Reklama

Zabieramy go wszędzie, gdziekolwiek jedziemy. Uwaga jednak! Telefon w podróży ma trzech wrogów.

Reklama
Uderzenia

Najczęstszy powód naprawy telefonu? Rozbity ekran.

Mimo stosowania coraz odporniejszych rodzajów szkła pozostaje ono najdelikatniejszym elementem smartfona. By go osłonić, możemy nakleić na ekran albo specjalną folię, która jednak chroni głównie przed zadrapaniami, albo specjalną szybkę zwiększającą szanse tej pokrywającej wyświetlacz na przetrwanie uderzenia.

Niestety okazuje się, że znacznie częściej wyświetlacz pęka pod wpływem nie bezpośredniego uderzenia, ale odkształcenia, jakiego doznaje obudowa w momencie zderzenia z twardą przeszkodą, taką jak np. chodnik. Zaradzi temu dopiero obudowa lub pokrowiec.

Już zwykłe etui mocowane na telefonie zapewnia mu lepszą ochronę, ale jeśli chcemy mieć pewność, zdecydowanie polecam użycie jednej z wyspecjalizowanych pancernych konstrukcji.

Woda

Telefon, który wysunie się z kieszeni prosto do kałuży, wymsknie się z rąk podczas robienia zdjęć na łódce albo przemoknie w plecaku w czasie deszczu, to bardzo często telefon stracony albo bezpowrotnie uszkodzony.

Niedrogi, a o wiele skuteczniejszy od zwykłej torebki foliowej będzie woreczek z mocnego plastiku, wyposażony w szczelne zamknięcie i taśmę do zawieszenia na szyi.

Telefonu można w ograniczony sposób używać bez wyjmowania go, a dzięki zamkniętemu w środku powietrzu woreczek ma dodatnią pływalność – nawet jak wpadnie do jeziora, to nie utonie. Posiadacze iPhone’ów i Samsungów Galaxy z serii S mogą skorzystać też z drogich, ale bardzo skutecznych obudów firm LifeProof i OtterBox chroniących przed upadkami i wodą.

Brak prądu

W czasach, kiedy producenci prześcigają się w projektowaniu jak najcieńszych i najlżejszych telefonów, na baterię często nie zostaje za wiele miejsca.

Tymczasem najnowsze procesory i ekrany o dużej rozdzielczości wysysają z niej energię szybciej niż wyposzczony Drakula krew z elżbietańskiej damy. Jeżeli mamy ograniczony dostęp do gniazdek elektrycznych, warto wyłączyć niektóre funkcje, lub jeśli model daje taką możliwość, włączyć specjalny tryb energooszczędny, w którym kosztem mniejszej funkcjonalności możemy zyskać nawet dwa razy dłuższy czas pracy.

Jeśli to nie wystarczy, albo nie chcemy rezygnować ze śledzenia Facebooka, odbierania poczty i rozmów przez Whats­App, pozostaje znaleźć sposób na naładowanie baterii. Najprostszym jest zaopatrzenie się w powerbank, czyli zewnętrzny akumulator podłączany do telefonu jak ładowarka. Najmniejsze i najlżejsze modele ledwie są w stanie naładować baterię smartfonu, podczas gdy największe bez trudu są w stanie zrobić to nawet i pięć razy.

Pancernie na drogę

Jeżeli dużo podróżujesz, pomyśl o telefonie specjalnie przystosowanym do znoszenia trudnych warunków. Coraz popularniejsze stają się ciężko opancerzone, spełniające restrykcyjne normy wojskowe smartfony, odporne na wstrząsy, uderzenia, kurz i wodę.

Ich oferta robi się coraz bogatsza – przykładowo można wybrać zarówno smartfon S50 renomowanej firmy CAT kosztujący niemal 1700 zł, jak i porównywalny pod względem specyfikacji Hammer Axe za niecałe 900 zł, wyprodukowany przez polskiego myPhone’a.

W sprzedaży są też tańsze, gorzej wyposażone, ale równie odporne modele, więc każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.

Tym, którzy woleliby coś mniej rzucającego się w oczy, polecam smartfony, które nie są co prawda pancerne, ale za to nie boją się największego zagrożenia – wody. Wodoodporna Xperia Z3+ to telefon z najwyższej półki, także cenowej, ale urządzenia takie jak Xperia M4 Aqua czy Moto G trzeciej generacji także są w stanie działać po zanurzeniu w wodzie, a kosztują zdecydowanie mniej, bo odpowiednio ok. 1200 i 900 zł. Do nich wystarczy już tylko dokupić odpowiednio wytrzymały pokrowiec i gotowe!

Zobacz, jak wypadły:

TESTY SMARTFONÓW >>>

TESTY OBUDÓW >>>

TESTY POWERBANKÓW >>>

Tekst: Konstanty Młynarczyk

Reklama

Tekst pochodzi z październikowego wydania National Geographic Traveler.

Reklama
Reklama
Reklama