Reklama

Stanąć oko w oko z żywiołem, cieszyć się bezkresem otwartej przestrzeni i przemierzaniem niezmierzonych odległości w zgodzie z naturą – to marzenie każdego wodniaka. Czasami jednak ta niewątpliwa zaleta żeglugi zmienia się w wadę. Gdy znajdziesz się sam na sam z problemem, daleko od cywilizacji dopada cię niepewność, a z nią stres. Prawo Gumpersona mówi, że prawdopodobieństwo każdego zdarzenia jest odwrotnie proporcjonalne do stopnia, w jakim jest ono pożądane. Wypływając w morze, należy się spodziewać licznych niespodzianek. Jeśli sądzisz, że jesteś już wystarczająco oczytany, doświadczony i kompetentny, to na pewno nie wiesz wszystkiego. Najlepiej więc spodziewać się niespodziewanego i wówczas niewiele rzeczy jest w stanie cię zaskoczyć. Jeśli jednak znajdziesz się w sytuacji ekstremalnej, pamiętaj o trzech podstawowych zasadach przetrwania na morzu: nie utopić się, nie wyziębić i nie odwodnić. Najlepszym kołem ratunkowym mogą być przytomność umysłu i wola przeżycia.

Reklama

Choroba morska

Jest rodzajem choroby lokomocyjnej. Na morzu zdarza się stosunkowo często. Około 90 proc. podróżujących drogą morską ma mniej lub bardziej nasilone objawy tej choroby oraz cierpi z powodu zaburzeń narządów równowagi. Jej oznakami są: mdłości, zawroty głowy, bladość, nadmierne wydzielanie śliny, płytki nieregularny oddech.

Co robić

  • Pij jak najwięcej płynów (woda, herbata), by zapobiec odwodnieniu organizmu.
  • Zajmij się pracami na pokładzie – dzięki temu skoncentrujesz się na czymś innym niż złe samopoczucie.
  • Spożywaj lekkie posiłki.
  • W trudniejszych warunkach wskazana jest pozycja horyzontalna.
  • Guma do żucia, cukierki lub kandyzowany imbir pomagają zachować prawidłową perystaltykę jelit.
  • Pomocne bywają również: akupresura w rejonie nadgarstków, środki ziołowe na chorobę lokomocyjną, obserwacja horyzontu.

Zdrowie

Zapalenie wyrostka, otwarte złamanie, utrata przytomności w wyniku urazu głowy i już chciałbyś się znaleźć w szpitalu. Na oceanie to niemożliwe, dlatego ważnym elementem planowania dalekich rejsów jest przewidywanie sytuacji awaryjnych takich jak zagrożenie życia.

Co robić

  • Dla własnego bezpieczeństwa warto odbyć kurs w zakresie udzielania pierwszej pomocy.
  • Zabierz na pokład podstawowe środki opatrunkowe, gips oraz lekarstwa.
  • Przed wyruszeniem w rejs sprawdź najbliższe bazy śmigłowców oraz wykup ubezpieczenie zdrowotne.
  • Zaznacz na mapie punkty ratownictwa i poszukiwania na morzu położone najbliżej trasy twojej żeglugi.
  • Zapewnij sobie łączność ze światem (np. radiową, pośrednio falową, przez gmdss, Imarsat, email, transmisję satelitarną).

Hipotermia

Wychłodzenie organizmu może doprowadzić do śmierci. Podczas morskiego rejsu przy wietrznej pogodzie woda wdziera się na pokład. W takich warunkach nie jesteś w stanie uchronić się przed całkowitym przemoczeniem. Woda, która dobrze przewodzi ciepło, ochładza organizm 25 razy szybciej niż powietrze. Alarmowa sytuacja wymaga przebywania na pokładzie w przemoczonej odzieży. Niemniej jednak musisz pamiętać o własnym zdrowiu oraz bezpieczeństwie.

Objawy

  • Dreszcze.
  • Bóle mięśni spowodowane zimnem i zawroty głowy.
  • Powolna utrata poczucia czasu.
  • Spowolnione tętno, utrata przytomności

Co robić

  • Pozbądź się mokrego ubrania.
  • Jak najszybciej się rozgrzej.
  • Przywróć krążenie przez pocieranie zmarzniętego ciała.
  • Podawaj ofierze hipotermii ciepłe napoje, nigdy alkohol.

Odwodnienie

Przyjmuje się, że bez wody pitnej w zależności od temperatury i warunków otoczenia człowiek może przeżyć średnio 4 dni. Jeśli organizm nie otrzyma dostatecznej ilości płynów, pojawia się odwodnienie. Może ono być spowodowane także wysiłkiem fizycznym w wysokiej temperaturze, gorączką, biegunką, wymiotami na skutek choroby morskiej.

Objawy

  • Ogólne osłabienie.
  • Bóle głowy, utrata przytomności.
  • Zmniejszona ilość oddawanego moczu, aż do pojawienia się bezmoczu.
  • Suche i popękane usta.
  • Utrata elastyczności ciała.

Co robić

  • Pij dużo, będąc na wodach tropikalnych, najlepiej szklankę co pół godziny.
  • Spożywaj pokarmy płynne, chude mleko, jogurt.
  • Jeśli masz mało wody, unikaj protein (np. ryb), jedz cukier, czekoladę, wyroby mączne.

Element ludzki

Nieprzestrzeganie procedur, brak wystarczającej dbałości o bezpieczeństwo, zaniedbywanie obowiązków lub nieznajomość przepisów może się skończyć tragedią. Zawsze pamiętaj, że woda to żywioł, który nie wybacza błędów.

Co robić

  • Nie pij alkoholu podczas żeglugi.
  • Miej świadomość, że innym żeglarzom może brakować kwalifikacji.
  • Zapobiegaj zderzeniom za wszelką cenę.
  • Nie zapomnij o doszkalaniu się.
  • Kieruj się nie tylko prawem, ale też rozsądkiem i bezpieczeństwem.
  • Przewiduj konsekwencje podjętych działań.
  • Zawsze miej w zanadrzu awaryjny plan.
  • Dodaj do tego odrobinę wyobraźni i z pewnością na wodzie będzie bezpieczniej.

Ekspozycja słoneczna

Równy wiatr, napięte żagle, słonce praży, a jacht płynie pełnym kursem. Gdyby nie zagrożenie udarem słonecznym, można by rzecz – sielanka. Tymczasem na wodzie człowiek opala się dwa razy – promienie padają z góry, a prócz tego odbijają się od tafli.

Objawy przedawkowania słońca

  • Zaczerwieniona piekąca skóra.
  • Ból głowy.
  • Suche połamane włosy.
  • Skóra podobna do rybiej łuski.
  • Piegi, przebarwienia, plamy.
  • Znamiona wykazujące tendencje do przerastania.

Co robić

  • Osłon głowę i włosy kapeluszem lub chustka.
  • Smaruj skórę wystawiona na słonce filtrami o wysokich wskaźnikach SPF i PPD.
  • Jedz witaminy A i D.
  • Unikaj psolarenów (znajdują się m.in. w selerze i pietruszce).

Woda

Najlepiej byłoby zabrać z portu tyle zbiorników, aby mieć jej pod dostatkiem. Jeśli jednak zapasy się kończą, wówczas priorytetem staje się pozyskanie słodkiej wody.

Co robić

  • Wyposaż jacht w odsalarkę. Urządzenia te (w zależności od modelu) produkują od pół litra do 10 ton wody na godzinę. Różnią je jakość płynu pozyskanego z wody morskiej oraz system zasilania. Niejednokrotnie, aby wyprodukować kilka litrów, trzeba wykorzystać generator zużywający paliwo w ilościach zbliżonych do pozyskanego płynu.
  • Zanim wypijesz wódę wyprodukowana przez odsalarkę, dodaj do niej elektrolity i składniki mineralne.
  • Jeśli nie masz sprawnej odsalarki ani wody w zbiornikach, pozostaje czekanie na deszcz. Na jak największej powierzchni rozepnij nieprzepuszczalną tkaninę, dzięki czemu deszczówka spłynie do naczyń. Wystaw wszystko, co masz: miski, wiadra, ponton, żagiel.
  • Niezależnie od sytuacji nigdy nie pij wody morskiej. Jej spożycie zwiększa pragnienie i prowadzi do szybszego odwodnienia. Powoduje osłabienie i stałe zmiany w organizmie.

Łączność

Czasy, gdy żeglarz zdany był na łaskę i niełaskę wiatru i prądów, minęły już dawno. Kolejne wynalazki, służące do coraz dokładniejszego określania pozycji na morzu zdominowały współczesne żeglarstwo. Większość z nas nie wyobraża sobie rejsu bez map elektronicznych i GPS-a.

Podstawowe kanały wzywania pomocy

  • Radio VHF z przystawka DSC (Digital Selective Calling); zadbaj o to, by radio zostało zarejestrowane w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej i aby nadano mu numer MMSI. Wezwanie pomocy polega na uruchomieniu Distress Alert.
  • Środki pirotechniczne w kolorze czerwonym, wystrzeliwane w regularnych odstępach czasowych.
  • Procedura bezpośredniego zagrożenia życia „Mayday” przeprowadzana przez radiotelefon.
  • Sygnał nadawany przez radioboje komunikacyjne.
  • Inmarsat – sieć satelitów geostacjonarnych zapewniających statkom łączność.
  • Wywieszenie flag NC.
  • Powolne i powtarzalne podnoszenie i opuszczanie obu wyprostowanych ramion w bok.
  • Rzadziej sygnał SOS (trzy kropki, trzy kreski, trzy kropki) nadawany znakami Morse’a za pomocą radiotelegrafu, światła lub innego sposobu sygnalizacji.

Cenne źródła pokarmu na wodzie

  • Puszki - Nadają się do spożycia nawet wówczas, gdy są przechowywane w wysokich temperaturach. Zainwestuj w produkty dobrej jakości, wówczas posiłek przygotowany w pospiechu na morzu, przez niewprawne dłonie żeglarza nie straci na wartości. Zabierz ze sobą puszki z jedzeniem, którego na co dzień nie spożywasz – urozmaica twoją morską dietę. W roli przekąsek doskonale sprawdzają się owoce, najlepiej w syropie. Przed wypłynięciem w rejs wszystkie puszki opisz markerem (nalepki płowieją i odlepiają się pod wpływem wilgoci). W przeciwnym razie każda z nich będzie niespodzianką.
  • Ryby - Duże okazy ryb pojawiają się w okolicach grzbietów wulkanicznych, wypłyceń oraz na rafach koralowych. Zamontowanie kilku srebrnych wstążek folii zwiększa szanse na udany połów w dzień, a oświetlenie wody sztucznym światłem – w nocy. Przyjrzyj się uważnie złapanej sztuce. Jeśli nie wiesz, jaki to gatunek, oddziel starannie organy wewnętrzne od filetu i dobrze je wygotuj. Nigdy nie jedz ryb z rodziny rozdymkowatych.
  • Liofilizaty - Pyszne danie w 10 minut. Żywność liofilizowana to gotowy posiłek zamrożony po wcześniejszym odparowaniu wody. Suche elementy nie trącą w ten sposób swoich właściwości odżywczych ani smaku. Aby uzyskać z granulatu ciepłe jedzenie, wystarczy zalać go gorącą wodą i odczekać kilka minut. Taka gotowa żywność w hermetycznych opakowaniach od 15 lat jest dostępna na naszym rynku i cieszy się równie dobrą renomą, co kuchnia polska.


Rafting w Nepalu

Niewiele brakowało, aby sesja fotograficzna na rzece Kali Gandaki była moją ostatnią. Pomogła mi załoga raftu.

W trakcie raftingów wielokrotnie wypadałem za burtę. Zazwyczaj nie dbałem o utrzymanie się na pokładzie za wszelką cenę, bo lądowanie w wodzie stanowiło nieodłączny element zabawy. Tak było aż do feralnego jesiennego dnia w trakcie spływu rzeka Kali Gandaki w Nepalu, na której realizowałem sesję fotograficzną. Teren znałem nieźle, wiedziałem, co chciałbym zrobić. Spływaliśmy na kilku raftach, towarzyszyła mi jak zawsze doświadczona ekipa tzw. safety kayakers oraz klienci (grupa, która raftingiem kończyła wyjazd trekkingowy). Siedziałem na dziobie, tyłem do kierunku spływu, i fotografowałem fale przewalające się przez pokład. W ręku, zamiast pagaja, trzymałem zabezpieczony jak do nurkowania aparat fotograficzny. Aby zapewnić sobie pozory bezpieczeństwa, palcami stóp, niczym orangutan, trzymałem wystające elementy pokładu. Podczas pokonywania zasadniczej części bystrza niespodziewanie uderzyliśmy dziobem w skałę ukrytą pod wodą. Wyleciałem jak z katapulty, nie zdałem egzaminu na orangutana... Kiedy wpadłem do wody, mój raft, odciążony na przodzie, podpłynął nieco dalej i utknął na tej samej skale, w która wcześniej uderzył. Z początku spokojnie – przyciągnąłem aparat fotograficzny, który na półtorametrowej lonży miałem wpięty do pasa kamizelki. Przez chwile kotłowałem się w mętnej wodzie pod pokładem. Kiedy już zlokalizowałem, gdzie jest góra, a gdzie dół, próbowałem wypłynąć na powierzchnie. Bezskutecznie. Z trudem opanowując zdenerwowanie, walczyłem z napierającymi masami wody, bo co chwile trafiałem w nasz raft. Od spodu, niestety. Po kolejnej, trzeciej czy czwartej, próbie, kilkakrotnym oberwaniu wiosłem w głowę wypłynąłem. Byłem sinozielony i krztusiłem się wodą. Udało się tylko dlatego, że przytomnie działająca załoga dopóty balansowała na rafcie, dopóki nie uwolniła się ze skalnej mielizny. Zdjęcia wyszły nieźle. Mają dla mnie emocjonalną wartość – przypominają o wypadku, z którego wyszedłem cało. A mogły to być moje ostatnie zdjęcia w życiu...

Reklama

Marek Arcimowicz - podróżnik i zawodowy fotograf „do zadań specjalnych”.

Reklama
Reklama
Reklama