 40, 80, 120, 200 GB.
Gniazda: CF I/II, Microdrive, SD, SDHC, MS, MS Pro, MS Duo, i MMC.
Wyświetlacz TFT 2’’ informuje o ilości miejsca na dysku, stanie akumulatora i przebiegu kopiowania.
Cena od 450 zł.
JOBO SPECTATOR
Pojemność: 40, 80, 120 GB.
Gniazda: CF I/II, SD, SDHC, MMC, MS, MD.
Wyświetlacz kolorowy 2,5” z zoomem.
Możliwość kopiowania, przenoszenia i kasowania zdjęć z dysku oraz przeglądania plików w formacie JPG w postaci pokazu slajdów.
Cena od 1 050 zł.
EPSON P-7000
Pojemność: 160 GB.
Gniazda: CFII, SD SDHC.
Wyświetlacz 4” ma rozdzielczość 640 x 480 pikseli. Pokazuje pliki JPG oraz RAW.
Szybkie łącze USB, możliwość kopiowania, kategoryzowania i kasowania plików. Cena od 3 500 zł.
JOBO GIGA VU
Pojemność: 80, 120, 160 GB.
Gniazda: CF I/II, MicroDrive oraz adapter do SD, SDHC.
Wyświetlacz 3,7” z zoomem pokazuje pliki JPG i RAW.
Ma funkcję pict-bridge (bezpośrednie połączenie z drukarką). Dostępny jest też moduł GPS. Cena 1 800 zł.
UWAGA!
Nigdy dość zabezpieczeń. Trzeba pamiętać, że każdy dysk może się uszkodzić albo że ukradną nam komputer. Wraz z nim stracimy cały fotodobytek. Warto więc dodatkowo przekopiować zdjęcia na płyty DVD lub CD. Jest to najtańszy sposób zabezpieczenia naszych zdjęć, choć najbardziej podatny na zmiany technologiczne. Nie wiadomo, czy za dziesięć lat uda się nam je odtworzyć.


Stacjonarne dyski zewnętrzne – backup

Wszystkie nasze zdjęcia zgrane są na dysku twardym komputera, kopie na dysku przenośnym lub fotobanku i jeszcze dodatkowo na płytkach. Powinniśmy czuć się bezpiecznie. Ale na wszelki wypadek warto jeszcze pomyśleć o dodatkowym „bekapie”. To najczęściej automatyczne kopiowanie zasobów dysku z uwzględnieniem zmian, jakie wprowadzamy w plikach. Jest to istotne, ponieważ nasze dotychczasowe zabezpieczenia gwarantują nam wyłącznie bezpieczeństwo zdjęć w postaci, w jakiej je wykonaliśmy. A przecież fotografie się obrabia, usuwa czerwone oczy, polepsza ich jakość i dopisuje do nich dodatkowe informacje. Dynamiczny backup na podłączony do komputera dysk przenośny (pojedynczy w obudowie albo macierz dyskową, czyli zestaw kilku dysków tworzących jedną całość), zabezpiecza nas przed stratą tych ostatecznych wersji. Oprogramowanie współpracujące z dyskiem samo o określonej porze wykonuje kopie naszych zasobów. W zależności od opcji, którą wybierzemy, możemy zachować na dysku kolejne wersje zasobów lub zabezpieczyć tylko wersję ostatnią. Polecamy modele Western Digital MyBook (pojemności od 320 GB do 2 TB) lub dyski firmy La Cie (pojemności od 500 GB do 2TB). Cena najprostszego Western Digital MyBook 320 GB zaczyna się od 300 zł.

Jak odnaleźć zdjęcie

W naszym komputerze znajdują się tysiące zdjęć. Co zrobić, żeby szybko odnaleźć to, którego akurat szukamy? Najprościej podzielić zdjęcia na tematyczne foldery np. „Barcelona 2007”, „Zakopane 2008” czy „Nie pokazywać” (w przypadku zdjęć bardzo osobistych). Problem pojawia się, gdy chcemy zaprezentować kolegom z kółka botanicznego zdjęcia kwiatów (tylko kwiatów), które z pasją fotografujemy. Ogrody w Barcelonie, park w Zakopanem i zbliżenie lilii w dłoni żony. Jak to wszystko odnaleźć? Założyć oddzielny folder „kwiaty” i skopiować kwiatowe zdjęcia z różnych miejsc? Nie! Po kilku takich kombinacjach w archiwum zrobi się groch z kapustą, a my pogubimy się w niezliczonej ilości folderów i podfolderów. Przy okazji zrobimy tyle kopii zdjęć, że zapchamy nimi dysk. Rozwiązaniem jest odpowiedni program, który niczym internetowa wyszukiwarka znajdzie interesujące nas zdjęcia.

Fotobiblioteka

Program do archiwizacji działa podobnie jak biblioteka. Kiedy chcemy wypożyczyć książkę, nie tracimy czasu na przeglądanie całego księgozbioru, tylko w katalogu odnajdujemy fiszkę odpowiadającą poszukiwanej przez nas pozycji i bierzemy ją z regału. Na fiszkach umieszcza się podstawowe informacje o książkach, a one same uporządkowane są według klucza rzeczowego, autorami lub alfabetycznie. Tworzenie archiwum elektronicznego odbywa się na podobnych zasadach: program skanuje dyski komputera, wczytuje informacje o zdjęciach i ich miniaturki. Tworzy katalog, który zajmuje niewiele miejsca (1–2 GB) i pozwala modyfikować dane o zdjęciach, czyli uzupełniać „fiszki”. W tym przypadku są nimi informacje zapisane w plikach, tzw. metadane, które zawierają:
- EXIF (dane techniczne zapisane przez aparat),
- thumbnail, czyli mały podgląd zdjęcia.
W taki sposób powstaje archiwum podstawowe. Gdy chcemy mieć z niego większy pożytek, musimy je uzupełnić o kolejne metadane.
Wpisujemy je do tabeli IPTC (International Press Telecommunications Council, czyli międzynarodowy standard przepływu informacji, odczytywany przez każdy komputer).
Korzystając z tabeli IPTC, która wygląda jak metryczka pełna rubryk do wypełnienia, tworzymy własny model katalogu. Najważniejsze jest pole „keywords” ľ– tam umieszczamy słowa kluczowe opisujące zdjęcie. Najwygodniej, gdy słowami kluczowymi są rzeczowniki w mianowniku, w liczbie pojedynczej. I tak zdjęcie Marysi przy kominku tulącej się do kota opiszemy: „Marysia, kot, zima, kominek”, a zdjęcie Ilony z kotem na podwórku – „Ilona, kot, lato”. Gdy będą nas interesować tylko fotki kotów,
w okienko wyszukiwania wystarczy wpisać hasło „kot”. Od razu pokażą się nam wszystkie zdjęcia kota, z Marysią i Iloną.


Wybrane programy do Archiwizacji

PICASA
Darmowy program do ściągnięcia ze strony google.com. Umożliwia porządkowanie zdjęć, tworzenie kolekcji, dodawanie słów kluczowych, robienie małych korekt graficznych, wysyłanie zdjęć do galerii internetowych lub YouTube, robienie pokazów slajdów i nagrywanie płyt. Picasa ma sprawnie działający moduł wyszukiwania. Aby z niego skorzystać, musimy zbudować katalog (robi się to szybko). Program działa w systemie Mac OS i Windows.
ACDSee
Do kupienia bezpośrednio u producenta na stronie www.acdsee.com. Photo Manager 2009 (od 150 zł), Pro Photo Manager 2,5 (500 zł) mogą służyć jako przeglądarka. Bardzo szybko tworzy podglądy zdjęć bez odczytywania EXIF i IPTC. Dzięki temu nawet bez budowania katalogu jesteśmy w stanie sprawnie oglądać zdjęcia z całego komputera. Samo tworzenie katalogu, niestety, trwa długo, więc najlepiej zostawić komputer z włączonym ACDSee na noc. Umożliwia układanie zdjęć w kolekcjach (wirtualnych folderach), co ułatwia ich porządkowanie bez konieczności tworzenia kopii pliku właściwego. (Jedno zdjęcie może się znajdować w kilku wirtualnych folderach). Archiwizuje też pliki off-line (na przykład z płytek DVD), ale tylko wtedy, gdy sobie tego życzymy. Jeśli tego nie chcemy, pokazuje zawartość przeglądanej płytki i jej nie archiwizuje. ACDSee ma też dodatkowo opcje programu graficznego do konwersji plików RAW oraz np. korekty barw. Obsługuje pliki fotograficzne, filmowe i tekstowe. Może zawiadywać całą zawartością komputera. Chodzi tylko na Windowsach.
THUMBS PLUS 7
Program komercyjny, do kupienia na stronie www.cerious.com. Za wersję standard TP7 zapłacimy 160 zł, za wersję Home Network – 550 zł. Ma ciekawy system tworzenia słów kluczowych. Jeśli przed instalacją programu zdjęcia trzymaliśmy w folderach o nazwach tematycznych (Urugwaj, Wakacje 2007, Jola), TP7 w czasie budowania katalogu utworzy słowa kluczowe z nazw folderów. Ma też funkcję archiwizowania plików off-line. Automatycznie dopisuje informacje o tych plikach (wraz z podglądami zdjęć) do odpowiedniego katalogu i uwzględnia je podczas przeszukiwania. Jeśli poszukiwane przez nas zdjęcie znajduje się na DVD, TP7 poinformuje nas, na której. Tylko dla Windows.
ADOBE LIGHTROOM 2
Jest to program przeznaczony przede wszystkim do profesjonalnej obróbki zdjęć cyfrowych. Jednak ma również świetnie opracowany moduł archiwizacyjny oraz do prezentacji (z opcją bezpośredniego wysłania na wskazany serwer w sieci). Niestety, program do pracy potrzebuje dużo pamięci i nowoczesnego, najlepiej kilkurdzeniowego procesora. Godny polecenia profesjonalistom. Cena 700 zł. Produkowany na Mac OS i Windows.
EXTENSIS PORTFOLIO 8,5 I MEDIADEX3
Wersje profesjonalne są stosowane do obsługi wielkich zbiorów zdjęć, na przykład w agencjach fotograficznych. Wersja konsumencka kosztuje około 200 dol. Co ciekawe, program pozwala przenosić katalogi na inne nośniki. Dzięki temu możemy zgrać katalog na płytkę i wszystkie swoje zasoby zaprezentować w dowolnym miejscu, gdy tylko nam przyjdzie na to ochota.


Zabawy ze zdjęciami

Drukowanie
Nie potrzebujemy laboratorium fotograficznego, żeby zrobić profesjonalne odbitki. Wystarczy kupić odpowiednią drukarkę, np. Epson Stylus Photo PX700W. Drukuje w formatach od 10 x 15 cm
do A4 w jakości znacznie przewyższającej produkcję zakładów fotograficznych. Pliki może pobierać bezpośrednio z aparatu lub karty. Cena 799 zł.
Album
Któż z nas nie chciałby zobaczyć swoich zdjęć w prawdziwym, pięknie wydanym albumie! Teraz jest to możliwe. Ciekawą ofertę znajdziemy na stronie Internet

Reklama

Kolejną formą prezentacji zdjęć jest, naturalnie, Internet. By umieścić swoje zdjęcia w sieci, nie musimy do razu zakładać własnej strony. Możemy je zaprezentować na specjalnie do tego stworzonych portalach. My polecamy portal www.lumisfera.pl z bardzo prostego powodu – National Geographic Traveler opiekuje się tamtejszym konkursem fotograficznym.
Telewizor
Nasze zdjęcia możemy również obejrzeć w telewizji! No, może niezupełnie w telewizji, ale na ekranie telewizora. Ważne, żeby urządzenie miało gniazdo SD, do którego wkłada się kartę pamięci z aparatu fotograficznego. Dzięki temu na dużym plazmowym ekranie telewizora, np. Samsunga serii 7, o przekątnej 63” możemy urządzić dla naszych znajomych wspaniałe slajdowisko z podróży.
CIEKAWOSTKI
HDTV w CANONIE
Aparatem fotograficznym również można robić doskonałej jakości filmy. Funkcję tę posiada Canon EOS 5 Mark II (ma aż 21 Mpix oraz klatkę w formacie małoobrazkowym). Filmy kręci się nim w standardzie full HD 1080, 30 klatek/s (lepiej nie można). Co więcej, korzystając z obiektywów Canona, otrzymujemy obraz filmowy kinowej jakości (standard 35 mm). Ambitniejszym daje to szansę na wyprodukowanie filmu spełniającego najbardziej wyrafinowane zasady sztuki operatorskiej.
NA TRUDNE WARUNKI
Stara „Smienka” albo „Zenit” działały nawet na Syberii. Ale czasy tych aparatów minęły. Teraz w ekstremalnie niskich temperaturach większość aparatów cyfrowych się nie sprawdza, ponieważ padają im akumulatorki. Rozwiązaniem może być odpowiedni aparat przygotowany do trudnych warunków. Na Antarktydzie sprawdził się aparat Sony DSC W300 – przetestowała go nasza specjalna wysłanniczka na Masyw Vinsona, Martyna Wojciechowska, redaktor naczelna National Geographic i National Geographic Traveler.

Reklama
Reklama
Reklama