Zobacz, jak płynie życie na amerykańskiej prowincji. Te zdjęcia zmienią Twój sposób myślenia o Ameryce
"Odkryć Amerykę" nabiera nowego znaczenia. Odkryj tę prowincjonalną, codzienną, bez upiększeń.
ZOBACZ GALERIĘ >>>
Nie chciałbyś tak żyć?
Podejdź bliżej, przekrocz próg, nie zdejmuj butów. Nikt nie przeprosi cię za bałagan. On tu po prostu jest. Nikt nie przeprosi za dres, kapcie, oblany poranną kawą szlafrok. One po prostu są.
Seria „Toms River” przedstawia urywki z codzienności mieszkańców miasta o tej samej nazwie. Fotografka Danna Singer z bliska ukazuje ich życie rodzinne, relacje sąsiedzkie, stop-klatki z dzieciństwa.
Singer z poruszającą wiernością dokumentuje życie swoich bliskich. Bohaterowie jej zdjęć zachowują się, jakby nikt na nich nie patrzył.
- To opowieść o mojej skomplikowanej relacji z domownikami, o moim stosunku do domu, który opuściłam wiele lat temu – tłumaczy autorka i dodaje - Choć wiele z tych obrazów to intymne portrety członków mojej rodziny, mam nadzieję, że mają też szerszy wymiar, opowiadają o codziennym życiu amerykańskiej klasy pracującej.
Tak rysuje się dość ponury, ale bardzo autentyczny obraz.
American dream bez upiększeń
Zdjęcia mogą wywoływać skojarzenia z najnowszym projektem Bruce’a Gildena. Jego „ American made” to kilkadziesiąt portretów, małomiasteczkowych pejzaży i martwych natur wykonanych na amerykańskiej prowincji.
Utrzymane w estetyce brzydoty obrazy pokazują, co pozostało z wielkiego amerykańskiego snu.
Więcej na stronie fotografki.
1 z 33
Nie chciałbyś tak żyć?
Podejdź bliżej, przekrocz próg, nie zdejmuj butów. Nikt nie przeprosi cię za bałagan. On tu po prostu jest. Nikt nie przeprosi za dres, kapcie, oblany poranną kawą szlafrok. One po prostu są.
Seria „Toms River” przedstawia urywki z codzienności mieszkańców miasta o tej samej nazwie. Fotografka Danna Singer z bliska ukazuje ich życie rodzinne, relacje sąsiedzkie, stop-klatki z dzieciństwa.
Singer z poruszającą wiernością dokumentuje życie swoich bliskich. Bohaterowie jej zdjęć zachowują się, jakby nikt na nich nie patrzył.
- To opowieść o mojej skomplikowanej relacji z domownikami, o moim stosunku do domu, który opuściłam wiele lat temu – tłumaczy autorka i dodaje - Choć wiele z tych obrazów to intymne portrety członków mojej rodziny, mam nadzieję, że mają też szerszy wymiar, opowiadają o codziennym życiu amerykańskiej klasy pracującej.
Tak rysuje się dość ponury, ale bardzo autentyczny obraz.
2 z 33
American dream bez upiększeń
Zdjęcia mogą wywoływać skojarzenia z najnowszym projektem Bruce’a Gildena. Jego „ American made” to kilkadziesiąt portretów, małomiasteczkowych pejzaży i martwych natur wykonanych na amerykańskiej prowincji.
Utrzymane w estetyce brzydoty obrazy pokazują, co pozostało z wielkiego amerykańskiego snu.